To brzmi zgoła sensacyjnie, bowiem wydawało się, że wobec ukąszeń kleszczy jesteśmy bezradni. Te wyspecjalizowane w ssaniu krwi pajęczaki wytworzyły ewolucyjnie doskonałe przystosowania do takiego trybu życia, szukania żywicieli i utrzymywania się na ich ciałach. Dorosłe kleszcze i ich nimfy czatują cierpliwie w różnych miejscach i na różnych wysokościach roślin, stanowiących ich kryjówki. Wczepiają się w takie miejsca ciała, gdzie znaleźć je najtrudniej i gdzie np. zwierzęta nie są w stanie dosięgnąć ich zębami czy pazurem – to okolice głowy, karku, szyi itd.
Nie jest jednak tak, że tylko kleszcze rozwijają ewolucyjne sposoby i techniki skuteczniejszej realizacji swoich celów życiowych. Także ich ofiary biorą udział w wyścigu zbrojeń i opracowały na to antidotum. Ich odkrycie jest wielce zastanawiające i ważne, bowiem daje nam szansę na obronę przed kleszczami, które przecież są odpowiedzialne za przenoszenie wielu groźnych dla ludzi chorób takich jak borelioza, odkleszczowe zapalenie mózgu, anaplazmoza, tularemia, babeszjoza, riketsjoza i wiele innych.
O nowych odkryciach w kwestii walki zwierząt z kleszczami czytamy w „Ticks and Tick-Borne Diseases”. Dokonali ich naukowcy pracujący na Uniwersytecie Stanu Waszyngton w Pullman. Pracowali oni na nieznanym w Europie kleszczu Dermacentor andersoni. To gatunek północnoamerykański, który – jak na wszędobylskość kleszczy – występuje na bardzo ograniczonym obszarze. Spotyka się go w zachodniej części USA, w paśmie prerii i Gór Skalistych, gdzie kąsał od wieków miejscowe kopytne. Pajęczak ten jest odpowiedzialny za przenoszenie gorączki z Kolorado, tularemii oraz gorączki plamistej Gór Skalistej, tzw. RMSF.
Amerykański kleszcz atakuje także ludzi
Larwy tego kleszcza żerują na gryzoniach, nimfy przenoszą się na kopytne, a dorosłe atakują duże ssaki i także ludzi. Naukowcy karmili zatem larwy myszakami leśnymi oraz królakami górskimi – powszechnie występującymi w Górach Skalistych zajęczakami, stanowiącymi naturalny rezerwuar dla tego gatunku kleszcza. Natomiast nimfy i dorosłe pajęczaki żywiły się krwią bydła domowego. „Porównywaliśmy płodność i sukces rozrodczy kleszczy żerujących na zwierzętach nigdy wcześniej przez nie niepokąsanych, a także tych, które miały już wcześniej kontakt z pasożytem. Wyniki były zaskakujące.

U pokąsanych zwierząt ich układ odpornościowy zaczynał pod wpływem tego bodźca identyfikować związki chemiczne zawarte w ślinie kleszcza, co skutkowało szybszą reakcją ich organizmów podczas kolejnych ukąszeń. Efekt był taki, że kleszcze ssące takie nabywające odporność zwierzęta miały znacznie niższy sukces rozrodczy, wprost wynikający z pobranej z żywiciela krwi. Jak czytamy, średnio o 23 proc. mniej kleszczy osiągnęło wówczas dorosłość, a dorosłe samice wyprodukowały o 32 proc. mniej jaj i larw, gdy układ odpornościowy żywiciela był aktywny.
Naukowcy zastosowali model, który przekładał te właściwości na całą populację kleszcza Dermacentor andersoni. Wynikało z nich, że może to oznaczać czasowy spadek populacji pajęczaków o dobre dwie trzecie, nawet 68 proc.
Natura sama reguluje liczebność kleszczy. Ma sposoby
To ważne wynik badań, ale jedynie laboratoryjnych. Nie jest jasne, czy przekładają się one 1:1 na kleszcze i ich żywicieli występujących w naturze. Jak podkreślają jednak naukowcy z Uniwersytetu Stanu Waszyngton, daje to nam pewien pogląd na temat tego, dlaczego populacje kleszczy sezonowo tak gwałtownie rosną i maleją. Może mieć to związek nie tylko z warunkami pogodowymi czy zimą, ale także działaniem układów odpornościowych ich żywicieli. „Nabyta odporność kleszczy może oddziaływać z warunkami środowiskowymi i dostępnością żywiciela, wpływając na dynamikę populacji kleszczy. Dane te rzucają nowe światło na naturalnie występujące czynniki biotyczne, które mogą wpływać na liczebność kleszczy” – czytamy w opracowaniu.
To wreszcie przyczynek do prac nad szczepionkami na choroby odkleszczowe i innymi metodami zabezpieczania ludzi i zwierząt przed tymi dokuczliwymi pokąsaniami, z którymi zmagamy się już nie tylko latem, ale przez większość roku. Przypomnijmy, że kleszcze najczęściej zaczynają być aktywne, gdy temperatura wzrośnie trwale do 5 stopni Celsjusza.