W Polsce obowiązują jasno określone przepisy dotyczące zagospodarowania wód opadowych. Zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę oraz zbiorowym odprowadzaniu ścieków, nie wolno samodzielnie odprowadzać deszczówki do kanalizacji sanitarnej. Takie działanie może skutkować poważnymi konsekwencjami prawnymi – w tym karą ograniczenia wolności lub grzywną sięgającą 10 tys. zł.
Prawo zabrania także odprowadzania ścieków bytowych oraz przemysłowych do kanalizacji przeznaczonej wyłącznie do wód opadowych. Takie naruszenia nie tylko szkodzą środowisku, ale również obciążają infrastrukturę komunalną.
Wprowadzanie wód opadowych do kanalizacji sanitarnej może prowadzić do zatykania pomp przez piasek i kamienie, które są przenoszone przez wodę. Skutkiem są większe koszty eksploatacji systemów oraz utrzymania oczyszczalni, co w efekcie przekłada się na wyższe rachunki dla mieszkańców.
W przypadku wykrycia nielegalnych podłączeń władze lokalne mogą wymagać natychmiastowego usunięcia instalacji naruszającej przepisy. Sankcje określone w art. 28 ust. 4 i 4a ustawy są dotkliwe – grzywna może wynieść nawet 10 tys. zł, a w skrajnych przypadkach możliwe jest również zastosowanie kary ograniczenia wolności.
Zamiast ryzykować, warto rozważyć legalne i ekologiczne alternatywy. Jedną z nich są zbiorniki retencyjne, które pozwalają na gromadzenie wody deszczowej z dachów i utwardzonych powierzchni. Zebrana w ten sposób woda może być ponownie wykorzystywana – np. do podlewania ogrodu czy sprzątania. Instalacja takich systemów jest stosunkowo łatwa i może przynieść realne oszczędności.
W wielu miastach i gminach temat ten stał się przedmiotem apeli ze strony lokalnych instytucji. Przykładem są komunikaty spółek wodociągowych w Gdyni, Budzyniu czy Luzinie, które ostrzegają mieszkańców przed skutkami nielegalnych działań. Jak pokazuje kontrola przeprowadzona w 2020 roku w Olsztynie, problem dotyczy nawet połowy nieruchomości.