Współczesne orki mają 10 metrów. Żarłacze białe dorastają do nieco ponad siedmiu metrów. A to jedne z największych drapieżników, które pływają i polują w dzisiejszych oceanach.
Tymczasem ogromny Mosasaurus hoffmanii, wykopany z pradawnego błota w stanie Missisipi w Stanach Zjednoczonych, rósł do 17 metrów. To już są rozmiary kaszalota. To największy z mozazaurów, największy drapieżnik epoki kredy i jeden z największych morskich myśliwych w dziejach.
James Starnes, naukowiec z Mississippi Department of Environmental Quality (MDEQ), mówi na łamach Hattisburg American, że to „prawdziwy potwór”. I dodaje, że w wypadku Mosasaurus hoffmanii mamy do czynienia z największym gatunkiem mozazaura w dziejach. „Osiągał większe rozmiary niż większość dinozaurów chodzących wówczas po świecie” – czytamy.
Drapieżnik dotrwał do katastrofy na linii K-T przed 66 mln lat. Był jednym z ostatnich oceanicznych mięsożerców mezozoiku. To wtedy właśnie mozazaury osiągnęły największy rozwój, największe rozmiary i stały się szczytowymi drapieżnikami mórz. Ostatnie 20 mln lat kredy to ich czas.
Mozazaury są jednymi z najdłużej znanych i opisanych wymarłych zwierząt ery mezozoicznej. Już w XVIII w. znajdowano ich szczątki, przypisywane wtedy olbrzymom albo smokom. W 1764 r. kości mozazaura znalezione w wapiennym kamieniołomie niedaleko Maastricht w Holandii sprawiły, że zwierzęciu nadano nazwę na cześć płynącej obok rzeki Moza. Stąd – mozazaur, czyli „jaszczur znad Mozy”.
Przerażający olbrzym morski pływał po całym świecie
Mięsożerne olbrzymy żyły w mezozoicznych wodach nie tylko dzisiejszej Holandii czy zachodniej Europy. Najwięcej ich szczątków znaleziono w Ameryce Północnej. Wykopywano je także w Brazylii, Kolumbii i Chile, na terenie południowej Afryki, Nigru, Maroka, Angoli, Japonii, Turcji, Uzbekistanu i Kazachstanu, Australii, Nowej Zelandii, nawet na Antarktydzie.
Szczególnie ważne są wykopaliska z Muwaqqar w Jordanii, gdyż pierwszy raz pozwoliły nam poznać powłokę ciała tych zwierząt. Wiemy, że miały łuski jak jaszczurki i że są całkiem bliskimi krewnymi waranów.
Co ciekawe, szczątki mozazaurów odkryto także niedaleko Kazimierza Dolnego w Polsce.
Mosasasurus hoffmanii – największy znany gatunek żyjący 66 mln lat temu na koniec kredy – był mieszkańcem wód oblewających dawne Stany Zjednoczone, a także tereny Europy, w tym Holandii, Belgii, Danii, Włoch i Rosji.
Jego kości znajdowano również w Bułgarii, Turcji i Jordanii i być może to on pływał także po morzu pokrywającym Polskę. Nazwano go na cześć kolekcjonera kości Johanna Hoffmanna – tego, który odkrył pierwszego mozazaura w kamieniołomie w Maastricht w 1764 r. Teraz skamieniałe szczątki znaleziono w dawnym błocie w stanie Missisipi w USA.
Dość przypadkowo, dodajmy. Pracownicy Uniwersytetu Stanowego Missisipi w Starkville pracowali na skamieniałym błocie, by stworzyć trójwymiarową mapę dna pradawnego morza, jakie oblewało tę okolicę 66 mln lat temu.
Gdy skończyli, jeden z naukowców zorientował się, że zapomniał o zebranych muszlach z epoki kredy. Po drodze dostrzegł skamieniałą kość ogromnych rozmiarów, która z całą pewnością nie była muszlą. Okazała się fragmentem ciała ogromnego drapieżnika morskiego.
Naukowcy szacują długość wykopanego mozazaura nawet na 15 metrów, chociaż wiemy, że ten największy gatunek dorastał nawet do 17 metrów. Sama jego uzbrojona w 60 ostrych zębów paszcza mierzyła 1,7 metra.
Ponieważ szczątków tych zwierząt znajdowanych jest coraz więcej, poszerza się nasza wiedza o nich. Ostatnie ustalenia mówią, że być może mozazaury wykorzystywały siłę swoich płetw do zastawiania zasadzek i atakowania z dużym przyspieszeniem.
Wiemy również, że drapieżniki te miały silnie rozwinięty zmysł wzroku, za to nieco słabszy węch. To może sugerować, że trzymały się blisko powierzchni i polowały na niedużych głębokościach.
A zdobyczą mogła być każda morska istota. W żołądkach mozazaurów znajdowano skamieniałe resztki ryb, ale z pewnością były w stanie atakować także inne morskie kręgowce, np. ichtiozaury czy plezjozaury.