Park Żerański to jedna z ważniejszych zielonych inwestycji na warszawskiej Białołęce. Prace dobiegają końca i mogłoby się wydawać, że niedługo mieszkańcy będą cieszyć się z uporządkowanych alejek i wypielęgnowanych trawników. Nie do końca. Niedaleko wejścia tkwi niechciany problem.
Betonowe pozostałości po dawnej fabryce, w tym płyty z wystającymi prętami, gruz i wyrzucone schody, wciąż zalegają na terenie powstającego parku. Dla części lokalnej społeczności to niebezpieczny bałagan, dla miejskich urzędników – element przyrody, który warto zachować.
Park Żerański. Obietnice kontra rzeczywistość
Sterty luźno zalegającego gruzu znajdują się przy wejściu do parku od ulicy Płochocińskiej. – Teraz są jeszcze bardziej wyeksponowane – obok postawiono barierkę – mówi Interii jeden z okolicznych mieszkańców.
Mieszkaniec ten wspomina o wielokrotnych zapewnieniach ze strony Zarządu Zieleni, że ze stert gruzu nie będą wystawały niebezpieczne druty, a luźne betonowe fragmenty zostaną usunięte. Tymczasem przez miesiące nic się nie zmieniło. – Nikt tego tam nie chce, a Zarząd Zieleni po prostu ignoruje głosy mieszkańców. To dla nas jest ten park, nie dla urzędników – mówi nasz rozmówca.
– Teraz już wręcz wściekłość mieszkańców budzi to, że mimo kolejnych apeli, zgłoszeń, Zarząd Zieleni nie podjął decyzji o wywiezieniu elementów – mówi z kolei radny Mateusz Senko.
Od mieszkańca słyszymy, że barierki odgradzające gruz od reszty parku są w okolicy wyśmiewane: – Ich wysokość to może 50 cm. Dwuletnie dziecko przez to nie przejdzie, ale pięciolatek potraktuje to jako przeszkodę, przeskoczy i może biegać po gruzie.
Zarząd Zieleni: To nie śmieci, to czwarta przyroda
Zarząd Zieleni Warszawy przekonuje, że sytuacja jest bardziej złożona, niż się wydaje. Urzędnicy zauważają, że budowa parku jeszcze się nie skończyła, płyty są częściowo wywożone. Jednocześnie twierdzą, że wiele z tych elementów zostało już wchłoniętych przez naturę.
„Obecnie betonowe płyty porasta gęsta roślinność drzewiasta, liczne krzewy oraz ziołorośla. Po wielu latach stały się elementem ekosystemu parku, przyczyniając się do zwiększenia jego bioróżnorodności. Pełne zakamarków rumowiska są idealnym schronieniem dla licznych drobnych zwierząt, w tym płazów i małych ssaków. Zwiększają one różnorodność siedlisk, co sprawia, że teren ten porasta bardzo bogata i ciekawa roślinność. Całość stała się wręcz modelowym przykładem tzw. 'czwartej przyrody’ – terenu zaniechanego przez człowieka i podlegającego sukcesji – kolonizowanego przez lata przez spontaniczną roślinność” – wyjaśnia rzeczniczka prasowa ZZW Karolina Kwiecień-Łukaszewska w przysłanym Interii stanowisku.
– Mamy zdjęcia, na których widać, że tak czy siak w niektórych miejscach drzewostan został uszkodzony przez robotników – mówi nam mieszkaniec Białołęki.
Wyjaśnia, że wiele płyt nałożonych na siebie tworzy niebezpieczne pagórki. – Niech zabiorą chociaż to, co jest na wierzchu, jeśli tak bardzo boją się o drzewostan. Sytuacja jest absurdalna, a tłumaczenia urzędników kuriozalne – konkluduje.
Warszawa. Park jako rekompensata
Jak mówi radny Mateusz Senko, sprawa Parku Żerańskiego sięga nawet kilkunastu lat wstecz. W rozmowie z Interią wspomina o głośnej sprawie budowy rurociągu nad Kanałem Żerańskim. Inwestycja spowodowała dużą wycinkę drzew w okolicy. Mieszkańcy protestowali, ale okazało się, że jest za późno, by zareagować. Wtedy pojawił się pomysł budowy parku, który miał być w pewnym sensie rekompensatą za dewastację zieleni w okolicy.
W 2019 roku został rozstrzygnięty konkurs na projekt parku, Senko był przedstawicielem strony społecznej w jury. Wspomina, że od początku sygnalizowano potrzebę usunięcia luźnego gruzu, co wybrzmiało także na dyskusji pokonkursowej. Urzędnicy mieli wówczas zapewniać, że przynajmniej część zostanie usunięta. Jako dowód pokazuje pismo ze stycznia 2022 roku. „Betonowe elementy, które są możliwe do usunięcia bez zniszczenia drzew i ingerencji w faunę, powinny zostać wywiezione. Pozostałe powinny zostać np. przysypane ziemią i wykorzystane w ramach zaplanowanego w koncepcji terenu do kalisteniki/parkouru” – czytamy w nim.
Inną wersję przedstawia rzeczniczka prasowa ZZW. W przysłanej Interii odpowiedzi czytamy: „Strefa gruzowisk była elementem zwycięskiej koncepcji już na etapie rozstrzygania konkursu architektonicznego na park. Była więc elementem inwestycji, planowanym od samego początku, czego nigdy nie ukrywaliśmy i który uważamy za istotny w całej koncepcji. Mamy nadzieję, że wszyscy użytkownicy parku z czasem to docenią”.
Podkreśla również, że montowane obecnie barierki obok gruzowiska są elementem docelowym parku, ale jeszcze nie wszystkie prace zostały wykonane. „Planujemy jeszcze montaż tablic edukacyjnych o roli czwartej przyrody w przywracaniu różnorodności biologicznej miejskich ekosystemów, część z nich będzie zespolona z systemem barierek. Dodatkowo wszystkie pręty zbrojeniowe i inne niebezpieczne elementy zostaną usunięte przed otwarciem parku” – dodaje.
Beton przenoszony z miejsca na miejsce
Radny Mateusz Senko uważa, że park jest świetnym projektem. – Niestety ten niezrozumiały upór Zarządu Zieleni (ZZM) rzutuje w dużym stopniu na odbiór inwestycji, która powinna być postrzegana z perspektywy linii brzegowej z pomostami (to jedyny taki park w Warszawie) czy wyjątkowego parku linowego – przyznaje. Będzie to także zdecydowanie największy park na Białołęce.
Wspomina także, że w trakcie budowy parku betonowe elementy przesuwano z miejsca na miejsce. – W zasadzie teraz wygląda to jeszcze gorzej niż wcześniej, dosłownie jak po rozbiórce jakiegoś budynku – ubolewa.
– Rozumiem projektantów, którzy mają swoją wizję. Ale jeżeli słyszę, że nazywają te elementy artefaktami, nie wiem, czy traktować to jako żart – mówi Mateusz Senko. Nawiązuje do słów projektanta z pracowni Archigrest Macieja Kaufmana, który tłumaczył: – W parku znajduje się wiele elementów infrastruktury portowej, które zostaną zachowane i wyeksponowane, takich jak nadbrzeża, pomosty przeładunkowe (…) ale również obszar dawnego składowiska gruzu.
Radny Senko zgadza się, że elementy, które wrosły w ziemię i są schronieniem dla zwierząt, należy zachować. – Natomiast luźne betonowe elementy nie mają związku z czwartą przyrodą i już dawno powinny być wywiezione – mówi.
Harmonogram zakłada finisz głównych prac w parku na koniec czerwca 2025 roku. Następnie rozpoczną się odbiory i procedury administracyjne.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: [email protected]
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!