– Przed Trybunałem olbrzymie wyzwania, które polegają na tym, iż należy zrobić wszystko, aby TK funkcjonował w sposób prawidłowy bez względu na różne ataki polityczne i opinie polityków, którzy wykorzystują TK w bieżącej walce politycznej – powiedział nowy prezes organu.
– Moim zadaniem będzie doprowadzić do tego, aby TK wykonywał swoje konstytucyjne zadania (…) W Polsce jest trójpodział władzy, TK jest elementem władzy sądowniczej, władza ustawodawcza i wykonawcza są autonomicznymi władzami. Prosiłbym bardzo przedstawicieli tych wszystkich obu władz o umiarkowanie i opanowanie – zaapelował.
Prezes TK Bogdan Święczkowski: Będę chciał doprowadzić do rozmów z władzą
Bogdan Święczkowski wskazał także na swoje cele. – Będę chciał doprowadzić do rozmów z przedstawicielami władzy ustawodawczej i wykonawczej, aby właśnie spróbować osiągnąć jakiś kompromis w zakresie funkcjonowania TK – zapowiedział.
Święczkowski przekazał, że poprosi o spotkanie lub zaprosi do Trybunału: marszałka Sejmu Szymona Hołownię, marszałek Senatu Małgorzatę Kidawę-Błońską, Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska, przedstawicieli najważniejszych partii politycznych, I prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego czy prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Nowo wybrany prezes TK zapytany o ewentualny termin takiego spotkania, stwierdził, że najpierw musi dowiedzieć się, czy wymienione wyżej osoby wyrażą na takie rozmowy zgodę. – Czy i kiedy, to zależy od drugiej strony – dodał.
Prezes TK zaznaczył, że chciałby doprowadzić do sytuacji, kiedy funkcjonowanie Trybunału nie będzie zagrożone, jeżeli chodzi o skład osobowy czy budżet. – Spodziewam się komentarzy, nawet bardzo negatywnych komentarzy, jeżeli chodzi o wyroki TK, natomiast w żaden sposób nie może doprowadzić to do dysfunkcji demokratycznego państwa prawa – podkreślił.
Bogdan Święczkowski uderza w rządzących. W tle respektowanie orzeczeń TK
– To, że orzeczenia Trybunału nie są publikowane, to jest bardzo zła okoliczność – powiedział Święczkowski i podkreślił, że „zwróci się z prośbą i z żądaniem” do premiera, aby się to zmieniło. – To jest, co prawda, czynność ściśle techniczna, z której nie wynika żadna konsekwencja prawna (…), ale te kwestie techniczne prowadzą, niestety, do wielu problemów w zakresie funkcjonowania też wielu osób fizycznych – mówił.
– Ja nie jestem od oceniania, czy i jakie znamiona nosi zachowanie Rady Ministrów w tym zakresie. W demokratycznym państwie prawa prokurator z urzędu zająłby się tym problemem i wyjaśnił, czy doszło do popełnienia przestępstwa. Trudno mi wymagać od tak kierowanej prokuratury, aby z urzędu podjęła takie działania – powiedział Święczkowski zapytany o to, co zrobi TK, jeśli rządzący nie będą uznawać orzecznictwa tego organu. Podkreślał też, że TK jest organem niezależnym, a orzekający sędziowie legalnie wybrani.
– To że politycy prowadzili różnego rodzaju działania wcześniej, nie ma żadnego wpływu na tych sędziów. To nie jest zabawa chłopców w piaskownicy. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy decydują o losie RP, przestańmy się bawić państwem – przekazał.
Trybunał Konstytucyjny z nowym prezesem. Święczkowski o politycznych powiązaniach
Dziennikarze pytali Święczkowskiego także o jego powiązania polityczne z PiS. – Jeśli chodzi o moją działalność polityczną, ja się dowiaduję o niestworzonych rzeczach. Byłem przekonany, że nigdy nie byłem posłem, bo to marszałek (Grzegorz – red.) Schetyna wygasił mój mandat, nie pozwolił mi złożyć ślubowania – odparł. – To jest dla mnie czymś absurdalnym (…). Mandatu poselskiego nie objąłem i nie prowadziłem działalności politycznej – dodał.
Bogdan Święczkowski podkreślił też, że w wyborach, w których brał udział, był kandydatem bezpartyjnym, który „tylko startował z list PiS”. – Nigdy nie należałem do partii – mówił. Prezes TK przyznał, że był bezpartyjnym radnym wybranym z list PiS, ale „prowadził działalność stricte samorządową„.
Prezes TK odpowiadał także na pytania dotyczące jego czasów w Prokuraturze Krajowej. – Kiedy ja kierowałem Prokuraturą Krajową, nie było żadnych decyzji ani dyspozycji, iż należy umarzać sprawy z powodu tego, że ktoś należy do jakiejś formacji politycznej. Dla nas nie miało znaczenia, kto kim jest, czym się zajmuje, tylko ważne było czy i w jaki sposób dopuścił się przestępstwa – powiedział.