-
Pingwiny magellańskie to wybitni pływacy, którzy nawigują bezbłędnie bez pomocy map, robiąc użytek ze skrzydeł przekształconych w płetwy.
-
Naukowcy odkryli, że ptaki te wykorzystują złożony system prądów morskich do wydłużania czasu żerowania i bezpiecznego powrotu do domu.
-
Pingwiny płyną często dryfem z nurtami, wybierając optymalne trasy i oszczędzając energię podczas żerowania oraz powrotów.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Pingwiny zostały stworzone przez ewolucją jako ptaki przystosowane kapitalnie nie do lotu, ale właśnie do pływania. Latać nie potrafią w ogóle, a pieszo po lądzie poruszają się niezdarnie i dla wielu zabawnie. Wystarczy jednak zobaczyć je w wodzie, gdy tylko do niej skoczą. Zamieniają się wtedy w żywe torpedy, które mkną pod wodą z dużą szybkością i do pływania podwodnego używają swych skrzydeł przekształconych w płetwy.
Wiele pingwinów pływa z szybkością 20 czy 25 km/h, a najszybszy pingwin białobrewy osiąga nawet 36 km/h. To bardzo dużo, wiele ryb nie osiąga takiej prędkości. Mistrz pływacki Ian Thorpe bił rekordy z szybkością 7 km/h. Pingwina w życiu by nie dogoni, nie w wodzie.
Pingwin magellański daje radę z wodami wokół Horn
Poza tym, że pingwiny to pływacy szybcy, to także pływacy wytrawni i świetnie nawigujący. A jest to bardzo ważne w południowych wodach wokół Antarktyki, gdzie nie braku burz i sztormów. Pingwin magellański na przykład jest mieszkańcem południowego krańca Ameryki Południowej. Opływa brzegi Chile i Argentyny aż po Falklandy i pobliskie wysepki subantarktyczne, musi pokonywać słynące ze szkwałów wody wokół Przylądka Horn, zmorę żeglarzy. I daje radę.
Pingwiny dryfują z pływami, co wydłuża czas w morzu
A zatem te dzielne pingwiny nie tylko nie boją się silnych prądów morskich Oceanu Południowego, ale wręcz szukają ich i wykorzystują do swoich celów. Naukowcy za pomocą rejestratorów nawigacyjnych i GPS odtworzyli wektory podróży pingwinów magellańskich, w trakcie których ptaki wypływały na szeroki ocean po żer i wracały bez pudła do swoich domów, chociaż nawigowanie na wzburzonym morzu jest ekstremalnie trudne. Okazuje się, że pingwiny potrafią tak oszczędzać energię w pogoni za rybami i głowonogami, że płyną dryfem wraz z wybranymi prądami morskimi. Gdy prąd był bardzo silny, ptaki grupowały się na jego zewnętrznej krawędzi. To wydłużało czas pływania na pełnym morzu i zarazem żerowania, a zarazem pozwalało bezpiecznie wrócić do domu. W efekcie podróże pingwinów zawsze odbywały się po drodze w kształcie litery S.

W praktyce oznacza to, że pingwiny magellańskie są jak Odyseusz, wracają po dłuższej drodze, dryfując na prądach. Tracą mniej energii, a zyskują więcej pokarmu.
Pingwiny magellańskie potrafią wyczuwać dryf prądów i wykorzystywać go do zwiększenia efektywności energetycznej – uważają naukowcy, co znaczy że wiedza tych ptaków o pływach morskich jest kolosalna, być może większa od naszej.
Dla pingwinów prądy morskie są jak oznaczona autostrada
To trochę tak, jakby na bezkresnym morzu bez jakiegokolwiek punktu nawigacyjnego, jakieś boi, znaku, czegokolwiek ptaki te doskonale rozpoznawały drogę, gdyż wyczuwają prądy morskie. Pływy niemal malują im ją przed oczami i pingwiny trafiają bez pudła do celu, a na dodatek wybierają optymalną drogę, która optymalizuje ich potrzeby. To wręcz niesłychana umiejętność jak na zwierzę, które jednak pochodzi z lądu i tu żyli jego przodkowie.
Efekt jest taki, że pingwin magellański bez trudu opływa od południa Amerykę Południową, pokonuje wody wokół Przylądka Horn i Falklandów, a pojawia się też u brzegów Antarktydy, a nawet Australii i Nowej Zelandii. Po czym najedzony wraca.