Wszystko zaczęło się w 2009 r. Paulina D. [imię i inicjał zmienione] mieszkała wówczas w Wielkiej Brytanii. W związku z kryzysem gospodarczym towarzyszył jej spory niepokój, martwiła się też o losy związku z ówczesnym partnerem. Za pośrednictwem strony internetowej zawierającej bazę „duchowych doradców” nawiązała kontakt z 28-letnią wówczas Agatą N. (mieszkała w Ścinawie, obecnie jest mieszkanką stolicy), która podawała się za wróżkę.
Agata N. korzystała z pseudonimu, który łudząco przypominał imię jednej z bardzo popularnej w Polsce jasnowidzki. To z pewnością mogło ułatwiać jej zdobywanie nowych klientów i zwiększać jej wiarygodność w oczach osób szukających porady.
Paulina D. poprosiła Agatę N. o konsultację w kwestii zmiany pracy. Rozmowa z wróżką kosztowała, w zależności od potrzeb, 60 zł za 30 minut lub 120 zł za godzinę. Na początku odbyły dwie takie konsultacje. Agata N. była miła, wspierająca. Szybko zaproponowała, by kontakty miały miejsce już nie za pośrednictwem portalu, ale prywatnych kanałów.
Wróżka oferuje rytuały
Po kilku tygodniach Polka straciła pracę, musiała wyprowadzić się z mieszkania, miała też problemy w relacjach z partnerem, przechodziła psychiczny kryzys. Była do tego bardzo podatna na manipulacje. Agata N. zaproponowała więc Paulinie D. wykonywanie rytuałów, które miały zapewnić szczęście w życiu zawodowym i prywatnym. Początkowo koszt takiego rytuału wynosił od 300 do 600 zł, potem ceny wzrastały. Wróżka zachęcała kobietę do składania zamówień na rytuały, pozwalając Paulinie D. na ich opłacanie w późniejszym terminie.
„Agata N. zapewniała, że dla osiągnięcia efektu niezbędny jest dłuższy czas i wykonywanie mocniejszych rytuałów” – wskazywał potem Sąd Okręgowy w Legnicy w uzasadnieniu, do którego treści dotarł portal Gazeta.pl.
Kobiety często kontaktowały się przez telefon, widywały się również osobiście. Paulina D., będąca w trudnej sytuacji życiowej i złym stanie emocjonalnym, naprawdę zaczęła wierzyć, że bez działań wróżki nie może liczyć na powodzenie w życiu. Była przekonana, że bez pomocy Agaty N. groziłaby jej utrata zdrowia, a nawet urodzenie chorego dziecka.
Wróżka przyznała potem, że czuła się wręcz nagabywana przez Paulinę D. Musiała więc dostrzec, z jakimi problemami mierzy się jej klientka. A mimo to korzystała z jej trudnego położenia. Nigdy nie przedstawiła żadnego dowodu, by faktycznie odprawiała jakieś magiczne obrzędy.
„Chyba zacznę się prostytuować”
Dług wobec wróżki narastał. Podczas jednej z rozmów Paulina D. rzuciła, że „chyba zacznie się prostytuować”. Agata N. podchwyciła to i stwierdziła, że to bardzo dobry pomysł. I rzeczywiście, jej klientka zaczęła oferować usługi seksualne, przekazując wróżce znaczną część zarobionych pieniędzy.
Dla Agaty N. to było za mało. Zaczęła wywierać na Paulinie D. jeszcze większą presję. Przekonywała, że na jej rzecz rytuały wykonywały też kobiety o romskim pochodzeniu, którym winna jest pieniądze. Agata N. ostrzegała, że jeśli Paulina D. nie spłaci (za pośrednictwem Agaty N.) zadłużenia wobec nich, może stać się jej krzywda.
Na przełomie 2020 i 2021 r. Paulina D. ostatecznie spłaciła Agatę N. i zerwała z nią kontakt. Poszła na terapię. Dopiero w jej wyniku zdecydowała się na zawiadomienie organów ścigania.
Miliony złotych dla Agaty N.
Prokuratura ustaliła, że przez ponad 11 lat znajomości kobieta przekazała wróżce co najmniej 5,1 mln zł oraz 74 tys. funtów. Wśród dowodów w sprawie były nie tylko potwierdzenia przekazania środków, ale także wieloletnia korespondencja między kobietami.
„Na polecenie oskarżonej przelewała pieniądze za pośrednictwem [firmy zajmującej się przekazami pieniężnymi – red.], przelewów pocztowych, czy też poprzez wpłaty we wpłatomatach za pomocą karty bankomatowej przekazanej przez oskarżoną, gdyż oskarżona chciała ukryć swój dochód przed służbami skarbowymi ” – czytamy w uzasadnieniu.
„Po wpłynięciu pieniędzy na rachunek bankowy oskarżonej były one tego samego dnia wypłacane w gotówce, bądź transferowane na inne rachunki. W momencie zabezpieczenia ujawnionych rachunków oskarżonej, nie posiadała ona na nich żadnych środków pieniężnych” – opisywał sąd.
Nie udało się ustalić, co Agata N. zrobiła z tymi wszystkimi pieniędzmi. Kobieta nie ma żadnego majątku, poza niewiele wartymi udziałami w jednej ze spółek. Badania psychologiczne nie wykazały u jej klientki, Pauliny D., jakichkolwiek zaburzeń. Stwierdzono jednocześnie m.in., że jest słabo przystosowana społecznie.
Sąd: Agata N. oszukała, ale nie nakłaniała do pracy seksualnej
Prokuratura oskarżyła Agatę N. nie tylko o oszustwo, ale również o doprowadzenie Pauliny D. do świadczenia usług seksualnych i czerpanie z tego korzyści. Prokuratura Rejonowa w Lubinie skierowała akt oskarżenia w lipcu ubiegłego roku.
W grudniu Sąd Okręgowy w Legnicy w nieprawomocnym wyroku skazał Agatę N. na 3,5 roku więzienia, grzywnę w wysokości 50 tys. zł oraz zapłatę ok. 10 tys. zł kosztów sądowych. Nakazał też zwrot Paulinie D. wszystkich pieniędzy. Jedyną okolicznością łagodzącą było to, że Agata N. nie była wcześniej karany.
Jednocześnie sąd nie uznał, by Agata N. powinna odpowiadać za to, że jej klientka zaczęła świadczyć usługi seksualne.
„Sąd, o ile uznał za udowodnione, że oskarżona wsparła swoim zachowaniem pokrzywdzoną w podjęciu decyzji o prostytucji, to jednakże samo wsparcie we wcześniej podjętym zamiarze nie wyczerpuje znamion nakłaniania, gdyż w tym zakresie musiałaby to być inicjatywa ze strony oskarżonej. Natomiast z zeznań pokrzywdzonej, w tym zakresie dość niekonsekwentnych, wynika, że oskarżona utwierdziła ją o słuszności wcześniej podjętej decyzji” – podkreślono w uzasadnieniu.
Z decyzją Sądu Okręgowego w Legnicy nie zgadza się prokuratura. „Prokurator uważa, że wyrok jest zbyt łagodny. (…) Uznając, iż przyjęta przez niego ocena prawna zdarzenia jest prawidłowa, tj. że to działania Agaty N. doprowadziły pokrzywdzoną do uprawiania prostytucji oraz że skazana czerpała korzyści z uprawiania przez ww. nierządu, a w związku z tym uznając, że orzeczona kara jest zbyt łagodna, oskarżyciel zapowiedział złożenie apelacji” – wskazywała w styczniowym komunikacie prok. Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.