W ostatnich dniach świat obiegły dwa dokumenty dotyczące przygotowywanego pokoju w Ukrainie. Pierwszy plan przygotowali Amerykanie, a kilka dni później Europa opracowała własną kontrpropozycję. Plany różnią się drobnymi szczegółami, a wszystkie strony przekonują, że dokumenty są punktem wyjścia do dalszych prac.
Jedna pozycja – dotycząca Polski – znalazła się w obu propozycjach. Punkt dziewiąty amerykańskiego planu brzmi: „Europejskie myśliwce będą stacjonować w Polsce”. Punkt dziewiąty europejskiego planu zyskał nieco inne brzmienie: „Myśliwce NATO będą stacjonować w Polsce”.
Różnica na pierwszy rzut oka jest nieznaczna, ale w praktyce kolosalna. Europejska wersja zakłada, że w Polsce będą stacjonować myśliwce NATO, w tym amerykańskie. Wersja przygotowana przez administrację Donalda Trumpa zakłada stacjonowanie nad Wisłą wyłącznie europejskich maszyn. A to istotna różnica z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa.
Donald Tusk: Można uznać, że tego punktu już nie ma
O ten zapis został zapytany Donald Tusk, który przebywa z wizytą w Angoli, gdzie odbywa się szczyt Unia Europejsk-Unia Afrykańska. Jeden z obecnych na miejscu dziennikarzy pytał premiera o punkt, który znajduje się w obydwu propozycjach: – Jak się pan na to zapatruje? Czy to może nie jest też coś co działałoby na korzyść Rosji, bo skoro tam są wpisane tylko myśliwce, to może wtedy Rosja domagałaby się wycofania sił lądowych ze wschodniej flanki NATO?
– W zasadzie trafia pan w sedno – odpowiedział Tusk. – Wszystko na to wskazuje, że ten punkt jest raczej punktem widzenia rosyjskim. Jest manipulacją czy pewną pułapką. Nikt się nie da w nią wciągnąć. Możemy spokojnie uznać, że tego punktu już nie ma – zapowiedział premier, choć nie skonkretyzował, czy ewentualne wykreślenie tego punktu dotyczy wersji europejskiej, amerykańskiej czy obydwu.
Szef rządu dodawał jednak, że żadne decyzje dotyczące Polski nie mogą odbywać się bez głosu Polski.
– Szczególnie jest ważne z polskiego punktu widzenia, żeby żadne porozumienie w żaden sposób nie osłabiało Polski, czy Europy i naszego bezpieczeństwa – mówił premier Donald Tusk. – Żadne porozumienie, nieważne kto z kim będzie je zawierał, nie może osłabiać, czy podważać bezpieczeństwa Polski i całej Europy. Co do tego wszyscy się zgodzili – mówił szef rządu.
Gen. Drewniak: Dziwny zapis. Mielibyśmy pytać Rosjan?
O tę sprawę zapytaliśmy gen. Tomasza Drewniaka, pilota, w latach 2016-2017 Inspektora Sił Powietrznych. Rozmówca Interii zastanawiał się, dlaczego taki punkt został w ogóle wpisany w obie propozycje.
– W ogóle nie wiem, czemu mają takie zapisy służyć. Jesteśmy w NATO od 26 lat. Mamy swoje bazy, również takie, w których mogą stacjonować dowolne siły NATO – lotnicze, morskie czy lądowe. NATO ma się pytać Rosji, czy mogą stacjonować myśliwce w Polsce? To bardzo dziwny zapis. To tak, jakby zapisać w umowie z sąsiadem, że będzie pan jadł schabowego na obiad. Przecież to pana dom i pana kuchnia, może pan robić, co chce – mówi obrazowo gen. Drewniak.
– To, czy będą stacjonować tutaj myśliwce, to wewnętrzna decyzja NATO. Jeśli NATO wspólnie z Polską uzna, że będą stacjonować, to będą. Nikt inny o tym decydować nie może – dodaje.
Myśliwce w Polsce a misja w krajach bałtyckich
Generał zastanawia się, po co w ogóle taki zapis pojawił się w planie, który finalnie miałaby zaakceptować Rosja. Jedna z jego hipotez dotyczy wojsk powietrznych w krajach bałtyckich.
Od lat NATO prowadzi misję Baltic Air Policing nad krajami bałtyckimi, które nie posiadają własnego lotnictwa. Gen. Drewniak zastanawia się, czy taki zapis nie oznaczałby wycofania tej misji z krajów bałtyckich.
– Latające tam samoloty stacjonują głównie w Szawle i Amari, choć zdarza się, że są uzupełniane np. z Malborka. Gdyby się okazało, że ten zapis ma ukryty wydźwięk, by samoloty latające nad krajami bałtyckimi stacjonowały głównie w Polsce, to jest to bardzo złe – nie ma wątpliwości gen. Drewniak.
Przekonuje też, że w obydwu propozycjach dobrych wiadomości dla Polski nie ma. – Zapisywanie w jakimkolwiek akcie porozumienia z Rosją, że będą w Polsce stacjonowały myśliwce NATO, europejskie, czy jakieś inne, to bardzo dziwny zapis. Czy my się pytamy Rosji? Uzgadniamy to z nimi? Jesteśmy samodzielnym, dużym krajem, należącym do Unii Europejskiej i NATO. Dlaczego mamy pytać Rosjan o cokolwiek? – grzmi gen. Drewniak.
Finalny kształt porozumienia pokojowego w sprawie Ukrainy jest wciąż negocjowany.












