Wybory na prezydenta miasta są zacięte. W I turze najwięcej głosów zdobyła Agnieszka Rupniewska – 27,5 proc. Nie należy ona do Platformy Obywatelskiej, ale jest przez nią popierana i startowała pod szyldem Koalicji Obywatelskiej. Jest liderką Stowarzyszenia „Nowe Zabrze” i przewodniczącą klubu radnych KO-Nowe Zabrze. – Nasze serduszko [logo KO – red.] przykleja, ale jakoś tak z boku – śmieje się śląski działacz PO.
Druga w I turze wyborów była obecna prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szulik z wynikiem 21,7 proc. Pani prezydent pełni tę funkcję od 2006 r. O włos, a by nie weszła do II tury – o 0,32 proc. wyprzedziła radnego Kamila Żbikowskiego, miejskiego aktywistę z lokalnego komitetu Lepsze Zabrze. Ponad 11 proc. uzyskała kolejna radna – tak jak Rupniewska, z klubu KO-NZ – Alina Nowak, która konkurowała z oficjalną kandydatką Koalicji Obywatelskiej. Kandydat PiS Borys Borówka też uzyskał nieco ponad 11 proc.
Zabrze to spore miasto. Ale Platforma Obywatelska wcale mocno nie walczy o wygraną kandydatki, choć to na nią postawiła i dała szyld KO w tych wyborach. Co ciekawe – co nasi rozmówcy ze śląskiej PO wskazują na dowód na „bajzel” w zabrzańskiej Platformie – w kontrze do oficjalnej kandydatki KO wystąpiła wojewódzka radna Platformy Alina Nowak (w przeszłości wiceminister w rządzie PiS). Obie kandydatki – Rupniewska i Nowak – w kampanii ostro się zwalczały.
Do Zabrza wcale nie zjeżdżają politycy z pierwszych stron gazet, by wesprzeć kandydatkę KO przed drugą turą. Nie przyjechał tu najważniejszy polityk PO ze Śląska – minister aktywów państwowych Borys Budka. Po Śląsku jeździ np. Sławomir Nitras, minister sportu, ale do Zabrza nie przyjeżdża. Inni politycy PO też pielgrzymują ze wsparcie dla kandydatów KO w drugich turach także w tym regionie – ale nie do Zabrza. A przecież KO w wyborach do sejmiku uzyskała w Zabrzu niezły wynik – ponad 38 proc.
O Rafale Trzaskowskim czy Donaldzie Tusku odwiedzających Zabrze nie ma mowy. Prezydent Warszawy – jak słyszymy w sztabie kandydatki – miał jednak nagrać filmik ze wsparciem, który szykowany jest na sam finał kampanii.
– Gdyby przyjechał Rafał Trzaskowski, to by pomógł – mówi rozmówca ze śląskiej PO.
Rupniewska pytana, czy nie zabiega o wizyty politycznego topu w Zabrzu, czy oni nie chcą być obecni w jej kampanii, odpowiada tak: – Kampania wyborcza w każdym mieście różni się od siebie, razem z moim sztabem podjęliśmy decyzję o eksponowaniu lokalnych liderów opinii oraz szeroko znanych polityków orientujących się w sprawach Zabrza. Była to oczywiście świadoma decyzja. Zabrze odwiedzili m.in. prof. Jerzy Buzek, prezydent Bytomia Mariusz Wołosz, pani senator Halina Bieda, Joanna Stępień, a swojego poparcia udzielili prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, senatorowie Andrzej Dziuba i Jacek Karnowski, prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński oraz wielu innych.
Wspomniany Jerzy Buzek, były premier bardzo popularny na Śląsku, jest wyjątkiem.
– Jeśli kandydatka ma taktykę, że ucieka od polityki, a kryła się nawet z logiem KO w czasie kampanii, to jej wybór. Wcale nie musi to być zła taktyka – przekonuje rozmówca ze śląskiej PO.
Struktury PO w mieście są słabe, a co najwyżej – jak mówi jeden z polityków PO ze Śląska – średnie. Praktyka w PO jest taka, że jak któryś z walczących w drugiej turze samorządowców ma jakieś kontakty w centrali PO, wśród pierwszoplanowych postaci tej formacji albo z miasta są posłowie, to własnymi kanałami załatwiają przyjazdy ministrów i ich obecność w kampanii. PO w Zabrzu jest jednak poobijana. W wyborach w 2023 r. straciła posa – Tomasza Olichwera, który dziś jest jedynie radnym w mieście. A w miejskiej strukturze PO jest wspomniany już „bajzel”.
Kłopotem kandydatki KO w kampanii jest to, że kiedyś wykładała na Collegium Humanum – szemranej uczelni, w której wedle prokuratury sprzedawano dyplomy ukończenia studiów. Nazwisko Rupniewskiej jako wykładowczyni znajdowało się na stronie internetowej CH jeszcze w styczniu. Ale potem zniknęło.
Rupniewska pytana, czy interweniowała w CH, by ją wygumkować, odpowiada tak: – Po wybuchu afery związanej z Collegium Humanum poprosiłam o niezwłoczne usunięcie mojej osoby ze strony internetowej. Pragnę podkreślić, że pracowałam tam tylko przez jeden weekend w 2020 r. w roli wykładowcy i były to zajęcia zdalne, ponieważ panowała pandemia.
Wątek tej uczelni mimo to wybrzmiał w kampanii wyborczej. W czasie radiowego starcia Rupniewskiej i Mańki-Szulik padło o nią pytanie. – Dlaczego nie posiadając stopnia naukowego doktora dostała pani propozycję prowadzenia wykładów na tej uczelni i skorzystała pani z tej propozycji? – zapytał sztab Mańki-Szulik.
Rupniewska odpowiedziała: – To kolejne kłamstwo (…). Przekazuje pani screen ze strony internetowej Collegium Humanum, na której nie ma mojego nazwiska. Więc zrobili państwo kiepskie rozeznanie sytuacji. Natomiast rzeczywiście współpracowałam z uczelnią, na której miałam zajęcia raz w 2020 roku. Zarobiłam za nie dokładnie 1,7 tys. zł brutto, za co zostały odprowadzone składki, ponieważ współpracowałam na podstawie umowy cywilnoprawnej z tą uczelnią. Były to zajęcia, które dotyczyły czegoś, czym się zajmuje zawodowo, tzn. zarządzania spółek i prawa gospodarczego oraz handlowego. Nigdy nie byłam na tej uczelni, ponieważ zajęcia, które prowadziłam, były w formie zdalnej. I to był jedyny mój kontakt z tą uczelnią. Próba doklejania mi tej uczelni jest kompletnym nieporozumieniem.
Aktualna prezydent Małgorzata Mańka-Szulik odpowiedziała: – Z jednej strony pani mówi, że nie pracuje pani, a z drugiej, że pani pracowała. To są takie nieścisłości, którymi się pani posługuje.
Druga tura wyborów w najbliższą niedzielę.