Niebawem miną 23 lata od wprowadzenia przez gabinet Leszka Millera tzw. podatku Belki. Jego pomysłodawcą był ówczesny wicepremier, minister finansów Marek Belka. To opłata, którą osoby fizyczne uiszczać muszą wyłącznie od zysków kapitałowych, to znaczy od profitu wygenerowanego przez ich zainwestowane środki. Przez pierwsze dwa lata podatek był obowiązkowy dla zysków od depozytów bankowych i wynosił wtedy 20 proc. W 2004 roku obniżono podatek do 19 proc., ale objęto nim także zyski pochodzące z inwestycji w papiery wartościowe, czyli tzw. dochody kapitałowe.
Od lat pojawiają się zapowiedzi dotyczące zniesienia bądź reformy tego podatku. Zmiany w tej kwestii planuje obecna ekipa. Na początku marca minister finansów Andrzej Domański ogłosił w Polsat News, że w ciągu dwóch miesięcy nowe propozycje zmian „trafią na stół”.
Podatek Belki z niższą stawką?
O możliwych zmianach pisze Business Insider Polska. Z ustaleń serwisu wynika, że rząd rozważa różne propozycje mające na celu ograniczenie podatku. Jedna z opcji ma zakładać obniżenie stawki podatku, o ile tylko inwestycja będzie długoterminowa. Instytucje rynku finansowego proponowały, aby po upłynięciu trzech lat trwania inwestycji stawka spadła do 10 lub 15 proc. Rządzący rozważają obydwa warianty.
Inna opcja – choć mniej prawdopodobna – zakłada całkowite zwolnienie z podatku Belki w przypadku inwestycji trwającej co najmniej pięć lat. Byłoby to zrównanie pod względem podatkowym instrumentów finansowych z rynkiem mieszkań (dochody ze sprzedaży mieszkania po upływie pięciu lat od jego nabycia są zwolnione z PIT).
– Aktualnie Ministerstwo Finansów rozważa i analizuje różne scenariusze zmian w tzw. podatku Belki – informuje biuro prasowe resortu finansów w komentarzu dla portalu.
Wpływy z podatku Belki wyniosły w 2024 roku wyniosły ok. 12 mld zł. Dwie trzecie tej kwoty pochodzi od podatku z odsetek (np. od obligacji czy lokat), pozostała część od dochodów ze sprzedaży papierów wartościowych.