-
Nowe badania genetyczne wskazują, że wyginięcie wilkowora tasmańskiego zaczęło się setki tysięcy lat przed pojawieniem się ludzi i dingo w Australii.
-
Utrata kluczowych genów i zmiany w ekosystemie przyczyniły się do upadku tego gatunku, jeszcze zanim wystąpiła presja ze strony człowieka.
-
Dingo i człowiek nie byli głównymi przyczynami wyginięcia wilkowora, ale jedynie elementami większego procesu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
W 1986 r. to dość późno, zważywszy na to, że wilkowór tasmański to członek tzw. megafauny australijskiej jeszcze z czasów plejstocenu. To wtedy pojawiła się nadzwyczajna różnorodność torbaczy ewoluujących w Australii bez specjalnych przeszkód i konkurencji ze strony ssaków łożyskowych. Torbacze, które wycofały się z innych kontynentów i zachowały – poza Australią – jedynie w Ameryce, tu rozwijały się bujnie. Powstały ogromne roślinożerne torbacze wielkości nosorożców jak diprotodony, ogromne kangury, wreszcie także torbacze mięsożerne jak lew workowaty (Thylacoleo) czy wilki workowate (Thylacine), które z lwami i wilkami oczywiście niewiele miały wspólnego, a jedynie je przypominały. Tak działa konwergencja, zwierzęta niespokrewnione zaczynają wyglądać podobnie pod wpływem podobnych warunków.
Przedstawiciele megafauny zaczęli wymierać w Australii 20 tys. lat temu i ten proces często wiąże się z przybyciem tu pierwszych ludzi, a wraz z nimi – drapieżników łożyskowych takich jak dingo. Ten ssak znalazł się na kontynencie australijskim około 10 tys. lat temu. Jego wpływ na zniknięcie wielu przedstawicieli tutejszej megafauny na pewno był duży, ale może nie tak istotny, jak nam się zdaje?
Ostatni przedstawiciele australijskiej megafauny
Wilkowory były ostatnimi przedstawicielami australijskiej megafauny i jednymi z ostatnich mięsożernych torbaczy – po nich zostały już tylko diabły tasmańskie i niełazy. Drapieżniki wycofały się z kontynentalnej Australii i zachowały jedynie na Tasmanii, dokąd dingo nie dotarł. Dotarli jego ludzie. Gdy pierwsi Europejczycy wylądowali na wyspie Tasmania, wilkowory zaczęły szybko znikać zabijane jako zagrożenie dla owiec. W 1936 r. zginęła w zoo w Hobart ostatnia samica Benjamin, a 50 lat późnej gatunek uznano za wymarły.
Badacze wykorzystali dane paleogenomiczne do porównania wzorców obecności i braku określonych genów u diabła tasmańskiego i wilkowora tasmańskiego. Wniosek jest taki, że między 13 a 1 mln lat temu wilkowory straciły geny określane jako SAMD9L, HSD17B13, CUZD1 i VWA7, co oznacza przesunięcie wilkoworów w kierunku hipermięsożerności i zwiększenia masy ich ciała. Analiza całego genomu zwierzęcia potwierdziła utratę receptorów węchowych, zmniejszenie płatów węchowych, co wskazuje na to, że węch nie był ich głównym zmysłem łowieckim.

Wilkowory zaczęły wymierać na długo przed człowiekiem
Badania wykazały, że wilkowory traciły część swoich genów zanim jeszcze pojawiła się jakakolwiek presja ze strony człowieka czy dingo. A wraz ze znikaniem megafauny te zmiany niekorzystnie rzutowały również na nie. Słowem, doszło do reakcji łańcuchowej, która rozpoczęła się być może nawet 13 mln lat temu i która ostatecznie doprowadziła do braku miejsca tego drapieżnika w zmieniającym się ekosystemie Australii. A zatem dingo i człowiek niekoniecznie były głównymi powodami wymarcia wilkowora, a jedynie jednym z elementów tej układanki.
Z dawnych wilkoworów tasmańskich zachowało się niewiele zdjęć i jeszcze mniej filmów. Wiemy, że zwierzę było zdolne do nadzwyczajnych osiągnięć np. otwierania paszczy pod kątem nawet 120 stopni, czego nie potrafi żaden inny drapieżnik.
Mieszkańcy Tasmanii do tej pory nie dopuszczają informacji, że szczytowy drapieżnik wyspy wymarł.