To moja kolejna wizyta w Rzymie i Watykanie. Wcześniej wielokrotnie przyjeżdżałam jako turystka. Było to zarówno w zwykły dzień, kiedy przy placu znajduje się jeden radiowóz, jaki i w czasie audiencji generalnych czy Anioła Pańskiego, gdy w okolicy pojawia się więcej mundurowych. A jak wygląda to dzisiaj, na dzień przed pogrzebem papieża Franciszka?
Służby uzbrojone po zęby. Wyrywkowe kontrole
Rano, kiedy pojawiłam się przy Placu św. Piotra, były tu niezliczone tłumy wiernych. Piątek to ostatni dzień, kiedy można podejść do trumny z ciałem papieża, by oddać mu hołd.
Władze Watykanu poinformowały, że do piątkowego poranka w Bazylice św. Piotra pojawiło się ponad 128 tys. wiernych, w tym 50 tys. podczas pierwszej doby. Chociaż planowo watykańska świątynia miała być zamykana wieczorem, to Watykan zmienił plany i wierni mogli wchodzić od wczesnych godzin porannych.
Na wejście czeka się nawet kilka godzin. Wierni napływają z każdej strony kolumnady. Nad ich bezpieczeństwem czuwają wszystkie formacje mundurowe, łącznie z uzbrojonym po zęby wojskiem.
Prowadzone są wyrywkowe kontrole. Do jednej z nich zatrzymała mnie policja. Poprosili o pokazanie, co mam w torebce. Dopiero gdy sprawdzili, mogłam przejść dalej do kolejki do właściwych punktów kontrolnych.
Wierni oddają hołd papieżowi. Jak wyglądają kontrole bezpieczeństwa?
Miałam ogromne szczęście, bo gdy byłam przy bocznym przejściu, usłyszałam, jak policjant woła: „seniora”. Zatrzymał mnie i wyjaśnił, że otwierają kolejny punkt kontrolny. Tłum natychmiast ruszył do nowej kolejki.
Kontrole są podobne do tych na lotnisku – bagaże prześwietlane, a potencjalnie niebezpieczne przedmioty rekwirowane. Każdy musi przejść przez specjalną bramkę.
Po kontroli trzeba było przejść do kolejki na placu. Chociaż posuwała się w dość szybkim tempie, to liczyła kilkaset metrów długości.
W tłumie słyszałam głównie język włoski, ale nie tylko. Na miejscu pojawiło się też mnóstwo pielgrzymów z całego świata, w tym młodzieży, która przyjechała na Jubileusz Nastolatków, planowany na nadzielę. Z szumu ich rozmów wychwytywałam jedno słowo „Franciszek”.
Czas oczekiwania na wejście zależy od pory dnia. Szczęśliwcom udawało się w godzinę, inni czekali nawet pięć czy sześć godzin. W kolejce ludzie cały czas robili zdjęcia, kręcili filmy. Część robiła sobie selfie i transmisje na żywo w mediach społecznościowych.
Godziny w kolejkach, kilka sekund na pożegnanie
W środku bazyliki zrobiło się nieco ciszej. Wierni cały czas filmowali i robili zdjęcia, ale w pobliżu trumny papieża służby stanowczo mówiły, by schować telefony. Wypatrywali w tłumie tych, którzy próbowali zrobić ujęcia i krzyczeli „basta”, „no foto”, a nawet zasłaniali aparaty najbardziej opornym.
Ostra reakcja służb była spowodowana tym, że w sieci pojawiło się wcześniej wiele skandalicznych zdjęć, w tym selfie z ciałem papieża.
Trumna papieża została ustawiona bardzo blisko barierek. Kolejka cały czas posuwała się na przód, nie było więc czasu na nawet najkrótszą modlitwę przy ciele biskupa Rzymu. Służby porządkowe pilnowały, by wierni płynnie przechodzili dalej. Tak więc po kilku godzinach oczekiwania można było przez kilka sekund po raz ostatni zobaczyć papieża i oddać mu hołd.
Kiedy wyszłam na Plac Świętego Piotra, tłum wydawał się jeszcze większy, a służb mundurowych jeszcze więcej.
W pobliżu Watykanu zaczęły latać śmigłowce, a na ulicach pojawiły się patrole policyjne na koniach.

Po godz. 13 nagle rozdzwoniły się wszystkie telefony obecnych na placu z alarmowym alertem. Okazało się, że w ten sposób poinformowano, że plac św. Piotra zostanie zamknięty o godz. 17.
Z Watykanu, Paulina Godlewska