Łukasz Szpyrka, Interia: Jest pani zaskoczona nazwiskiem tegorocznego laureata?
Dr Justyna Nakonieczna-Bartosiewicz, Uniwersytet Warszawski: – Zastanawiałam się, jak Norweski Komitet Noblowski poradzi sobie z niezręcznością, kiedy częściowo poznaliśmy kandydatów. Jak wiemy, niektórzy bardzo zabiegali o to, by zostać laureatami. Presja zdecydowanie utrudnia wskazanie osoby czy organizacji i byłam ciekawa, w jaki sposób komitet sobie z nią poradzi. Nie miałam swojego faworyta, bo nominacji było bardzo dużo. Byłam bardziej przekonana do jakiejś oddolnej organizacji niż aktywnego polityka. Stało się inaczej, ale nie możemy mówić o wielkiej sensacji.
Bardzo często Pokojowa Nagroda Nobla jest dla większości obserwatorów niespodzianką.
– Tak, choć spodziewałam się, że będzie to nagroda za oddolny ruch, wytrwałość, podkreślanie humanistycznych wartości, dla kogoś, kto chce pokoju i szerzenia demokracji. W ostatnich latach Komitet Noblowski skupiał się na takiej argumentacji – by pokazać, że nawet ktoś mniejszy, nieistotny z perspektywy wielkiej polityki, może zostać doceniony. To zazwyczaj jest starcie małych z reżimem. To dziś klasyka doboru tejże nagrody. Jednostka stawia czoła całej machinie, która może ją zmiażdżyć, a mimo to ta jednostka podejmuje wyzwanie i ryzyko.
Kimś takim jest Maria Corina Machado.
– Maria Corina Machado wpisuje się w ten trend. Kogoś, kto przeciwstawia się wielkiej machinie państwowej. Z drugiej strony nie możemy powiedzieć, że to jest ktoś, kto osiąga sukces w tych swoich działaniach.
Machado przeciwstawia się reżimowi Maduro, ale finalnie przegrywa.
– Otóż to. Ostatecznie nie osiąga efektu, ale istotniejsze jest to, że podejmuje wyzwanie. To sygnał dla innych, że jest jakaś alternatywa. Machado nie zgadza się na psucie instytucji, lekceważenie decyzji wyborców. Pomimo tego, że jest blokowana, marginalizowana, a jej życie jest bezpośrednio zagrożone, bo przecież się w tej chwili ukrywa, ona nadal trwa przy swoich wartościach. Mamy więc tu pewną opowieść – czy ważniejszy jest efekt, czy sam proces. W tym wypadku Komitet Noblowski wskazuje na ten proces dochodzenia do wolności.
Jeden z dziennikarzy zapytał przedstawiciela Komitetu Noblowskiego, czy wybór tegorocznego laureata jest jednocześnie wysłaniem ostrzeżenia dla autorytaryzmów na świecie. Usłyszeliśmy w odpowiedzi: „Tak, to nasze przesłanie dla świata. Musimy wspierać siły prodemokratyczne, bo demokracja jest punktem wyjścia do pokoju na świecie”.
– Wartość symboliczna tej nagrody jest najważniejsza. Oczywiście są to też pieniądze czy prestiż, ale najbardziej liczy się symbol. Ludzkość stacza się w kierunku rozwiązań krótkich, szybkich, siłowych, być może skutecznych na krótką metę. W długim okresie to jednak procedury demokratyczne wygrywają. Prawa obywatelskie są lepiej chronione w systemie demokratycznym. Ludzie więcej zyskują w demokracji niż autorytaryzmie. Ich głos jest wysłuchany, a zdanie uwzględnione. To powrót do bardzo podstawowych wartości, które są fundamentem zdrowego społeczeństwa.
A może Komitet Noblowski chce dodać odwagi innym potencjalnym opozycjonistom, np. w Rosji czy Korei Północnej? Dodaje otuchy do walki z represyjnym systemem?
– Można to tak ująć. Komitet wskazuje: spójrzcie, nadal macie nadzieję, nadal jest wyjście z waszej sytuacji. Może nie tyle jest to przestroga, co danie nadziei.
A sama Machado może stać się inspiracją dla innych?
– To osoba, która wpisuje się w kanon, który Komitet Noblowski wspiera. To jednostka sprzeciwiająca się opresyjnej władzy. Pamiętajmy, że losy laureatów Pokojowej Nagrody Nobla różnie się układają. W tym przypadku jest to aktywna polityczka, która dostała teraz wzmocnienie zewnętrzne, które pozwoli jej pewnie mieć silniejszą podstawę do tego, by utrzymać swój kurs. Czas pokaże, czy wykorzysta ten impuls z zewnątrz.
Delikatnie rozczarowany może być dziś natomiast Donald Trump, który liczył na tę nagrodę. Ale kto wie, czy w przyszłym roku, jeśli pokój w Strefie Gazy okaże się trwały, bardziej na nią nie zasłuży.
– To znów opowieść dotycząca aktywnego polityka. I to takiego, który jest jednym z najważniejszych graczy na świecie. Zobaczymy, co będzie się działo. Czy jego działania będzie można uznać za spełniające kryteria. W jego przekonaniu rzeczywiście tak się dzieje, ale mamy do czynienia z człowiekiem, który występuje z pozycji władzy. Mówi, że rozwiązuje konflikty, jest w różne działania bardzo zaangażowany, więc pytanie, jak odbierze to Komitet Noblowski. Żyjemy jednak w tak dynamicznych czasach, że to, co dzisiaj się dzieje, może się nie liczyć jutro.
Rozmawiał Łukasz Szpyrka
-
Komunikat Kremla na godziny przed werdyktem. „Poparlibyśmy”
-
Polacy szukają jego książek, ceny rosną. „Inny obraz literackich Węgier”