„Rzeczpospolita” opisuje szczegóły badania „Przygotowanie do starości. Polacy w wieku emerytalnym o swojej przyszłości, które jest elementem projektu prowadzonego w Instytucie Pracy i Spraw Socjalnych.
Z badania wynika, że dla zdecydowanej większości, bo 80 proc. Polaków, obowiązujący wiek emerytalny (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), to najlepszy czas na przejście na emeryturę. Gazeta zauważa jednak, że większość pięćdziesięciolatków i osób starszych zapytana, kiedy rozpoczyna się starość, podała znacznie późniejszy czas, niż wynika z ustawowego wieku emerytalnego.
Nie zwlekamy z emeryturą. Kluczowe powody
Aż trzy czwarte respondentów (74 proc. kobiet i 75 proc. mężczyzn) deklaruje, że przejdzie na emeryturę tak szybko, jak to będzie możliwe. Powód? Nieco ponad 60 proc. podkreśla, że chce po prostu „cieszyć się życiem”, a 43 proc. chce mieć więcej czasu dla rodziny. Jedna czwarta ankietowanych wskazała zmęczenie pracą fizyczną, a co piąty badany chce przejść na emeryturę najszybciej jak się da z powodu złego stanu zdrowia.
„Rzeczpospolita” opublikowała niedawno dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) z których wynika, że pod koniec ubiegłego roku pracowało zarobkowo 872,6 tys. osób mających już ustalone prawo do emerytury i i niespełna 53 tys. osób w wieku emerytalnym, które pobierały różne renty (np. z tytułu niepełnosprawności czy rodzinną). Liczba pracujących w wieku emerytalnym systematycznie rośnie (co roku o kilka procent). W tym samym czasie przyrost liczby osób, które decydują się odłożyć moment przejścia na emeryturę, wynosi zaledwie 1 proc. rocznie.
Z danych przytoczonych przez gazetę wynika, że w 2024 roku niemal 70 proc. pracowników wystąpiło o emeryturę natychmiast, gdy miało do tego prawo.
– Ludzie wolą wróbla w garści niż gołębia na dachu. Dzieje się tak z kilku przyczyn: potrzeby bieżących pieniędzy, braku pełnego zaufania do systemu emerytalnego oraz tego, że nie zastanawiamy się, że za 10–20 lat, gdy już naprawdę nie będziemy mogli pracować ze względu na zdrowie i samopoczucie, zostaniemy z emeryturą niższą, niż gdybyśmy opóźnili moment jej pobrania. A nasze wydatki, choćby związane ze zdrowiem, nie zmaleją – komentowała dla „Rzeczpospolitej” prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy.