-
Bociany białe odbywają coroczne, wyczerpujące migracje do Afryki, korzystając z ciepłych prądów powietrznych nad lądem, by oszczędzać energię.
-
Tradycyjną trasą polskich bocianów jest przelot przez Bałkany i Turcję, omijający szerokie akweny wodne, jednak jeden z monitorowanych osobników wybrał krótszą, nietypową drogę nad Morzem Marmara.
-
Dzięki miniaturowym kamerom zamontowanym na młodych bocianach naukowcy obserwują ich migracje i poznają nowe, nieznane dotąd zachowania ptaków podczas długiej podróży.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Zasada jest bowiem taka, że bocian biały nawet nie tyle chce, co musi oszczędzać energię w trakcie wyczerpującej podróży, która w większości przypadków wiedzie najczęściej do strefy Afryki subsaharyjskiej i do wschodniej części kontynentu. Zdarza się jednak, że bociany lecą także dalej, aż do Zimbabwe, Mozambiku czy Republiki Południowej Afryki. To szmat drogi i aby bocian dał sobie radę, potrzebuje pomocy natury. Są nią termale, czyli ciepłe prądy wstępujące.
Takie prądy można znaleźć tylko nad lądem, najlepiej nad lądem odpowiednio nagrzanym. Gdy w połowie sierpnia odbywają się w Polsce sejmiki bocianie i bociany zbierają się do odlotu, ich liczne grupy zaczynają nagle krążyć po niebie. To bardzo charakterystyczny widok, jakby bociany kręciły kółka coraz wyżej i wyżej. Szukają odpowiednich prądów, na których mogą szybować. Nie machają za często skrzydłami, nie lecą aktywnie, oszczędzają masę energii.
Ciepłe prądy są najważniejsze dla wędrówek bocianów
Kwestia znalezienia termali to kwestia życia i śmierci bocianów. Dla nich aktywny lot mógłby być zbyt wyczerpujący i mógłby skończyć się zgonem. Dlatego bociany ułożyły znane od wieków trasy przelotów, które do Afryki bynajmniej nie prowadzą najkrótszą drogą. Ta wiodłaby przez Bałkany i Grecją nad Morzem Śródziemnym ku Egiptowi i Libii. Tymczasem polskie bociany na Bałkanach skręcają w kierunku Bułgarii i Turcji. Lecą nad Azją Mniejszą i Bliskim Wschodem, do Egiptu i Afryki wlatują od wschodu, a nie od północy. Wszystko po to, aby uniknąć lotu nad otwartym morzem. W wypadku większości naszych bocianów jedynym odcinkiem do pokonania nad wodą jest cieśnina Bosfor w Stambule (w wypadku ptaków z zachodniej Europy to Cieśnina Gibraltarska). To i tak trudne, ale Bosfor ma zaledwie od 3,7 km w najszerszym miejscu do 700 metrów w najwęższym. Do zrobienia.
Tym dziwniejsza jest decyzja, którą podjął jeden z bocianów obserwowanych przez naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu we współpracy z Grupą Badawczą Bociana Białego. Jak już pisaliśmy w Zielonej Interii, w tym sezonie na Opolszczyźnie rozpoczęto eksperyment z użyciem pierwszych na świecie miniaturowych kamer zakładanych na młode bociany białe. Rewolucyjne urządzenia nie tylko rejestrują trasę przelotu, lecz także pokazują świat oczami, czy może raczej plecami, ptaka. Program koordynuje Joachim Siekiera, ornitolog z Grupy Badawczej Bociana Białego oraz Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu. Naukowcy nazwali te urządzenia „technicznymi arcydziełami”. Ważą niespełna 50 gramów, a to stanowi mniej niż 1 proc. masy ciała bociana. Cięższe sprzęty po prostu sprawiałyby zwierzętom dyskomfort. Na razie testowanych jest pierwszych 10 urządzeń. Rejestrowanie obrazu z ich zmagań z przyrodą rozpocznie się od razu po wyruszeniu w przestworza. Będzie można ustalić lokalizację ptaków, czyli śledzić ich trasę niemal od A do Z i uchwycony zostanie krajobraz, w jakim aktualnie przebywają. Dla amatorów ornitologii i naukowców będzie to prawdziwa gratka.

Na podstawie ich przekazów dowiemy się o bocianach więcej np. także tego, że nie zawsze podejmują decyzje, by do maksimum ograniczyć lot nad morzem i jedynie do Bosforu. Dowodem na to jest zapis przelotu osobnika z Żywocic na Opolszczyźnie. Wystartował on z okolic położonych na południe od Opola, dotarł na Bałkany i w okolicach Hoşköy zdecydował się nie lecieć dalej, ku Stambułowi i Bosforowi. Ściął i skrócił drogę, kierując się bezpośrednio nad Morze Marmara.
Polski bocian leci do Afryki skrótem
To nieduże, śródlądowe morze położone w Turcji, które nie ma takich rozmiarów jak Morze Śródziemne między Grecją a Libią, ale jednak to spory odcinek nad wodą. Morze Marmara ma ponad 11 tysięcy kilometrów kwadratowych powierzchni. W najszerszym punkcie Morze Marmara ma 80 km.
Bocian nie wybrał jednak najszerszego punktu. Nie wybrał jednak także Dardaneli, które wąskim przesmykiem oddzielają to morze od otwartego Morza Śródziemnego. Wybrał środek akwenu, ale miejsce, w którym znajduje się wyspa Marmara – największa wyspa tego akwenu, znana od czasów starożytnych z potężnych złóż marmuru (stąd nazwa: marmara to marmur). Ona umożliwiła bocianowi odpoczynek.

To dość ciekawa sprawa, bo bocian być może odkrył (a być może znał wcześniej) skrót przez morze, który pozwoli mu szybciej dotrzeć na Półwysep Azja Mniejsza i Bliski Wschód, a w konsekwencji – szybciej dotrzeć do Afryki, na żerowiska.
Przypomnijmy, że badania wskazują na to, iż po przylocie bociany wcale nie zostają w jednym miejscu kontynentu afrykańskiego. Pokonują nawet po kilkaset kilometrów dziennie, zmieniając miejsca pobytu. Najczęściej to Czas, Sudan Południowy, Republika Środkowoafrykańska, Etiopia, Somalia, Erytrea, Kenia czy Tanzania.