Close Menu
  • Wiadomości
  • Polityka
  • Polska
  • Lokalne
  • Świat
  • Finanse
  • Klimat
  • Nauka
  • Sport
  • Zdrowie
  • Więcej
    • Komunikat Prasowy
    • Światowe Trendy
What's Hot
Tragiczny wypadek w Boże Narodzenie. Kierowca próbował uciekać. Nie żyje jedna osoba

Tragiczny wypadek w Boże Narodzenie. Kierowca próbował uciekać. Nie żyje jedna osoba

25 grudnia, 2025
Płock. Zabójstwo Mai z Mławy. Prokuratura postawiła zarzuty Bartoszowi G.

Płock. Zabójstwo Mai z Mławy. Prokuratura postawiła zarzuty Bartoszowi G.

25 grudnia, 2025
Kopalnia Silesia. Trwa strajk górników. Pod ziemią 21 osób

Kopalnia Silesia. Trwa strajk górników. Pod ziemią 21 osób

25 grudnia, 2025
Facebook X (Twitter) Instagram
Właśnie w
  • Tragiczny wypadek w Boże Narodzenie. Kierowca próbował uciekać. Nie żyje jedna osoba
  • Płock. Zabójstwo Mai z Mławy. Prokuratura postawiła zarzuty Bartoszowi G.
  • Kopalnia Silesia. Trwa strajk górników. Pod ziemią 21 osób
  • Gdy jest mróz, a nie ma śniegu, przyroda ma kłopoty. Zwłaszcza rośliny
  • Kulisy negocjacji przy wódce. Tak wysłannik Trumpa wkupił się w łaski Łukaszenki
  • Morze Bałtyckie. Polska poderwała myśliwce. Eskortowano rosyjski samolot
  • To jeden z najmniejszych kręgowców. Żaba jest nie większa od końca ołówka
  • Renta wdowia w 2026 r. Będzie nowy próg dochodowy – Biznes Wprost
  • Polityka Prywatności
  • Skontaktuj się z nami
  • Warunki Usługi
Nowiny PressNowiny Press
Biuletyn
  • Wiadomości
  • Polityka
  • Polska
  • Lokalne
  • Świat
  • Finanse
  • Klimat
  • Nauka
  • Sport
  • Zdrowie
  • Więcej
    • Komunikat Prasowy
    • Światowe Trendy
 Pogoda Login
Nowiny PressNowiny Press
Strona Główna » Polskie okręty podwodne noszą nazwy zwierząt. Nowe będą Kuną albo Kobuzem?
Klimat

Polskie okręty podwodne noszą nazwy zwierząt. Nowe będą Kuną albo Kobuzem?

PersonelPersonel25 grudnia, 2025
Facebook Twitter WhatsApp Telegram Pinterest Email VKontakte Copy Link
Polskie okręty podwodne noszą nazwy zwierząt. Nowe będą Kuną albo Kobuzem?
Polskie okręty podwodne noszą nazwy zwierząt. Nowe będą Kuną albo Kobuzem?

Decyzja zapadła. Jak informowaliśmy w Interii, polski rząd podjął decyzję o zakupie od Szwecji trzech nowoczesnych okrętów podwodnych w ramach programu Orka. Szwedzka oferta przewiduje dostawę trzech okrętów A26 Blekinge produkowanych przez stocznię Saab-Kockums. To obecnie jeden z najważniejszych programów modernizacyjnych Marynarki Wojennej.

To będą pierwsze okręty podwodne, które wzmocnią polską marynarkę wojenną od czasu dostarczenia jej ex-norweskich jednostek Kobben. To także kontynuacja tradycji, w ramach której Polska dysponuje okrętami podwodnymi od końca lat dwudziestych. W chwili wybuchu II wojny światowej było to pięć jednostek. Dzisiaj to tylko jeden, wiekowy już okręt Orzeł, zwodowany a radzieckiej stoczni jeszcze w 1985 r. Pozostały z Kobbenów okręt Sokół stał się w Gdyni okrętem-muzeum.

Nowe okręty podwodne ze Szwecji nie mają jeszcze nazw. Zostaną one za jakiś czas wybrane, a tradycja zobowiązuje do nadawania polskim jednostkom podwodnym nazw zwierząt. Tak było od 1931 r., gdy pierwsze takie okręty weszły do służby w polskiej marynarce.


Okręt podwodny ORP Ryś wszedł do polskiej służby w 1931 r. R. Witkowski, Ostatnia reduta, Gdańsk 1973.Wikimedia Commons


Radosław Nawrot: A zatem to Szwedzi dostarczą Polsce okręty podwodne w ramach programu Orka. To chyba jednak nie znaczy, że te okręty tak będą nazywane – ORP Orka? Około sto lat temu Polska zaczęła mianować swe okręty podwodne nazwami zwierząt, ale jednak naszych, z polskiej fauny. Mieliśmy zatem ORP Wilk, ORP Ryś, ORP Żbik i potem ORP Orzeł, ORP Sęp (którego od biedy możemy wcisnąć jakoś do polskiej fauny), wreszcie w czasie trwania już wojny ORP Jastrząb, ORP Sokół, ORP Dzik. Orka by w tym towarzystwie nie pasowała…

Andrzej S. Bartelski *: Do momentu, gdy Szwedzi dostarczą nam okręty podwodne, droga jeszcze daleka. Na razie rząd polski jedynie wskazał partnera zagranicznego do dalszych negocjacji. Umowa międzyrządowa ma być podpisana do końca 2025 roku, natomiast umowa wykonawcza z producentem do połowy 2026, ale tak – wszystko wskazuje na to, że Orki, będą miały szwedzką proweniencję. Jakie będą miały nazwy nasze przyszłe okręty podwodne – pewnie niedługo się przekonamy – ale Orka to nazwa programu, więc spokojnie nasze okręty podwodne na pewno nie otrzymają takiej nazwy.

Nadawanie nazw zwierząt polskim okrętom podwodnym jest naszą tradycją, która miała tylko jeden wyjątek. Były nimi okręty serii M-XV czyli Maliutka, nazwane ORP Kaszub, ORP Kurp, ORP Kujawiak itd. Czy zwierzęce nazwy i ta tradycja powinny zostać dotrzymane?

– Tak, moim zdaniem tradycja nadawania okrętom podwodnym nazw zwierząt powinna być kontynuowana – to element naszej ponad 100-letniej tożsamości morskiej. Już w latach 30. wybrano jako nazwy drapieżniki „leśne”, czyli nasze pierwsze okręty podwodne: Wilk, Ryś i Żbik, a następnie „ptasie”, czyli Orzeł i Sęp. W czasie wojny doszły Sokół i Jastrząb. I gdy już się wydawało, że mamy jakąś logikę w nazewnictwie okrętów podwodnych, to w 1942 roku jak filip z konopi wyskoczył Dzik.


Dziki dotarły do Ameryki wraz z ludźmi

Dzik stał się patronem okrętu podwodnego z 1942 r.VOLODYMYR BURDIAK123RF/PICSEL


Po wojnie mieliśmy w latach 50. epizod z nazwami regionalnymi – to wspomniane pięć jednostek projektu XV, które – moim zdaniem – lepiej pasują do torpedowców i korwet (jak obecnie OORP Kaszub oraz Ślązak), więc wydaje się, że okręty podwodne nie powinny ich otrzymać. Ale już kolejne jednostki projektu 613 Whiskey, które wcielono do marynarki PRL w latach 60., wróciły do tradycji „ptasiej” – nazwy, które moim zdaniem wybrano bardzo akuratnie i obok Orła i Sokoła, po raz pierwszy pojawiły się Kondor i Bielik. W kolejnych latach dominowały już niestety same powtórki.

Takie jak Wilk, Sokół, Orzeł… Obecny ORP Orzeł jest już trzecim okrętem o tej nazwie w polskiej marynarce wojennej.

– Tak, pojawił się ponownie Orzeł, już trzeci. Przypomnę, że banderę na nim podniesiono w 1986 roku! Potem znów mieliśmy okręty Wilk i Dzik (dla okrętów projektu 641 Foxtrot). Już w czasach III RP w skład naszej floty weszły jednostki typu Kobben i ponownie wybrano nazwy nadawane uprzednio: czyli trzeciego już Sokoła, trzeciego Sępa, drugiego Kondora i drugiego Bielika. Mało kto wie o tym, ale otrzymaliśmy również piątą jednostkę typu Kobben, która była przeznaczona jako rezerwuar części zapasowych – choć oficjalnie była bezimienna, to jednak nieoficjalnie otrzymała nazwę Kobben-Jastrząb, także używaną wcześniej.


Wypukła, ciemna wieża okrętu podwodnego z numerem 293 i namalowanym symbolem delfina stoi na trawie w otoczeniu drzew, z budynkiem mieszkalnym i metalowym ogrodzeniem w tle.

Kiosk okrętu podwodnego Dzik należącego do radzieckiego typu FoxtrotKoefbacWikimedia Commons


Czyli lubimy powtarzać nazwy zamiast znaleźć nowe w polskich lasach…

– Bardzo żałuję, że ograniczamy się do tak wąskiego katalogu powtarzających się nazw. Polska fauna daje ogromne możliwości, a wiele ciekawych nazw proponowano w przeszłości, choć ostatecznie ich nie wybrano.

Ano właśnie. Orzeł czy Bielik – to jasne, nasze ptaki wiązane z herbem. Sokół – wspaniała tradycja z czasów II wojny światowej, poniekąd Dzik również. Polska fauna jest jednak tak obfita, że można stworzyć z niej całą zwierzęcą flotyllę. Nikt dotąd nie sięgnął po Niedźwiedzia, po Lisa, nie mówiąc o kapitalnie pływającej przecież Wydrze. Czy jest możliwe, aby nowe okręty podwodne ze Szwecji dostały jakieś zupełnie nowe nazwy, czy też myśli Pan, że będziemy wracali do Sokoła, Bielika czy Sępa?

– Zobaczymy, choć wiele będzie zależeć od decyzji podejmowanych w najbliższych latach. W 2027 r. ma trafić do nas jednostka pomostowa tzw. „gap filler” – jeśli zostanie formalnie wcielona do służby, będzie wymagała nadania nazwy. Może będzie to ORP Kuna w nawiązaniu do przedwojennego epizodu z niedoszłym zakupem jednostki hiszpańskiej? A może bardziej tradycyjnie, jak ORP Jastrząb, który też był krótko pod polską banderą. A przecież poza trzema Orkami na horyzoncie majaczą minOrki – wtedy uzasadniona będzie zmiana i użycie nowego nazewnictwa, choćby nowych zwierząt związanych z morzem.


Morświn zwyczajny jest spotykany także w Bałtyku. To nasz polski waleń

Morświn zwyczajny jest spotykany także w Bałtyku. To nasz polski waleńMarcus Wernicke Wikimedia Commons


Przed wojną polska marynarka najpierw sięgnęła po Rysia, Wilka i Żbika. Nasz herbowy Orzeł ze swym bliźniakiem Sępem wkroczyły później. Ssaki przodem?

– W Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie zachowały się fantastyczne dokumenty, które opisują proces wyboru nazw dla okrętów. Przy rozważaniach nad wyborem nazw dla przyszłych okrętów podwodnych ORP Orzeł i Sęp przewinęła się cała plejada zwierzęca! Zgodnie z wcześniejszą linią proponowano ssaki takie jak: Kot, Lis czy Łasica. Z kolei szef Oddziału Planów i Ewidencji Kier. Mar. Woj kpt. mar. Stanisław Lasocki zaproponował drapieżne ptaki: wybrane później Orzeł i Sęp, ale również Jastrząb i Kondor. Ale już wtedy na wiosnę 1937 roku myślano o zwierzętach wodnych i proponowano takie nazwy jak Bóbr, Delfin, Foka, Sum, Wydra. Co do suma mam wątpliwości, ale delfin, foka czy wydra wydają się już całkiem odpowiednie. Część z nich (Bóbr, Delfin, Foka, Mors i Rosomak) później wykorzystano w marynarce do nazw trałowców, ale nigdy nie trafiły na okręty podwodne. Warto też zauważyć, że dotąd nie rozważano morświna, a szkoda bo to ciekawe i rzadkie bałtyckie stworzenie.

Może będzie to ORP Kuna w nawiązaniu do przedwojennego epizodu z niedoszłym zakupem jednostki hiszpańskiej? A może bardziej tradycyjnie, jak ORP Jastrząb, który też był krótko pod polską banderą.


Jedyny waleń na stałe występujący w Bałtyku, więc pasowałby idealnie. Wszak Amerykanie i Brytyjczycy mieli okręty podwodne o nazwach Porpoise, czyli morświn właśnie. Ale ORP Kot? To byłoby dopiero…

– Był taki pomysł [redaktor Bartelski pokazuje dokumenty wskazujące na to, jakie nazwy dla okrętów RP orzważano – przyp. red.]. Nie wiemy jakie nazwy proponowano dla naszych pierwszych jednostek budowanych w latach 1927-1932 we Francji, ale ostatecznie stanęło na nazwach Wilk, Ryś i Żbik. Były to duże (980/1250 ton) jednostki torpedowo-minowe. Potem blisko realizacji była Kuna.


Rękopis na białej kartce papieru z czytelnym tytułem i różnymi kategoriami wypisanymi w dwóch kolumnach, podpisany przez autora w prawym dolnym rogu, z widocznymi poprawkami i adnotacjami.

Dokumenty wskazujące na rozważane nazwy dla polskich okrętów podwodnych. Widać Kota, Kreta, Łasicę, Lwa, Tygrysa, ale także Pannę WodnąArchiwum Andrzeja S. BartelskiegoINTERIA.PL


Co to za historia z Kuną?

– Po proklamowaniu drugiej republiki hiszpańskiej, jej nowy rząd szukał oszczędności i wycofywał wiele okrętów z linii, a te które jeszcze stanowiły jakąś wartość starał się sprzedać. W grudniu 1931 roku Polsce zaproponowano wycofany już okręt podwodny A-2 (o niewielkiej wyporności około 250/300 ton). Początkowo kierownictwo marynarki wojennej wykazało zainteresowanie jednostką uznając, że taki okręt podwodny doskonale nadawałby się na akweny Morza Bałtyckiego, do celów ćwiczebnych i szkolenia załóg. W razie pomyślnego zawarcia transakcji, świeżo nabyty okręt miał być nazwany ORP Kuna. Ostatecznie do transakcji nie doszło, gdyż sprzeciw wyraził dowódca floty kmdr Józef Unrug. Wydaje się, że ta opinia była ze wszech miar słuszna, gdyż A-2 w momencie oferowania Polsce liczył już przeszło 15 lat, a jego wyposażenie było na poziomie standardów pierwszowojennych. Zresztą już w kolejnym roku pocięto go na złom. W ten sposób Kuna nigdy pod polską banderą nie pływała.

Wizja nazwania polskiego okrętu podwodnego Kot, Sum albo Bóbr jest niezwykła. Zakładam, że szukanie nowych nazw ściśle wiąże się z wielkością floty podwodnej. Im większa, tym więcej pomysłów potrzeba. Nazwy zwierząt stosowała przecież chociażby carska Rosja w I wojnie światowej, stosowali Brytyjczycy, Francuzi czy Amerykanie w II wojnie światowej. Mieli tak dużo okrętów podwodnych, że u nich pojawiły się całe ławice różnych ryb, nawet Śledź (Herring), Pstrąg (Trout), Dorsz (Cod) czy Halibut. Zastanawiam się, czy wiemy kto pierwszy wpadł na pomysł, by nasze okręty podwodne związać ze zwierzętami i czy te nazwy pasują do takich okrętów?

– W latach 20., gdy odradzała się marynarka wojenna, Polska nie dysponowała własną tradycją nazewnictwa dla kontrtorpedowców czy okrętów podwodnych. Nie miała po prostu wcześniej takich okrętów. Naturalne było więc sięganie po zagraniczne wzorce. W przypadku kontrtorpedowców inspiracją stały się nazwy francuskie, czyli zjawisk atmosferycznych – tak powstały Wicher i Burza, które twórczo nawiązywały do nomenklatury typu Bourrasque (burza śnieżna), odnoszącej się do zjawisk meteorologicznych. Z czasem motyw ten przyjęto dla całej klasy tych jednostek. Mieliśmy więc Błyskawicę, Groma, potem był też Piorun i Orkan.


Okręt podwodny płynący po powierzchni morza, wyraźny numer identyfikacyjny 566 na kadłubie, spokojne wody wokół jednostki, brak ludzi w kadrze.

Amerykański okręt podwodny USS Trout, czyli PstrągUS NavyWikimedia Commons


Inaczej wyglądała kwestia okrętów podwodnych, ponieważ nie budowaliśmy jednostek kontynuujących tradycje jakiegoś istniejącego typu, więc w tym wypadku nie przejęliśmy nazewnictwa francuskiego jako wzoru. A ono akurat było wyjątkowo różnorodne. Francuzi nazywali swe okręty podwodne od bohaterów wojennych (jak Maurice Callot, czy Roland Morillot), przez postacie z mitologii (Thétis czyli Tetyda, Calypso czyli Kalipso, Circé czyli Kirke) lub nazwy morskich zwierząt (Requin czyli Rekin, Dauphin czyli Delfin, Phoque czyli Foka), aż do kamieni szlachetnych (Rubis czyli Rubin, Diamant czyli Diament, Saphir czyli Szafir). Oczywiście w przypadku Francuzów mnogość tych jednostek pozwalała na dużą dowolność w wyborze nazw okrętów.

Dodałbym do tego kręgu kobuza. Nie dość, że to szybki i zwinny drapieżnik, nie bojący się innych drapieżców, to jeszcze zupełnie jak okręt podwodny poluje na ofiary przemierzając dość rozległe otwarte przestrzenie.


Alternatywą było czerpanie inspiracji z nazw okrętów flot państw zaborczych. W praktyce znaczenie mogła mieć jedynie carska rosyjska marynarka wojenna, gdyż w cesarsko-królewskiej flocie austro-węgierskiej czy cesarskiej marynarce niemieckiej dla okrętów podwodnych stosowano jedynie oznaczenia alfa-numeryczne np. U-1, U-2 itd. W przypadku jednostek rosyjskich, wśród jednostek typu Bars (Irbis) wchodzącej w skład floty bałtyckiej możemy odnaleźć takie nazwy jak Wiepr’ (Dzik), Tigr (Tygrys), Wołk (Wilk) czy Ryś (Ryś). Warto tu podkreślić, że dowódcą Brygady Okrętów Podwodnych na Morzu Czarnym podczas I wojny światowej był kapitan 1. rangi Wacław Kłoczkowski (późniejszy polski kontradmirał), a wcześniej dowodził flotyllą bałtyckich okrętów podwodnych. Być może miało to wpływ na wybór pierwszych zwierzęcych nazw dla naszych jednostek podwodnych.


Atak wilka na człowieka w Bieszczadach. Leśnik w strachu musiał uciekać na drzewo

Jeden z najstarszych polskich okrętów podwodnych nazwano WilkiemAdrian Slazok/REPORTEREast News


Natomiast jeśli chodzi o personalia – tak jak wcześniej mówiłem, motywy i proces wyboru dla jednostek typu Wicher i Wilk pozostaje nieznany. Wiadomo natomiast, że propozycje dotyczące późniejszych niszczycieli Grom i Błyskawica oraz okrętów podwodnych Orzeł i Sęp przygotowali kpt. mar. Stanisław Jabłoński (kierownik Referatu Mobilizacyjnego Oddziału Organizacyjnego Kier.Mar.Woj.) oraz wspomniany już wcześniej kpt. mar. Stanisław Lasocki. Natomiast ostatecznego – bardzo trafnego wyboru – dokonał osobiście kontradmirał Jerzy Świrski.

W wypadku okrętów podwodnych zyskaliśmy chyba coś więcej niż nazwę. ORP Orzeł stał się symbolem i legendą dzięki wielu swoim wyczynom jak choćby ucieczka z Tallina, ale był ceniony także dzięki temu, że nosił taką nazwę, związaną z polskim godłem narodowym. Mylę się? Nazwy zwierząt były w Polsce dobrze przyjmowane?

– Orzeł był symbolem nie tylko dzięki legendarnej ucieczce z Tallinna i zatopieniu niemieckiego statku Rio de Janeiro u brzegów norweskich w kwietniu 1940 r., ale również dlatego że został wybudowany dzięki składkom społecznym i otrzymał nazwę symbolizującą Polskę. Więc niejako był ucieleśnieniem naszej dumy narodowej.

Czy zwierzęce nazwy dla okrętów przyjęły się w Polsce? Wystarczy popatrzeć na nazwy nadawane okrętom wprowadzanych do służby w III RP: dla okrętów podwodnych wszystkie były zgodne z tradycją zwierzęcą, podobnie jak ostatnio dla wprowadzonych do służby niszczycieli min projektu 258 (Kormoran). A przed wojną marynarze cenili sobie nazwy naszych jednostek wystarczy popatrzeć na poniższe zdjęcie.


Mały kot siedzi wewnątrz koła ratunkowego z napisem O.R.P. ZBIK, które jest oparte o materiałową powierzchnię.

Maskotka marynarzy okrętu podwodnego ORP ŻbikArchiwum Andrzeja S. Bartelskiegomateriały prasowe


Amerykanie jednak odeszli od nazw zwierząt morskich dla okrętów podwodnych na rzecz nazw swoich stanów czy miast, gdy okazało się, że rola okrętów podwodnych w dzisiejszym świecie rośnie. Kiedyś lekceważone, pomijane, nawet uznawane za niemoralne, teraz stały się wiodącą bronią. Nazwy stały się dostojniejsze, bo takie nazwy stanów czy miast nosiły przecież wielkie pancerniki amerykańskie. Czy zatem i w Polsce może się to zmienić, czy też tradycja zostanie zachowana? Zwierzęta czy jednak władcy, stolice czy coś innego, bardzo podniosłego?

– Zmiana amerykańskiej tradycji nazewnictwa okrętów podwodnych – od nazw ryb i zwierząt morskich do nazw miast i stanów – była ściśle związana z admirałem Hymanem Georgem Rickoverem, nazywanym „ojcem jądrowej marynarki wojennej”. Rickover, który urodził się w 1900 roku w Makowie Mazowieckim jako Chaim Gdala Rykower, miał zwrócić uwagę, że „ryby nie głosują”, a zmiana nastąpiła wraz z wejściem do służby atomowych okrętów podwodnych typu Los Angeles. Ta logika szybko przyjęła się w amerykańskiej flocie, w której największe i najdroższe jednostki, lotniskowce, otrzymują nazwy upamiętniające wpływowych polityków. Dlaczego się tak dzieje – nie musze chyba tłumaczyć.

Na razie koszty polskich okrętów podwodnych nie są tak astronomiczne jak jednostek amerykańskich o napędzie jądrowym, więc chyba nie grozi nam nadawanie nazw okrętów podwodnych od polskich polityków czy miast. Ale być może w przyszłości, gdy pojawi się w składzie naszej floty odmienny typ jednostek podmorskich może faktycznie się tak stanie.

A zatem zwierzęta. Polskie zwierzęta, dzięki którym możemy się pochwalić tym, jak wspaniałą i różnorodną mamy faunę. Przecież takie okręty mogą być również reklamą czy promocją samego państwa. Może poza Kondorem, bo on u nas nie występuje. Ile zwierząt – Pańskim zdaniem – może powrócić pod polską banderę wraz ze szwedzkimi Saabami i które z nich? Stare z tradycjami jak Orzeł, Bielik, Sęp, Wilk, Ryś, Żbik, Jastrząb, Sokół czy też zupełnie nowe jak Łasica, Kuna, Wydra, a może ten niesamowity Kot?

– Marynarze to z natury tradycjonaliści, dlatego można zakładać, że dominować będą nazwy z dotychczasowej zwierzęcej linii. Otwarte pozostaje jednak pytanie o przyszłość obecnego Orła. Jeśli uda się go zachować jako okręt-muzeum, nazwa nie będzie mogła trafić na nową jednostkę pozostającą w czynnej służbie (podobnie jak ma to miejsce w przypadku Błyskawicy). Jeśli natomiast podzieli los Sępa i trafi do stoczni złomowej, nazwę będzie można ponownie wykorzystać. Już po raz czwarty.


Wydra spacerująca po grubym pniu drzewa, otoczona naturalnym środowiskiem leśnym i rozproszonym światłem.

Wydra to mistrzyni pływania. Na nazwę okrętu podwodnego nadaje się idealnieDeposit/East NewsEast News


W przypadku minOrek zasadne jest wprowadzenie nowych nazw zwierzęcych, odmiennych od dotychczas wykorzystywanych. Propozycje takie jak Łasica, Kuna czy Wydra wydają się naturalne, podobnie jak nazwy zwierząt związanych z morzem, choćby Morświn, Rekin czy Foka. Można też wyobrazić sobie rozwiązanie symboliczne: nazwanie jednej z jednostek imieniem jedynego wspólnego władcy Polski i Szwecji Zygmunta III Wazy, którego wojska w 1610 roku wkroczyły na Kreml. Byłby to czytelny gest wobec naszych północnych partnerów i jednocześnie mocny sygnał, przypominający, przeciw komu skierowany jest obecny polsko-szwedzki sojusz.

A właśnie, nazwy zwierząt nadawane były i są także innym polskim okrętom. Przed wojną to trałowce, dzisiaj zaś to niszczyciele min takie jak Kormoran, Mewa i Czapla. To znaczy, że dla okrętów podwodnych rezerwujemy specjalne gatunki? Może te szczególnie imponujące w powszechnym ludzkim pojęciu?

– Niekoniecznie, bo tradycja nazewnictwa w Marynarce Wojennej jest znacznie bardziej złożona. Krogulec czy Kania to przecież drapieżne ptaki, a takie nazwy nosiły nasze powojenne trałowce. Nawet Sokół, doskonale nam znany z drugowojennych dokonań, nie był nazwą zarezerwowaną wyłącznie dla okrętów podwodnych – przed wojną nosił ją również holownik marynarki. Co więcej, kiedy mówimy o „ptaszkach” w kontekście floty, pierwszym skojarzeniem nie są okręty podwodne, lecz trałowce projektu B3, czyli jednostki typu Jaskółka. Podobnie z 'nie-ptasimi’ nazwami okrętów podwodnych, przecież po wojnie nazwy Dzik, Ryś, czy Żbik trafiły nie tylko na okręty podwodne, lecz również na trałowce.

Przy takiej mnogości jednostek i szerokim zasobie nazw trudno więc o konsekwentne rozdzielenie kategorii. Szczególnie w przypadku trałowców, które budowaliśmy w latach PRL w bardzo dużej liczbie, korzystano z nazw pochodzących właściwie z całej fauny.

Zresztą ścisłe trzymanie się raz przyjętych schematów bywa w praktyce problematyczne. Dobrym przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie myśliwskie okręty podwodne o napędzie jądrowym (SSN) tradycyjnie otrzymywały nazwy stanów – co swoją drogą świetnie ilustruje początkowa scena filmu „Karmazynowy przypływ”. Ostatnio Amerykanie stanęli jednak przed dość prozaicznym problemem, bo po prostu… skończyły im się stany. To wymusiło zmianę konwencji i powrót do dawnych kategorii, dlatego znów pojawiają się nazwy ryb – Barb (brzanka), Tang (pokolec) czy Wahoo (solandra) – a także nazwy miast, jak San Francisco, Miami czy Baltimore.


Okręt podwodny wynurzający się w porcie, na jego pokładzie kilku członków załogi, w tle widoczne inne jednostki wojskowe i infrastruktura portowa.

Jeden z otrzymancyh przez Marynarkę Wojenną okręt tyou Kobben, ochrzczony ORP Bielik. Pozostałe polskie jednostki tej klasy przyjęte do służby nazywały się ORP Sęp, ORP Sokół i ORP KontodMinisterstwo Obrony NarodowejWikimedia Commons


Z wieloma nazwami łączy się już w polskiej historii jakaś tradycja, czasem chwalebna, czasem kojarząca się gorzej. ORP Orzeł to nazwa, przy której wstać można wręcz z poszanowaniem. ORP Sokół i ORP Dzik ciągną za sobą wspaniałe tradycje „strasznych bliźniaków” grasujących pod polską banderą w czasie II wojny światowej na Morzu Śródziemnym. ORP Wilk w 1939 roku też przedarł się do Anglii z Bałtyku, o czym niewielu pamięta. Takie już jednak Ryś, Żbik i Sęp utknęły w Szwecji i prawie nie wzięły udziału w wojnie, a Jastrząb kojarzy się z koszmarną pomyłką i zatopieniem naszego okrętu przez własne, alianckie jednostki. Chyba domyśla się Pan do czego zmierzam… Marynarze są przesądni. To może mieć znaczenie?

– Faktycznie, marynarze uchodzą za środowisko przesądne, jednak w kwestii nazw okrętów nie ma tu aż tak sztywnych reguł. Dobrym przykładem jest nazwa Jastrząb – po utracie okrętu podwodnego w 1942 roku była ona jeszcze kilkukrotnie wykorzystywana przez dwa trałowce oraz okręt podwodny Jastrząb-Kobben, którego nie do końca wiadomo jak zaklasyfikować. To pokazuje, że nazwy rzadko bywają „wykreślane” na dobre.

Jednocześnie bardzo się cieszę, że znów pojawią się w naszej flocie nazwy takie jak Wicher i Burza oraz po raz pierwszy Huragan. To bardzo trafne nazwy, ale już dawno u nas nieobecne. Daje to nadzieję, że przyszłe okręty podwodne – zarówno jednostka pomostowa, jak i planowane Orki czy minOrki – otrzymają nazwy nawiązujące do naszej tradycji, ale jednocześnie świeże i wcześniej nie występujące.

Nadawanie polskim okrętom podwodnym nazw polskich zwierząt odbieram jako jednoczesne pochwalenie się naszą faunę i bycie z niej dumnym. Stać się nazwą okrętu podwodnego to wszak nie byle co! Tylko ten Kondor nie pasuje… Jakiś taki obcy, nie uważa Pan?

– No jeśli wykluczamy kondora, to sęp również nie pasuje, bo to nie nasz gatunek autochtoniczny i pojawia się nad Polską dosłownie „przelotem”. Gdyby się trzymać jedynie rodzimych ptaków drapieżnych, to krąg zawęża się do orła, bielika, orlika, a z mniejszych drapieżców jastrzębia, krogulca i sokoła. I wszystkie z nich już nosiły nazwy Okrętów Rzeczpospolitej Polskiej. Choć ja też dodałbym do tego kręgu kobuza. Nie dość, że to szybki i zwinny drapieżnik, nie bojący się innych drapieżców, to jeszcze zupełnie jak okręt podwodny poluje na ofiary przemierzając dość rozległe otwarte przestrzenie. No i marynarze zrewanżowaliby się lotnikom za przejęcie przez nich Jastrzębia i takie nazwanie polskiej wersji F-16 Fighting Falcon. Przecież przed wojną był samolot PZL P.11g Kobuz, to dlaczego teraz nie mielibyśmy mieć ORP Kobuz?


Kobuz jest w locie poziomym szybszy od sokoła wędrownego

Kobuz jest w locie poziomym szybszy od sokoła wędrownegomycteria123RF/PICSEL


A zatem – Pana zdaniem – które nazwy nadane zostaną nowym polskim okrętom podwodnym?

– Chcieć a móc to dwie odrębne kwestie. To, jakie nazwy ostatecznie otrzymają nowe okręty podwodne, pozostaje pytaniem otwartym i nie podejmuję się zgadywać. Mogę jednak wskazać własnych faworytów, którzy moim zdaniem dobrze łączą tradycję z nowoczesnością.

W przypadku jednostki pomostowej naturalnym dla mnie wyborem wydaje się ORP Kuna – jako nawiązanie do przedwojennego, nigdy niezrealizowanego epizodu – chciałbym byśmy w końcu doczekali się kuny w naszej flocie. Alternatywą mogłaby być nazwa ORP Zygmunt III Waza, która czytelnie podkreślałaby wymiar współpracy polsko-szwedzkiej i jej geopolityczny kontekst.

Dla przyszłych Orek logiczne wydaje się podtrzymanie tradycji, czyli: Sokół i Jastrząb, uzupełnione trzecią, nową nazwą, taką jak Kobuz lub Orlik, a w odwodzie czekają Bielik, Sęp lub Krogulec. W przypadku ewentualnych minOrek sensowny byłby zwrot ku „leśnym” drapieżnikom -Ryś, Wilk czy Żbik – przy czym pierwszeństwo dałbym nowej, dotąd niewykorzystywanej nazwie ORP Lis. Alternatywnie pójście w morską faunę, czyli ORP Foka, Morświn, Rekin i Wydra (tu nowy typ jednostek uzasadniałby całkowicie nowe i odmienne od tradycyjnych nazw).

Proszę mnie nie straszyć z tym Wazą. Jest tyle zwierząt łączących Polskę i Szwecję, choćby Wilk, Łoś, Ryś… A właśnie, nie uważa Pan, że nadanie nowym jednostkom nazw Ryś, Żbik i Sęp zamknęłoby temat internowania polskich okrętów w Szwecji w 1939 roku? Mieliśmy o to do Szwedów pretensje.

– Pretensji do Szwedów o internowanie ze strony Polaków nie było, w przeciwieństwie do Estończyków i internowaniu przez nich Orła. Polskie jednostki w 1939 roku wpływały do portów szwedzkich uszkodzone i niezdolne do dalszych działań bojowych – szczególnie dotyczyło to ORP Sęp – dlatego decyzja o zawinięciu do neutralnego portu i internowaniu była od początku w pełni świadoma.


Duży okręt podwodny przycumowany do brzegu w stoczni, na pokładzie stoi kilku mężczyzn w roboczych ubraniach, w tle widać dźwigi i inne jednostki pływające oraz zabudowania przemysłowe

ORP Sęp – bliżniak Orła – jeden z polskich okrętów podwodnych internowanych w 1939 r. w Szwecji FH van DijkWikimedia Commons


Jedynym poważniejszym napięciem w relacjach polsko-szwedzkich pozostaje wydarzenie z czerwca 1941 roku, kiedy władze szwedzkie, obawiając się samozatopienia polskich jednostek, przejęły je siłowo. Te obawy nie były bezpodstawne. Już w marcu 1941 roku Kierownictwo Marynarki Wojennej wprowadziło plan „N”, zakładający zniszczenie okrętów na wypadek wejścia wojsk niemieckich do Szwecji lub groźby wydania polskich jednostek stronie niemieckiej.

A co do ORP Łoś, ta nazwa jakoś mało pasuje do okrętów podwodnych.

Grunt, że przestaniemy mieć flotę podwodną tylko z jednym zwierzęciem, samotnym ORP Orzeł. To chyba dobry pomysł, aby budować zainteresowanie flotą i okrętami poprzez zwierzęta i odwrotnie, szczycić się polską fauną poprzez okręty?

– Najważniejsze jest, aby ORP Orzeł nie pozostał jedyną jednostką w Dywizjonie Okrętów Podwodnych i aby jak najszybciej doczekał się następców. Odbudowa realnych zdolności podwodnych powinna mieć dziś absolutny priorytet. A jeśli przy tej okazji pasjonaci floty zdobędą wiedzę o naszej rodzimej faunie, a pasjonatów przyrody uda się zainteresować tradycjami naszej Marynarki Wojennej – tym lepiej.

* Andrzej. S. Bartelski – historyk i badacz dziejów wojennomorskich, twórca wielu tekstów na temat polskiej floty podwodnej np. „Terrible Twins” – czyli polskie okręty podwodne na Morzu Śródziemnym” czy „Polskiej wojny podwodnej ciąg dalszy”, które zmieniły wiele dotychczasowych mitów na temat polskiej floty.

Polskie zwierzęta pod wodą

Pierwszymi polskimi okrętami podwodnymi były ORP Ryś, ORP Wilk i ORP Żbik zbudowane we francuskich stoczniach, które weszły do służby w latach 1931-1932. W czasie wojny były już dość stare. Ryś i Żbik zostały internowane w Szwecji jeszcze w 1939 r., a Wilk przedarł się do Anglii.
Nowsze były okręty podwodne ORP Orzeł i ORP Sęp zbudowane w stoczniach holenderskich w latach 1938-1939. Sęp także został internowany w Szwecji na początku wojny, a Orzeł okrył się chwałą po ucieczce z internowania z Estonii i w 1940 r. przepadł bez śladu gdzieś na Morzu Północnym.
W trakcie wojny Polska użytkowała także okręty ORP Jastrząb, ORP Sokół i ORP Dzik. Pierwszy został omyłkowo zatopiony w Arktyce przez alianckie okręty nawodne, a Sokół i Dzik jako „straszne bliźniaki” atakowały na Morzu Śródziemnym.
Po wojnie Polska jeden raz odeszła od nazw zwierząt i w klatach 50. i 60. użytkowała radzieckie okręty podwodne M-XV (Malituka) o nazwach Kaszub, Mazur, Krakowiak, Ślązak, Kujawiak i Kurp. Potem wróciła do nazw zwierzęcych.
Po-radzieckie okręty podwodne typu Whiskey od 1962 r. do lat 80. nosiły nazwy Orzeł, Bielik, Sokół i Kondor. Jednostki typu Foxtrot pozyskane w latach 1987-1988 nazwano Wilk i Dzik. Pływający do dzisiaj Orzeł to okręt typy Kilo (także z dawnego ZSRR), a uzyskane w latach 2002-2003 od Norwegów okręty Kobben nazwano znów Sokół, Sęp, Bielik i Kondor. 
Dzisiaj pływa tylko ten ostatni Orzeł.


Nie tylko kły i pazury. Jak dobrze znasz polskie drapieżniki? [QUIZ]

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Telegram WhatsApp Email

Powiązane Wiadomości

Gdy jest mróz, a nie ma śniegu, przyroda ma kłopoty. Zwłaszcza rośliny

Gdy jest mróz, a nie ma śniegu, przyroda ma kłopoty. Zwłaszcza rośliny

To jeden z najmniejszych kręgowców. Żaba jest nie większa od końca ołówka

To jeden z najmniejszych kręgowców. Żaba jest nie większa od końca ołówka

Zwierzęta jednak mówią. Słychać zewsząd ich głosy. Co się dzieje?

Zwierzęta jednak mówią. Słychać zewsząd ich głosy. Co się dzieje?

Kuna rybożerna zjawiła się nieoczekiwanie. Miała wymrzeć 150 lat temu

Kuna rybożerna zjawiła się nieoczekiwanie. Miała wymrzeć 150 lat temu

Modrzew zachowuje się tak, jak żadne inne drzewo. Ma ratunek dla nas

Modrzew zachowuje się tak, jak żadne inne drzewo. Ma ratunek dla nas

Czerwony nos ma nie tylko Rudolf. Oto ukryty pod śniegiem sekret reniferów

Czerwony nos ma nie tylko Rudolf. Oto ukryty pod śniegiem sekret reniferów

Te świąteczne hity stresują psy. Lider listy może zaskakiwać

Te świąteczne hity stresują psy. Lider listy może zaskakiwać

Zanim karp zajął wigilijne stoły, królem Świąt był sandacz. I zniknął

Zanim karp zajął wigilijne stoły, królem Świąt był sandacz. I zniknął

Zabójczy wirus w oddechach wielorybów. Może je zdziesiątkować w Arktyce

Zabójczy wirus w oddechach wielorybów. Może je zdziesiątkować w Arktyce

Wybór Redaktora

Płock. Zabójstwo Mai z Mławy. Prokuratura postawiła zarzuty Bartoszowi G.

Płock. Zabójstwo Mai z Mławy. Prokuratura postawiła zarzuty Bartoszowi G.

25 grudnia, 2025
Kopalnia Silesia. Trwa strajk górników. Pod ziemią 21 osób

Kopalnia Silesia. Trwa strajk górników. Pod ziemią 21 osób

25 grudnia, 2025
Gdy jest mróz, a nie ma śniegu, przyroda ma kłopoty. Zwłaszcza rośliny

Gdy jest mróz, a nie ma śniegu, przyroda ma kłopoty. Zwłaszcza rośliny

25 grudnia, 2025
Kulisy negocjacji przy wódce. Tak wysłannik Trumpa wkupił się w łaski Łukaszenki

Kulisy negocjacji przy wódce. Tak wysłannik Trumpa wkupił się w łaski Łukaszenki

25 grudnia, 2025
Morze Bałtyckie. Polska poderwała myśliwce. Eskortowano rosyjski samolot

Morze Bałtyckie. Polska poderwała myśliwce. Eskortowano rosyjski samolot

25 grudnia, 2025

ostatnie artykuły

To jeden z najmniejszych kręgowców. Żaba jest nie większa od końca ołówka

To jeden z najmniejszych kręgowców. Żaba jest nie większa od końca ołówka

25 grudnia, 2025
Renta wdowia w 2026 r. Będzie nowy próg dochodowy – Biznes Wprost

Renta wdowia w 2026 r. Będzie nowy próg dochodowy – Biznes Wprost

25 grudnia, 2025
Pożar kościoła w Lublinie. Z ogniem walczy 19 zastępów straży pożarnej

Pożar kościoła w Lublinie. Z ogniem walczy 19 zastępów straży pożarnej

25 grudnia, 2025
Facebook X (Twitter) Pinterest TikTok Instagram
2025 © Nowiny Press. Wszelkie prawa zastrzeżone.
  • Polityka Prywatności
  • Warunki Usługi
  • Skontaktuj się z nami

Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.

Sign In or Register

Welcome Back!

Login to your account below.

Lost password?