Kiedy Donald Tusk postanowił wymienić się uprzejmościami z Karolem Nawrockim, a Zbigniew Ziobro postanowił wymienić się uprzejmościami z mediami i komisją ds. Pegasusa, Mateusz Morawiecki nie mógł zostać w tyle. Były premier wziął na celownik Marcina Kierwińskiego, pełnomocnika rządu ds. powodzi.
Na pierwszy ogień poszedł spot. – Gdy powódź zabrała ludziom dorobek całego życia, obiecano nim wsparcie – mówi w nim lektor, przypominając słowa Tuska. – Dano im nadzieję na odbudowę domów, przyszłości i godności. Minęły jednak miesiące, a z tych obietnic nie zostało nic – słyszymy.
– Zamiast pomocy, mamy festiwal tematów zastępczych, ale polityczne rozgrywki nie zastąpią ciepła własnego domu, a puste słowa nie wypełnią lodówek, które kiedyś były pełne – pada w spocie Morawieckiego. – Potrzebują silnego, sprawnego i sprawczego rządu, który potrafi pilnie reagować na kryzysy – wzywa lektor.
Na spocie się nie skończyło. Niedługo potem pojawił się wpis w mediach społecznościowych okraszony zdjęciem. „Spotkanie z panem Tomaszem Nowickim, burmistrzem Lądka Zdroju. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ten fatalny rząd zaczął w końcu robić to, co do niego należy – dbać o ludzi, wypłacać im pieniądze i odbudowywać kraj po powodzi” – pisze były premier.
Kierwiński odpowiada Morawieckiemu konferencją
Na odpowiedź ze strony Kierwińskiego nie trzeba było długo czekać. Minister odniósł się do słów byłego premiera podczas konferencji. – Ja dzisiaj w nocy będę jechał na tereny powodziowe, jutro zaczynam dzień w Radkowie, ale potem jestem w Stroniu, w Lądku, tak jak zresztą niemal co tydzień. Niech premier Morawiecki poczeka do jutra, ja chętnie z panem premierem Morawieckim pojadę na tamę w Stroniu – zaproponował.
Jak stwierdził Kierwiński, „to jest tama, która została przerwana, zniszczona ze względu na to, wszystko na to wskazuje, że była w sposób niewłaściwy i konserwowana, i prowadzono tam prace ziemne pod nadzorem Wód Polskich, które doprowadziły do jej uszkodzenia”. – To się działo za kadencji pana Morawieckiego – mówił minister.
– Ja chętnie z panem Morawieckim pojadę i zadam mu pytanie: dlaczego on i jego nieudolna ekipa doprowadzili do tego, że Lądek i Stronie zostały niemal zdemolowane całkowicie przez wodę. Bo gdyby ta tama wytrzymała, gdyby tam budowano infrastrukturę przeciwpowodziową, skala tych zniszczeń byłaby mniejsza – dodał.
– Dzisiaj Morawiecki przypomina sobie o powodzi. Jeździ i kręci filmiki marketingowe, ale nie widziałem go, kiedy trzeba było realnie nieść pomoc. Wtedy go tam nie było – zarzucił Morawieckiemu Kierwiński.
Morawiecki nie ustępuje i organizuje konferencję
I tutaj nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Morawieckiego, który na konferencję zareagował konferencją. – Ja wzywam natychmiast Kierwińskiego, żeby tutaj siedział, nie przyjeżdżał. Jak ja bym mianował ministra, będąc premierem, to ja bym go w ogóle nie chciał widzieć w Warszawie – stwierdził były premier.
– O to bardzo gorąco z Dolnego Śląska apeluję do rządzących. Ruszcie się z tej Warszawy, przyjedźcie tutaj, niech pan, panie premierze Tusk, nie boi się, niech przyjedzie tutaj – wezwał Morawiecki.
„Panie Tusk, panie Kierwiński – przestańcie zajmować się PRem i ratowaniem kampanii waszego tragikomicznego kandydata o wszystkich poglądach. Ruszcie się z Warszawy, przyjedźcie do tych biednych ludzi – i pomóżcie im! Inaczej Polacy rozliczą was szybciej, niż wam się wydaje” – napisał chwilę potem.