Niezrzeszony poseł Tomasz Rzymkowski, który w parlamencie zasiada – z drobną przerwą – od 2015 roku, w rozmowie w Radiu Plus ocenił, że zarobki parlamentarzystów nie przystają do odpowiedzialności oraz wymagań związanych z pełnieniem mandatu.
Jak podkreślił, na ostatnim „pasku” otrzymał 7,3 tys. złotych, do czego doliczana jest dieta parlamentarna. Jego zdaniem to kwota niewystarczająca dla osób o ugruntowanej pozycji zawodowej. – Dla wielu ludzi, którzy mają odpowiedni status majątkowy i zawodowy wejście do Sejmu to finansowa degradacja siebie i rodziny – stwierdził.
Będący z wykształcenia prawnikiem poseł porównał sejmowe wynagrodzenia do zarobków adwokatów oraz akademików. – Jestem prawnikiem i wiem ile zarabiają koledzy prowadzący działalność adwokacką, czy nawet akademicy – powiedział.
Dodał, że niski poziom uposażeń wpływa na malejącą liczbę specjalistów w parlamencie. – Patrzę na parytet profesorów zwyczajnych w ławach poselskich. Spada z kadencji na kadencję. Teraz możemy ich już policzyć na palcach obydwu rąk na 460 parlamentarzystów. Mniej jest też na przykład lekarzy – mówił.
Poseł krytykuje zarobki w Sejmie. Chce zmian
Poseł zaproponował, by wynagrodzenia parlamentarzystów powiązać z płacami sędziów Sądu Najwyższego, które podlegają stałej waloryzacji. Nie po raz pierwszy zwraca uwagę na tę kwestię. – Moim zdaniem to słabo, że nie ma podwyżek – mówił w 2020 roku. – Najbardziej potrzebne są dla członków rządu, wiceministrów – wskazywał.
Aktualnie oficjalne dane wskazują, że pełne uposażenie poselskie wynosi obecnie ok. 13,5 tys. zł brutto, a dieta ponad 4,2 tys. zł.
Tomasz Rzymkowski w Sejmie zasiada ponownie od września tego roku, kiedy to objął mandat po Marcinie Przydaczu, który przeszedł do Kancelarii Prezydenta. Wcześniej zasiadał w Sejmie VIII i XIX kadencji, najpierw z ramienia Kukiz’15, potem Prawa i Sprawiedliwości. W latach 2021–2023 był wiceministrem edukacji.













