-
Sąd rozpatrywał sprawę Łukasza Żaka oskarżonego o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, w którym zginął 37-latek, a jego rodzina została ranna.
-
Podczas rozprawy świadkowie opisali kontrowersyjne zachowanie oskarżonych tuż po wypadku, w tym próby utrudniania udzielania pomocy poszkodowanym.
-
Sąd zdecydował o zamianie tymczasowego aresztu na dozór policyjny wobec współoskarżonych, lecz przedłużył areszt Łukasza Żaka, podejrzanego o prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu i nadmierną prędkość.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W czwartek w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście odbyła się kolejna rozprawa w procesie Łukasza Żaka (jest zgoda sądu na podanie nazwiska – red.) oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej we wrześniu 2024 r.
W wypadku uczestniczyli kierujący białym volkswagenem arteonem Łukasz Żak, jego pasażerowie, a także jadąca fordem focusem czteroosobowa rodzina. W wypadku zginął 37-latek, a jego żona i dwoje dzieci ranni trafili do szpitala.
Decyzja sądu w procesie Łukasza Żaka. Jego koledzy będą mogli wyjść na wolność
W trakcie czwartkowej rozprawy obrońcy Mikołaja N., Damiana J., Macieja O. i Kacpra K. wnieśli o uchylenie im tymczasowego aresztu.
Wskazywali m.in. na to, że sąd przesłuchał prawie wszystkich kluczowych świadków, którzy byli na miejscu zdarzenia i że areszt ich klientów trwa ponad rok.
Sędzia Maciej Mitera zgodził się na zamianę środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu na dozór policji, zakaz opuszczania stolicy i zbliżania się do jednego ze świadków, pod warunkiem że wpłacą oni w ciągu siedmiu dni 75 tys. zł kaucji.
Z kolei Łukaszowi Żakowi z uwagi na duże prawdopodobieństwo, że jest on sprawcą wypadku, przedłużył areszt tymczasowy.
„To wydawało mi się dziwne”. Świadek opisała zachowanie Żaka w momencie wypadku
Podczas czwartkowej rozprawy zeznawało też dwóch świadków, którzy udzielali na miejscu pomocy poszkodowanym, oraz policjant.
23-latka opowiadała przed sądem, że wracała ze znajomymi ze Starego Miasta samochodem i gdy zatrzymali się na czerwonym świetle, minął ich z dużą prędkością biały samochód. Kobieta mówiła, że kiedy podjechali kawałek dalej, pod ich kołami nagle zaczął trzaskać plastik i wtedy zobaczyli, że doszło do wypadku na Trasie Łazienkowskiej, więc wyszli z auta, by pomóc poszkodowanym.
Kobieta podkreśliła, że zajęła się jednym z rannych mężczyzn, który był przy barierkach, a który w pewnym momencie poprosił o swój telefon, który znajdował się w białym arteonie. 23-latka zeznała, że wcześniej mężczyzna zaprzeczał, by nim podróżował. – To wydało mi się dziwne – mówiła na sali rozpraw.
Zaznaczyła, że jej znajomi podbiegli do dziewczyny, która zakrwawiona leżała na ziemi. – Jej stan był bardzo ciężki – stwierdziła. Wskazała też na oskarżonych, którzy w dniu wypadku znajdowali się w pobliżu rannej dziewczyny, a którzy mówili, żeby do niej nie podchodzić i jej nie dotykać.
Dodała, że kiedy jej znajomi zapytali, dlaczego mają nie pomagać rannej, to usłyszeli, że służby ratunkowe się tym zajmą.
Emocje podczas zeznań. Łukasz Żak wstał i opuścił salę
Świadek podkreśliła jednocześnie, że nie widziała, aby ci mężczyźni udzielali pomocy rannej. 23-latka mówiła także, że uznała, iż mężczyźni ci się znają oraz że zamienili się ubraniami.
Z zeznań kobiety z postępowania przygotowawczego wynika też, że padały słowa „jak leży, to niech leży”.
W trakcie jej zeznań w pewnym momencie Łukasz Żak wstał i powiedział, że nie będzie słuchał „oszczerczych kłamstw”, po czym opuścił salę rozpraw.
W trakcie czwartkowej rozprawy zeznawał też policjant, który eskortował jednego z oskarżonych do szpitala. Z jego zeznań wynika, że mężczyzna twierdził, że nie kierował pojazdem oraz że nie zna nieprzytomnej, rannej kobiety zabranej karetką z jego miejsca.
– Powtarzał to kilkukrotnie. Jakby się uczył tego na pamięć – stwierdził.
Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 21 listopada.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Tragedia przy „Torwarze”
Do wypadku doszło 15 września 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej na wysokości przystanku autobusowego „Torwar„.
W wyniku zderzenia volkswagena i forda zginął 37-letni pasażer drugiego auta. Do szpitala trafiły trzy osoby z tego samochodu: kierująca nim 37-letnia żona zmarłego mężczyzny i ich dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala trafiła także Paulina K., która podróżowała volkswagenem.
Po wypadku na miejsce zdarzenia dojechali znajomi Żaka, którzy pomogli mu uciec. Żaka zatrzymano w Lubece w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
Według opinii biegłych Łukasz Żak w chwili wypadku był pijany i trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoją brawurową jazdę. Miał pędzić z prędkością 226 km/h. Na Trasie Łazienkowskiej obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h.