Zamiast centralnie sterowanej instalacji, która kosztuje fortunę, mobilny system chłodzenia, który może trafić prosto na biurko pracownika. To proste rozwiązanie może zrewolucjonizować podejście do klimatyzacji.
Klimatyzacja na nowo. Jak to działa?
„To system trochę zbliżony do tego działającego w samochodzie, mając nawiew bezpośrednio na siebie podgrzewany fotel, nastawiając temperaturę na siebie, a nie na całe pomieszczenie” – mówi Mateusz Przychodzień, student Politechniki Śląskiej.
Wedle projektu, każdy pracownik sam ustalałby sobie temperaturę powietrza i moc nawiewu. Zamiast kłucia ścian są tylko przenośne rurki nawiewu.
„Jest to zaprojektowane w taki sposób, że czujemy komfort, lekki chód, ale nie czujemy zbyt dużej prędkości powietrza, czujemy lekką bryzę, którą możemy sterować” – dodaje studentka Aleksandra Surma.
To byłoby remedium na letnie przeziębienia powodowane przez centralną klimatyzację. Kiedy wirusy, roztocza i grzyby infekowały całe piętra. Rzeczywistość w klimatyzowanych biurowcach daleka jest od ideału.
„Zużycie energii jest dość znaczne, bo takie systemy przynajmniej 50 proc. potrzeb energetycznych wykorzystują na tworzenie środowiska wewnętrznego wewnątrz budynków, a przy tym wszystkim pracownicy tych budynków są nadal niezadowoleni z warunków cieplnych czy jakości powietrza na stanowiskach pracy” – mówi dr inż. Aleksandra Lipczyńska z Politechniki Śląskiej.
-
Zakaz hulajnóg i ciężkich jednośladów. Najbardziej rowerowy kraj chce zmian
-
Obowiązkowe kaski dla dzieci na rowerach i hulajnogach. Rząd podjął decyzję
Rozwiązanie przyszłości
To rozwiązanie studentów z Politechniki Śląskiej świetnie sprawdziłoby się w wielkopowierzchniowych biurach oraz w budynkach gdzie kuć i montować tradycyjnej klimatyzacji nie można.
W takim systemie nie ma żadnych centralnych pomp czy sterowników, bo to mały obieg zamknięty. Generator chłodu, zasysa powietrze z pomieszczenia, schładza je i wypuszcza wprost na stanowisko pracownika.
„Pierwszy wydrukowany nawiewnik był trochę większy, ale też dbaliśmy o estetykę, dlatego zastanawialiśmy się jak możemy to zoptymalizować, troszkę zmniejszyć, żeby było to przyjemne dla oka” – dodaje Aleksandra Surma.
Takie Systemy Kontroli Środowiska Osobistego w skrócie z angielskiego „PECS”, to rozwiązanie przyszłości. Urządzenia są w stanie regulować komfort cieplny każdego użytkownika indywidualnie, mając na uwadze oszczędność energetyczną oraz przede wszystkim zmniejszenie stężenia dwutlenku węgla.