W liście skierowanym m.in. do premiera Donalda Tuska zrzeszający firmy Związek Pracodawców Czystego Powietrza apeluje o pilne działania oraz rozmowę rządzących z branżą przy okrągłym stole. „Czas na obietnice i uspokajające komunikaty bezpowrotnie minął. Oczekujemy konkretnych działań i przelewów na kontach” – piszą firmy, które od wielu miesięcy nie mogą doczekać się pieniędzy za wykonane prace.
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że „zapaść” programu to zarówno problem dla ich firm, jak i transformacji energetycznej polskich domów oraz walki ze smogiem. Jak piszą w apelu, który skierowano także do ministerki klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski oraz prezeski NFOŚiGW Doroty Zawadzkiej-Stępniak:
„Cierpliwość branży i beneficjentów się wyczerpała. Słowa zamieniły się w czyny. Dowodem na to są pierwsze strajki, które już rozpoczęły się w Wielkopolsce. (…) Stawiamy sprawę jasno: jeżeli nie podejmą Państwo z nami konstruktywnego dialogu, nie da się dłużej utrzymywać obecnej sytuacji programu i obawiamy się, że cały kraj czeka fala protestów na niespotykaną dotąd skalę.
Kryzys czystego powietrza
Program Czyste Powietrze uruchomiono za rządów PiS. Pierwotnie zapewniał on dofinansowania na wymianę starego pieca na węgiel („kopciucha”) na inne źródło ciepła, które emituje mniej zanieczyszczeń. Z czasem program rozrósł się – obecnie warty jest miliardy złotych każdego roku – i zaczął obejmować także dopłaty to termomodernizacji, by poprawić efektywność energetyczną domów (co redukuje zużycie energii i zanieczyszczenie).
Na początku roku nowy rząd znalazł się pod dużą presją na znalezienie miliardów złotych na dalsze działanie programu, bo poprzednicy nie zapewnili mu długoterminowego finansowania. Udało się zapewnić pieniądze z funduszy europejskich, jednak szybko okazało się, że te problemy były tylko czubkiem góry lodowej. Coraz głośniej zaczęło się robić o nieprawidłowościach w programie – w tym fałszywym zawyżaniu kosztów remontów przez niektórych nieuczciwych wykonawców.
Ministerstwo Klimatu i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska zdecydowały – uzasadniając to właśnie tymi problemami – o zawieszeniu programu, który po zmianach wznowiono dopiero wiosną tego roku. Jednak od tego czasu problemów wcale nie ubyło. Dotyczą one z jednej strony beneficjentów i wykonawców jeszcze sprzed reformy, z drugiej – jego obecnego stanu.
„Dramat tysięcy przedsiębiorców”
Ten pierwszy problem, to – jak pisze organizacja przedsiębiorców w apelu do władz – przede wszystkim niewypłacanie od wielu miesięcy dofinansowań za już wykonane prace. Ponieważ beneficjenci nie dostają ich od państwa, nie mają z czego zapłacić firmom, które poniosły już koszty remontu czy instalacji nowych urządzeń.
Opóźnienia są związane m.in. z dodatkowymi kontrolami i sprawdzaniem, czy nie doszło do nieprawidłowości i naruszenia umów. Jednak firmy mówią, że wielomiesięczne oczekiwanie na pieniądze – w sumie miliony złotych w poszczególnych przedsiębiorstwach – wpędza je w fatalną sytuację. Już w lipcu przedsiębiorcy mówili, że muszą zwalniać pracowników, nie mają jak opłacić kontrahentów czy zakupów w hurtowaniach; brak środków nie pozwala też na podjęcie nowych zleceń.
Latem rząd i NFOŚiGW obiecywały, że przyspieszy rozpatrywanie wniosków i wypłata środków tam, gdzie nie ma żadnych wątpliwości, czy nie doszło do naruszenia regulaminu programu. Ale firmy mówią, że pieniędzy wciąż nie dostały:
„Publicznie złożona przez (wiceministra klimatu) Krzysztofa Bolestę deklaracja o uregulowaniu wszystkich zaległości z 2024 roku do 30 września bieżącego roku była dla nas światełkiem w tunelu i ostatnią deską ratunku. Z niedowierzaniem i rosnącym rozgoryczeniem obserwujemy, że nie została ona spełniona w najmniejszym nawet stopniu. To nie jest już problem biurokratyczny – to jest tu i teraz dramat dla tysięcy przedsiębiorców i polskich rodzin”,
Związek przedsiębiorców apeluje o „pilne zwołanie kryzysowego okrągłego stołu z udziałem przedstawicieli Ministerstwa, NFOŚiGW, producentów, instalatorów, strony społecznej, a także przedstawicieli NGO w celu wypracowania realnego planu ratunkowego i systemowych gwarancji płynności finansowej programu w przyszłości”.
W sierpniu decyzją Donalda Tuska powołany został Komitet Koordynacyjny do spraw Programu „Czyste Powietrze”. Jednak na stronach rządowych nie ma żadnych informacji na temat prac komitetu od tego czasu. Zapytaliśmy o to rzecznika rządu, ale do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wysłaliśmy także pytania do Ministerstwa Klimatu i NFOŚiGW. Czekamy na odpowiedź.
Koniec kopciuchów… za 35 lat?
Drugi poważny problem Czystego Powietrza dotyczy jego działalności od uruchomienia programu po reformach. Od tego momentu liczba wniosków o dofinansowanie jest znacznie mniejsza.
– Nie nazwałabym tego zapaścią, tylko rozkręcaniem. To okres rozbiegowy i widzimy, że liczba wniosków rośnie – mówiła w lipcu Dorota Zawadzka-Stępniak, prezeska NFOŚiGW, odpowiadając na zarzuty wobec stanu Czystego Powietrza.
Jednak od tego czasu sytuacja nie poprawiła się. Przez pół roku od momentu ponownego uruchomienia dotacji z początkiem kwietnia złożony w sumie 33,8 tys. wniosków – informuje portal specjalistyczny SmogLab.pl. To, jak zwraca uwagę portal, tyle, ile w poprzednich latach składano w okresie niecałych dwóch miesięcy.
Maciej Fijak, redaktor naczelny SmogLab.pl, mówił latem w rozmowie z Gazeta.pl, że drastyczny spadek zainteresowania dotacjami może być spowodowany utratą zaufania obywateli do programu. A za tą stoi wiele informacji o nieprawidłowościach, kontrolach czy opóźnieniach z wypłatami dotacji.
SmogLab.pl wylicza, że przy średniej miesięcznej liczbie wniosków na poziomie niespełna 6 tysięcy, wymiana wszystkich „kopciuchów” w Polsce z pomocą programu potrwałaby… jeszcze 35 lat.