Zaskakujące słowa posła Koalicji Obywatelskiej Romana Giertycha padły na antenie TVN24. Jak powiedział polityk, podczas ostatnich wyborów doszło do nielegalnego przejęcia obwodowych komisji wyborczych przez tzw. braci kamraci.
Roman Giertych mówi o „braciach kamratach”. „Komisje wyborcze zostały przejęte”
– Obwodowe komisje wyborcze zostały w sposób nielegalny (…) przejęte przez ludzi typu pana Olszańskiego z jakichś braci kamraci, którzy zbierali się w jakichś grupkach i nagle brat kamrat wystawiał kilkanaście tysięcy członków do obwodowych komisji wyborczych – stwierdził Giertych.
Poseł nawiązał w ten sposób do Wojciecha Olszańskiego, dawnego aktora, który w internecie działa jako Aleksander Jabłonowski i jest liderem skrajnie prawicowego ugrupowania Rodacy Kamraci.
Olszański wraz ze swoim współpracownikiem Marcinem Osadowskim prowadzili do niedawna transmisje na żywo, w których padało wiele wulgarnych i agresywnych zwrotów m.in. pod adresami wielu polityków. Ostatnio mężczyznami zajęła się prokuratura i postawiła im zarzuty.
Roman Giertych domaga się ponownego przeliczenia głosów. Sąd Najwyższy mówi o „giertychówkach”
Były wicepremier pierwszego rządu PiS od czasu przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborów prezydenckich jest jednym z agitatorów ponownego przeliczenia głosów. Zdaniem posła Koalicji Obywatelskiej to prokurator generalny może podjąć decyzję dotyczącą takiej procedury.
Osobno mecenas zachęcał do składania protestów wyborczych – w jego mediach społecznościowych zamieszono powszechny formularz, który można było wypełnić i skierować do budynku przy Placu Krasińskich w Warszawie. Sam prawnik pochwalił się takim pismem w jednym z postów.
Tymczasem Roman Giertych w środę stwierdził, że według jego „informatora z SN” protesty „bez rejestracji są wsadzane do kartonów” i „nie będą rozpoznawane”, co ma stanowić naruszenie praw obywatelskich opisanych w Konstytucji.
Do tych słów odniósł się Sąd Najwyższy, który również zamieścił wpis, dołączając do niego przy tym zdjęcia czarnych teczek, które umieszczono na podłodze.
„Tak wyglądają 'giertychówki’ przygotowane do rozpoznania. Jak widać, nie ma tu żadnego kartonu. 'Informator’ zmyśla albo został zmyślony” – zaznaczono we wpisie Sądu Najwyższego.
Jak stwierdziła wcześniej prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska w Radiu ZET, 90 proc. protestów wyborczych, które wpłynęły do instytucji, są na podstawie wzoru udostępnionego przez Romana Giertycha w mediach społecznościowych.
– Z tych „giertychówek”, które wpłynęły do SN, bardzo duża liczba, parę tysięcy protestów, ma PESEL-e posła Giertycha, bo ludzie nie potrafili nawet wpisać swojego PESEL-u – powiedziała. Podkreśliła, że protesty z „tego typu wadami” zostaną pozostawione bez rozpoznania.
Od ostatniej działalności medialnej byłego ministra edukacji narodowej w pierwszym rządzie PiS odcinają się politycy z jego nowego ugrupowania.
– To, co robi i mówi Roman Giertych, nie jest stanowiskiem klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską rzeczniczka klubu KO Dorota Łoboda. Z kolei szef klubu KO Zbigniew Konwiński „w ogóle nie chciał wypowiadać się na temat Giertycha”. Jak dodaje medium w nowym tekście „inni członkowie klubu KO wolą nie mówić o mecenasie pod nazwiskiem”.