Ta pójdźka przyszła na świat w sadzie, który jest przeznaczony do wycięcia. Powstanie tu Centralny Port Komunikacyjny. Ornitolodzy liczą, że sowy same przeniosą się na nowe tereny lęgowe.
Sowy pójdźki muszą się przenieść przez budowę CPK
„Pracujemy nad tym, żeby miały najwięcej miejsc odpowiednich w obrzeżach tej inwestycji. Staramy się wszędzie tam, gdzie jest odpowiednie siedlisko montować budki lęgowe. Tych budek już jest sporo” – tłumaczy Edwin Siwek ze Stowarzyszenia Ochrony Sów.
Charakterystyczne domki z długą rurą PCV wieszane są w miejscach, gdzie sowy będą mogły spokojnie wyprowadzać legi.
„Populacja na Równie Łowicko-Błońskiej rozwija się właśnie dzięki budkom legowym, wiec jesteśmy dobrej myśli, że nie zostanie nadwyrężona” – mówi Edwin Siwek.
Pójdźka jest dość wybredna. Nie wszędzie znajdzie teren dla siebie. To typowy ptak krajobrazu rolniczego i takie też ma wymagania. Gatunek preferuje pola i łąki, gdzie są np. konie i krowy, a więc i owady oraz gryzonie, którymi żywią się właśnie sowy pójdźki – tłumaczy Justyna Soska z Górnośląskiego Koła Ornitologicznego.
Budki w porozumieniu z CPK umieszczane są na obrzeżach inwestycji, na takich siedliskach, które sprzyjają osiedlaniu się pójdźki. Sowy są obrączkowane w czerwcu, a ich domki – kontrolowane i czyszczone.
Dzięki obrączkom ornitolodzy zyskują informacje o tym, na jakich odległościach poruszają się ptaki. W przypadku pójdziek jest to od 5 do 20 km.
Sowy w naturze zajmują m.in. dziuple, ale wiąże się to z niebezpieczeństwem. Na drzewa bowiem wspinają się drapieżniki, np. kuny, które są zagrożeniem dla młodych. Dzięki budkom lęgowym pójdźki mają bezpieczną alternatywę. Ponadto przyrodnicy spryskują domki także specjalnym środkiem odstraszającym intruzów.