Paweł Maj – prezydent Puław, stawił się przed Zakładem Karnym w Opolu Lubelskim, gdzie miał odbyć pięciodniową karę aresztu. Powiedział, że jest dumny ze swoich działań i wsparcia, jakie otrzymuje od mieszkańców w sprawie zmiany polskiego prawa.
Opole Lubelskie. Paweł Maj przed zakładem karnym
– Od 2018 roku apeluję, piszę różne pisma do ministrów, do różnych posłów. Jaki rząd by nie był to jest albo brak odpowiedzi, albo „nie da się”. Szokujące jest to, że dało się dopiero w takiej sytuacji. Po pokazaniu, że trzeba iść do więzienia, żeby dzieci mogły ćwiczyć – powiedział.
Prezydent podkreślił, że jego zarzuty „dotyczą każdego rządu” – Bali się zobaczyć mnie w więzieniu – powiedział.
– Apeluję do rządzących, aby pochylali się nad naszymi potrzebami – powiedział prezydent.
Prezydent Puław nie pójdzie do więzienia
Paweł Maj nie jest jednak zadowolony z tego, że ktoś zapłacił za niego karę grzywny. Był przygotowany na odbycie kary aresztu i tym samym zademonstrowanie jak wadliwe są działania sądów.
– Jest to potwierdzenie tego nikczemnego, absurdalnego wyroku sądu. Jest to zdeptanie symboliki mojego czynu, w pełni świadomie podjętej czynu, że idę za kraty, żeby pokazać wszystkim jak nikczemne i kalekie jest prawo – powiedział prezydent, który już wcześniej wspominał, że nie oczekiwał od nikogo pieniędzy na grzywnę.
Dodał, że zwykły człowiek nie ma szans w starciu z sądową „machiną”, a sprawy ciągną się latami. Swoimi pójściem do aresztu chciał zwrócić uwagę na problem, z którym na co dzień zmaga się tysiące obywateli.
– Gdybym miał wejść teraz przez bramy zakładu karnego, wszedłbym szczęśliwy i czekałbym na zmianę prawa – skwitował.
W 2010 roku przy Szkole Podstawowej nr 4 w Puławach powstało boisko. Przez wiele lat funkcjonowało w normalnym trybie i korzystali z niego zarówno uczniowie szkoły, jak i okoliczni mieszkańcy.
Hałasy i mocne światła zaczęły przeszkadzać małżeństwu mieszkającemu około 100 metrów od boiska. Para poszła do sądu i sprawę wygrała. Po orzeczeniu wyroku z orlika mogli korzystać tylko uczniowie podstawówki i to w godzinach szkolnych.
Miasto wydało ponad 240 tys. zł, aby przy boisku wybudować ekrany tłumiące hałas, a z orlika znów zaczęły korzystać inne osoby. Małżeństwo, które wcześniej skarżyło się na hałasy, zaczęło narzekać na ekrany i zasłanianie widoku. Wystąpiło do sądu o ukaranie miasta grzywną 15 tys. zł za nieprzestrzeganie wcześniej zasądzonego wyroku.
Początkowo sąd roszczenia oddalił, ale po kolejnej skardze nałożył na miasto grzywnę w wysokości 5 tys. zł. Prezydent odmówił zapłacenia i zadeklarował chęć odbycia kary zastępczej, czyli pięć dni aresztu.
– Nie zapłacimy tego i z dumą pójdę siedzieć. Za nasze dzieci, za to, żeby mogły tam ćwiczyć, żeby mogły bawić się ze swoimi rówieśnikami, korzystać z życia, z przestrzeni, powietrza, a nie siedzieć przed internetem twierdzi – mówił prezydent Puław.