Karol Nawrocki został zaprzysiężony na prezydenta RP dwa tygodnie temu – 6 sierpnia. Kilka dni później w Belwederze widziany był Zbigniew Raubo, legendarny trener boksu. – Zostałem zaproszony, żeby potrenować małego Antka, syna prezydenta. Co ciekawe, samego prezydenta nie spotkałem – wiadomo, ma swoje obowiązki, a ja nie jestem typem, który się narzuca – powiedział trener w rozmowie z „Faktem”.
Legendarny trener boksu w Belwederze. Taką prośbę miał Nawrocki
– Ojciec Antka poprosił, żebym od czasu do czasu zrobił z nim trening. I tyle. Sprawa jest prosta, choć w naszym kraju wszystko zaraz robi się problemem. Ten dzieciak, może to zabrzmi śmiesznie, może tragicznie, przez najbliższe pięć lat kadencji ojca będzie praktycznie zablokowany. Nie ma swobody, nie może tak po prostu pójść tu czy tam, bo takie jest prawo, ma ochronę i koniec. To, że mnie poproszono, wynika tylko z tego, że jego tata jest prezydentem – kontynuował.
Trener został zapytany o to, jak ocenia potencjał syna prezydenta. Zbigniew Raubo zaznaczył, że jeśli ktoś twierdzi, że po dwóch treningach można ocenić, czy ktoś w przyszłości sięgnie po tytuł mistrza świata, „to opowiada bzdury”. Jak dodał, nie wie, jak często będzie odwiedzał syna prezydenta, ale pozostaje do dyspozycji.
„Dla mnie wszystkie dzieciaki są równe”
Zbigniew Raubo odniósł się także do tego, czy Antoni będzie miał taryfę ulgową na treningach, bo jest synem prezydenta. – Powtarzam to od lat – każdy, kto wchodzi na moją salę, jest potencjalnym mistrzem świata. Nie ma znaczenia, czy jego tata jest bogaty, biedny, jest dyrektorem, strażakiem, górnikiem czy bezrobotnym. Wszystkie dzieci traktuję jednakowo. Wyobraźmy sobie, że jednemu dziecku – bo jest z bogatego domu – pozwalam na więcej, a na drugie krzyczę. To byłoby niesprawiedliwe. Dla mnie wszystkie dzieciaki są równe – podkreślił trener.