„Trudno sobie wyobrazić jak gigantyczne były te pożary. To było szaleństwo” – mówi dr Iulian-Alin Rosu z Politechniki Kreteńskiej, który zaprezentował wyniki badań swojego zespołu podczas konferencji Europejskiej Unii Geonaukowej w Wiedniu. Według jego szacunków, emisje związane z pożarami były pięć-sześć razy wyższe niż w czasie jakiegokolwiek poprzedniego sezonu w Kanadzie.
Trwały do jesieni i strawiły 185 tys. kilometrów kwadratowych lasu – niemal pięć procent całego zalesionego terytorium Kanady. Osiem osób zginęło wskutek ognia. Ewakuowano niemal ćwierć miliona.
Zespół Rosu przeprowadził symulacje klimatyczne z i bez uwzględnienia emisji z kanadyjskich pożarów. Z badań wynika, że dym doprowadził do lokalnego ochłodzenia nawet o 5,4 stopni Celsjusza w niektórych częściach Kanady. Średnio, cała półkula północna była chłodniejsza o 0,9 stopnia.
Choć zachodnia Kanada biła w tym czasie rekordy upałów, to największy efekt chłodzący zaobserwowano we wschodnich regionach, gdzie przemieszczały się masy dymu.
Pożary miały wielki wpływ na cały świat
Oddziaływanie pożarów nie ograniczyło się jednak do Ameryki Północnej. Symulacje wskazują, że emisje z kanadyjskich pożarów wpłynęły na cyrkulację powietrza nad Azją, osłabiając monsuny i powodując spadek opadów w Indiach. „Anomalia opadów, którą obserwujemy w danych, jest bardzo zbliżona do tej przewidzianej przez nasz model” – podkreśla Rosu.
Jak wskazują autorzy badania opublikowanego przez Technical University of Crete i Imperial College London, zjawisko rozprzestrzeniania się cząstek aerozolu z dymu miało wpływ nie tylko na temperatury przy powierzchni ziemi, ale też na chmury i cyrkulację atmosferyczną, prowadząc do zmian aż po Syberię Wschodnią. Modele wskazują na lokalne anomalie temperatury rzędu -5,44 stopnia. Oziębienie było jednak krótkotrwałe. Jeszcze przed końcem 2023 roku efekt „dymu jako parasola” przestał być zauważalny.
Świat poczuł ulgę, ale to ulga kosztowna
Choć pożary chwilowo zmniejszyły wpływ globalnego ocieplenia, nie był to powód do optymizmu. „W 2024 roku padł kolejny rekord temperatury” – przypomina Rosu. Co więcej, emisje dwutlenku węgla z tych pożarów nadal ogrzewają atmosferę. Według NASA, tylko w 2023 roku kanadyjskie pożary wyemitowały około 640 milionów ton dwutlenku węgla – więcej niż roczne emisje Niemiec.

Analiza danych satelitarnych NASA wskazuje, że aktywność ekstremalnych pożarów uległa podwojeniu w ostatnich dwóch dekadach. Największy wzrost odnotowano w strefach lasów borealnych, m.in. w Kanadzie i Rosji. W tych regionach warunki stają się coraz bardziej sprzyjające pożarom: cieplejsze noce, suchsze lata i dłuższy sezon pożarowy sprawiają, że ogień coraz częściej wybucha w odległych rejonach i ogarnia duże obszary zanim strażacy są w stanie skutecznie z nim walczyć. .
Choć dym miał krótkotrwały efekt chłodzący, jego długofalowe skutki dla zdrowia publicznego są poważne. Cząsteczki sadzy i pyłów zawieszonych mogą podróżować tysiące kilometrów i przenikać głęboko do płuc. Według NASA, dym z kanadyjskich pożarów dotarł nad wschodnie wybrzeże USA i dalej, powodując wzrost liczby ostrzeżeń o złej jakości powietrza w miastach takich jak Nowy Jork i Filadelfia.
W odpowiedzi na rosnące zagrożenia, NASA i Google rozbudowały swoje narzędzia do monitoringu jakości powietrza. Dane z satelitów MODIS i VIIRS są integrowane z pomiarami naziemnymi, tworząc mapy takie jak AirNow czy IQAir, które pomagają milionom ludzi podejmować decyzje o aktywności na świeżym powietrzu.
Pożary zaczynają się wcześniej i kończą później
Zmieniający się klimat to nie tylko ciepłe lata, ale całkowita przebudowa dynamiki sezonów pożarowych. Jak wynika z analiz NASA i amerykańskiej służby leśnej, sezony pożarowe zaczynają się wcześniej i kończą później. W niektórych regionach, takich jak zachodnie USA, Meksyk czy Brazylia, trwają nawet o miesiąc dłużej niż jeszcze 35 lat temu.
Dodatkowo, ekstremalne zjawiska pogodowe – takie jak ciepłe, wilgotne zimy, które sprzyjają wzrostowi roślinności, a potem ekstremalnie suche lata – zwiększają ilość materiału palnego. To zjawisko, nazwane przez klimatologów „hydroklimatyczną huśtawką” (hydroclimate whiplash), było kluczowe m.in. w przypadku pożarów w Kalifornii w 2024 roku.

Drzewa trzeba sadzić w odpowiedni sposób
Eksperci cytowani przez Deutsche Welle podkreślają, że nie wystarczy rozbudowywać flotę gaśniczą. Potrzeba więcej środków na prewencję – od wczesnego ostrzegania po lepsze zarządzanie lasami. W Europie programy RescEU i Mechanizm Ochrony Ludności UE już zwiększyły swoje zasoby, ale do 2030 roku planują kolejne inwestycje warte 600 mln euro.
Według Alexandra Helda z Europejskiego Instytutu Leśnego, skuteczna prewencja oznacza m.in. odejście od monokultur leśnych, odpowiednie rozrzedzanie drzew i wypasanie zwierząt, które ograniczają suchą biomasę. Takie działania mogą radykalnie zmniejszyć ryzyko gwałtownych pożarów.
Choć lokalne działania są kluczowe, eksperci zgodnie podkreślają, że bez ograniczenia emisji gazów cieplarnianych pożary będą coraz bardziej ekstremalne. Organizacja Union of Concerned Scientists wezwała największe koncerny paliwowe do pilnego ograniczenia emisji, wskazując na bezpośredni związek między spalaniem paliw kopalnych a intensyfikacją pożarów.
Z danych NASA wynika, że między 2001 a 2023 rokiem emisje z pożarów lasów wzrosły globalnie o 60 proc., a w lasach borealnych – prawie trzykrotnie. W tym samym czasie, całkowita liczba pożarów na świecie nie wzrosła znacząco – zmienił się ich charakter: są większe, bardziej intensywne i bardziej nieprzewidywalne. Pożary nie są już zjawiskiem sezonowym, ale globalnym sygnałem ostrzegawczym.