Od 1 września 2025 roku w szkołach publicznych w Polsce będzie obowiązywała jedna lekcja religii lub etyki tygodniowo.
Ksiądz czy katecheta? Kto będzie uczył religii? „Cios w policzek”
– Rzeczywiście, może w liceach jedna godzina wystarczy. Jestem katechetką nowoczesną. Nie uważam, że to jest aż tak zły pomysł – komentuje Anna, katechetka. Imię bohaterki na jej prośbę zostało zmienione.
Już w ubiegłym roku dyrekcja szkoły zasugerowała jej, że z godzinami religii może być ciężko. Żadnego innego przedmiotu nie uczyła. W październiku zaczęła więc studia podyplomowe. – W lutym 2026 skończę. Jeśli będzie zgoda kuratorium i zapotrzebowanie godzinowe, będę mogła uczyć dodatkowych przedmiotów – wyjaśnia.
Zanim jednak zdobędzie dodatkowe kwalifikacje, może uczyć jedynie religii. Z kilkudziesięciu godzin do podziału między nią a wikariuszem zostało tylko kilkanaście.
Czując niepewność udała się do proboszcza parafii, pod którą podlega jej szkoła. – Stoi przed nim osoba, która potrzebuje tej pracy, a on mówi, że będzie pracować wikariusz. To był cios w policzek. Przecież oni mają wynagrodzenie nie tylko z katechezy. Dla mnie to odebranie środków do życia – komentuje Anna.
Sprawę ostatecznie udało się rozwiązać. Kuria zapewniła, że to Anna, nie wikariusz, będzie uczyć w szkole.
– Są przypadki preferowania księży przed katechetami świeckimi, bo i do nas takie sygnały docierają – komentuje Interii Dariusz Kwiecień, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Katechetów Świeckich, również katecheta. W MEN też usłyszeliśmy, że może się to zdarzać.
Pomysł „miał uderzyć w mityczny kler”. Straci kto inny
Ministerstwo Edukacji Narodowej w Ocenach Skutków Regulacji do rozporządzenia, które zmniejsza liczbę lekcji religii, wskazuje:
„Zmiana może mieć negatywny wpływ na zatrudnienie nauczycieli religii, którzy – o ile nie posiadają kwalifikacji do nauczania innych przedmiotów w szkole – zostaną pozbawieni części etatu lub będą musieli szukać pracy poza szkołą. Maksymalny skutek może dotyczyć 11,1 tys. etatów nauczycieli religii, z czego osoby zatrudnione na ok. 1,7 tys. etatów w roku 2025 nabędą uprawnienia do świadczeń kompensacyjnych lub emerytalnych”.
„W konsekwencji może mieć to wpływ na sytuację rodzin i gospodarstw domowych nauczycieli religii, którzy utracą pracę lub część etatu” – czytamy.
– Słyszymy o ograniczeniu liczby godzin od września lub zapowiedzi utraty etatu od naszych koleżanek i kolegów – przyznaje Dariusz Kwiecień. I dodaje: – Jest to rzeź niewiniątek zaplanowana z zimnym wyrachowaniem, bo nigdy w historii polskiego szkolnictwa tylu nauczycieli jednego przedmiotu nie straci w ciągu jednego roku nagle pracy.
W jego ocenie jest to „antyklerykalna krucjata minister Nowackiej i Lubnauer, która miała uderzyć w ich mniemaniu w mityczny kler”, a najbardziej uderzy w zwykłych nauczycieli, czyli w przeważającej części w kobiety, żony i matki. – Na 28 tys. nauczycieli religii bowiem jest tylko 8,2 tys. księży, a reszta to siostry zakonne (2 tys.) i katecheci świeccy (17 tys., w tym 13,4 tys. to kobiety) – zaznacza.
Lekcje religii w szkołach. Problem z przekwalifikowaniem się
Dariusz Kwiecień podobnie jak nasza rozmówczyni – katechetka zdecydował się na dodatkowe studia.
– Pięć lat przed emeryturą samodzielnie podjąłem studia podyplomowe z bibliotekoznawstwa, płacąc za trzy semestry około 3 tys. złotych. Co 2-3 tygodnie spędzam soboty i niedziele od 8 do 18 na uczelni. I nie mam pewności zatrudnienia w bibliotece, w której pracują obecnie dwie koleżanki. A nie wiem, czy od września będę miał choćby pół etatu z religii – zaznacza.
Dodaje też, że w jego ocenie nie każdy katecheta ma możliwość przekwalifikowania się. – To dotyczy tylko tych z wielkich miast, gdzie można podjąć studia podyplomowe i szukać czegoś na rynku pracy. W mniejszych miastach i wioskach jeżdżenie na studia przez trzy semestry w weekendy niewiele katechetom da, bo etaty nauczycielskie są najczęściej zajęte przez innych przedmiotowców – wskazuje.
I podaje swój przykład: – Mam ukończone podyplomowo podstawy przedsiębiorczości, z tym że w mojej szkole ten przedmiot jest już obstawiony przez innych nauczycieli.
– Minister Nowacka i Lubnauer mimo medialnych zapowiedzi nie podjęły konkretnych działań służących przekwalifikowaniu katechetów – komentuje.
Chaos w przepisach. I furtka dla Kościoła
Przyjrzyjmy się, jak cała sprawa organizacji lekcji religii i zatrudniania katechetów wygląda w przepisach.
Jak przekazało nam MEN, w stosunku do nauczycieli religii stosuje się ogólne przepisy prawa pracy oraz szczegółowe zasady pragmatyki określone ustawą – Karta Nauczyciela, a także rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach.
W § 5 ust. 1 tego rozporządzenia określono, że „przedszkole lub szkoła zatrudnia nauczyciela religii, katechetę przedszkolnego lub szkolnego, (…) wyłącznie na podstawie imiennego pisemnego skierowania do danego przedszkola lub szkoły, wydanego przez, w przypadku Kościoła, właściwego biskupa diecezjalnego„.
Ministerstwo wyjaśnia: – Przyjęte rozwiązanie wynika z konfesyjnego charakteru nauki religii w polskiej szkole, o czym przesądza art. 53 ust. 4 Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r. MEN nie ingeruje zatem w decyzje kościołów i innych związków wyznaniowych w powyższym zakresie.
Przepisy nie precyzują jednak procedury uzyskiwania tego skierowania. Wydaje się, że szczegółowe zasady są ustalane przez diecezje. I tak, na przykład diecezja legnicka podaje: „Nauczyciele religii muszą posiadać skierowanie do nauczania religii w danej szkole, czyli tzw. misję kanoniczną od biskupa diecezjalnego. Skierowanie to nauczyciele religii otrzymują na wniosek miejscowego proboszcza”.
Podobna procedura obowiązuje w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej: „W pakiecie prośby księdza proboszcza o skierowanie katechety do nauczania religii powinny być załączone (…)”.
Lekcje religii w szkole. Kluczowa rola proboszcza
Oznacza to, że aby uzyskać skierowanie od biskupa, ksiądz, siostra zakonna lub katecheta świecki w większości przypadków powinni zwrócić się do proboszcza parafii, na której terenie jest dana szkoła. I to on inicjuje cały proces.
O rolę proboszcza pytaliśmy też Konferencję Episkopatu Polski. Biuro prasowe odpowiedziało nam to, co już wiemy od MEN: „placówka zatrudnia nauczyciela religii na podstawie imiennego pisemnego skierowania do danej placówki, wydanego przez właściwego biskupa diecezjalnego”.
I dalej: „czasem na wniosek proboszcza, a czasem, gdy proboszcz nie ma odpowiedniego kandydata, z zasobu kadrowego osób, które zgłosiły się do kurialnego wydziału katechetycznego i zostały przez ten wydział zaakceptowane. Decyzja należy zawsze w ostateczności do biskupa lub osoby przez niego delegowanej w kurii.”
Nasza bohaterka skierowanie od biskupa posiada. Mimo to usłyszała od swojego proboszcza, jak opisujemy na początku tekstu, że to nie ją, a wikariusza będzie rekomendować dyrekcji szkoły. Zatem rola proboszcza na samym procesie uzyskiwania skierowania prawdopodobnie się nie kończy.
– Ostatecznie to proboszcz parafii, na terenie której leży szkoła, decyduje o wskazaniu katechety dyrektorowi placówki – przekazał nam rzecznik prasowy Stowarzyszenia Katechetów Świeckich. Co ważne, zgodnie z przepisami, o zatrudnieniu konkretnej osoby decyduje już dyrektor szkoły. Ostateczna decyzja należy do niego.
Dariusz Kwiecień dodaje jeszcze: – Mamy ustne zapewnienie biskupa odpowiedzialnego za katechezę w KEP i większości dyrektorów wydziałów katechetycznych w diecezjach, że priorytet przy zatrudnianiu będą mieli katecheci świeccy.
To jednak nie ma umocowania w przepisach.
KEP na pytanie o to, jak będzie wyglądać organizacja katechezy w sytuacji, w której katechetów jest więcej niż potrzeba, bo religii będzie mniej, odpowiedziało: – Religii nie będzie mniej, jeśli władze oświatowe będą stosować zapisy prawa. Należy pamiętać, że nauczyciele, którzy zawarli umowę o pracę, są chronieni przepisami prawa pracy. Jeśli chodzi o priorytet w traktowaniu nauczycieli religii, winni mieć pierwszeństwo nauczyciele nadający się bardziej do pracy w danym typie szkoły.
Przekazano nam też, że KEP nie ma informacji o tym, by proboszczowie próbowali odsunąć od pracy katechetów świeckich.
Katechetom świeckim zależy teraz na tym, aby religia lub etyka były w szkołach obowiązkowe.
– Ciekawe co byłoby, gdyby tak potraktowano nauczycieli matematyki, polskiego czy wychowania fizycznego, ograniczając im z roku na rok połowę godzin dydaktycznych. Wbrew wszystkim stereotypom, które przypisuje się katechetom w mediach, jesteśmy pełnoprawnymi nauczycielami, a odpowiedzialność za nasze warunki pracy spoczywa również na pani minister Nowackiej – komentuje na koniec Dariusz Kwiecień.