-
Na Podlasiu rośnie zapotrzebowanie na siano z powodu wzrostu hodowli zwierząt i suszy.
-
Ornitolodzy alarmują, że nadmierne koszenie negatywnie wpływa na populację wodniczki, jednej z najrzadszych ptaków Europy.
-
Programy ochrony przyrody próbują przeciwdziałać spadkowi liczebności wodniczki przez zachęcanie rolników do gospodarowania w sposób przyjazny dla ptaków.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Lęgi wodniczki na Podlasiu zagrożone
Populacja tego unikalnego ptaka wciąż spada, głównie z powodu degradacji siedlisk i trudnych warunków pogodowych. Do tego dochodzi nadmierne koszenie. Ornitolodzy biją na alarm: cierpią na tym lęgi wodniczki (Acrocephalus paludicola), a to ptak, którego historia odzwierciedla skalę przemian w środowisku i przemyśle rolniczym.
Wodniczka żyje na europejskich torfowiskach i jest zarazem najrzadszym śpiewającym ptakiem Europy. Obecnie stoi na skraju wyginięcia. My mamy w tym wielki udział, bowiem ok. 95 proc. światowej populacji występuje w Polsce, na Białorusi i Ukrainie. I na tych terenach wodniczka jest endemitem. Przyrodnicy od lat odtwarzają siedliska ptaków, poszerzają wiedzę o gatunku i relokują wodniczki, ale spotykają się z kolejnymi problemami. Wymagania siedliskowe wodniczki są jednak bardzo wysokie: musi mieć dostęp do podmokłych torfowisk i żyznych łąk i nie za głębokich rozlewisk.
Rolnictwo nie oszczędza wymierających ptaków
Ornitolodzy donoszą, że działania na rzecz ochrony siedlisk w Europie przynoszą pozytywne rezultaty i część już udało się zregenerować. Na obszarach Natura 2000, czy poza nimi prowadzone są programy unijne, które mają zachęcać rolników do gospodarowania siedliskami gatunków zagrożonych „w sposób korzystny”. W praktyce oznacza to np. zaprzestanie intensywnego wypasu zwierząt i koszenia, zaleca się też pozostawianie mozaiki koszonych i niekoszonych fragmentów, niezbędnych dla ptaków.
W zamian za takie działania przyczyniające się do wzmocnienia gatunku, rolnicy otrzymują rekompensatę (za gorszą jakość późno koszonego siana oraz za brak użytkowania części łąk).
„Skorzystali rolnicy, którzy mogli zagospodarować podmokłe łąki czy torfowiska, skorzystały instytucje przyrodnicze i parki narodowe – a przede wszystkim skorzystała sama wodniczka” – komentuje program finansowany ze środków UE Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP). Ale to nie koniec, bo jak mówią ornitolodzy z polskiej organizacji, na Podlasiu, wzrosło zapotrzebowanie na siano, które jest efektem zwiększenia hodowli krów. Poza tym krajobrazu nie oszczędza susza, która ogranicza wzrost roślin. Pisaliśmy o wpływie suszy na programy ochrony wodniczki na łamach Zielonej Interii.
-
Rzadki europejski ptak powraca. Ogłosili sukces. „Jest uratowany”
-
Smukłe ptaki z mokradeł. Kraj ratuje najrzadszego szczudłaka świata
W efekcie, jak zauważa OTOP, rolnicy coraz częściej rezygnują z wariantu, który umożliwiłby wodniczkom przeprowadzenie udanych lęgów. „Niestety, wtedy giną lęgi ptaków. Z kolei ci, którzy zostają w programie, często rozpoczynają koszenie natychmiast po dopuszczalnym terminie, nie zwracając uwagi na wpływ na przyrodę” – zaznacza OTOP.
Wodniczka jest więc symbolicznym gatunkiem, którego malejąca liczebność może powiedzieć wiele o ekosystemie, w którym występuje jako gatunek flagowy. W tym przypadku mowa o obszarach bagiennych, które są siedliskami kluczowymi dla niezliczonej liczby gatunków i pełnią istotne funkcje dla ludzi, bo mokradła magazynują ogromne ilości węgla, zmniejszając emisje gazów cieplarnianych.
Ciekawostka: do wodniczki jest bardzo podobna rokitniczka, trzeba się im przyjrzeć naprawdę uważnie, żeby ich nie pomylić. Trend liczebności populacji tego gatunku uznawany jest na szczęście za stabilny. W Polsce rokitniczka jest objęta ochroną ścisłą.
