W skrócie
-
Syn rzecznika Kremla, Nikołaj Pieskow, spędzał wakacje na Malediwach w czasie, gdy miał walczyć w Grupie Wagnera podczas wojny w Ukrainie.
-
Dziennikarze ustalili, że Nikołaj Pieskow wyleciał z Rosji pod koniec stycznia 2023 roku i kilkukrotnie bywał poza krajem.
-
Chociaż publicznie chwalił się udziałem w walkach oraz otrzymaniem medalu za odwagę, wcześniej uchylał się od mobilizacji.
Nikołaj Pieskow, syn rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, znalazł się w ogniu krytyki zachodnich mediów po tym, jak wyszło na jaw, że przebywał na zagranicznych wakacjach, kiedy miał służyć w Grupie Wagnera. Chodzi o jego pobyt na Malediwach.
Powołując się na ustalenia serwisu Metła, rosyjska rozgłośnia Echo przekazała, że Pieskow wyleciał z Rosji 31 stycznia 2023 roku i spędził poza krajem trzy tygodnie. W późniejszym czasie miał on jeszcze raz odwiedzić to wyspiarskie państwo, a także udać się do Turcji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Rosja. Nikołaj Pieskow miał walczyć na froncie. Poleciał na wakacje
W kwietniu tego samego roku Pieskow przekonywał, że „nieco mniej niż pół roku” walczył na wojnie z Ukrainą w szeregach Grupy Wagnera. Jego działania miały się koncentrować przede wszystkim w Donbasie.
– Uważałem to za swój obowiązek. Nie mogłem siedzieć z boku i patrzeć, jak idą tam przyjaciele i inni ludzie – powiedział dla „Komsmolskiej Prawdy”, wskazując, że walczył na froncie pod zmienionym nazwiskiem.
Syn rzecznika Kremla pod lupą dziennikarzy. Chodzi o wojnę w Ukrainie
Pieskow wskazał także, że dzięki swojemu zaangażowaniu w wojnę otrzymał medal za odwagę. Informację o jego udziale w wojnie w Ukrainie potwierdził ówczesny szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, który wskazał, że syn rzecznika Kremla „pracował zupełnie normalnie, po kolana w błocie”.
– Dmitrij Pieskow (…) wysłał do mnie swojego syna, który część życia spędził w Ameryce, jeśli się nie mylę, albo w Anglii. Przyszedł i powiedział: 'Weź go na zwykłego strzelca’ – powiedział.
Dziennikarze wskazali, że w przeszłości Pieskow uchylał się od przystąpienia do działań wojennych. 21 września 2022 roku redakcja Metłi zadzwoniła do niego, podając się za pracowników wojskowego biura ewidencji i poboru. Odmówił wówczas udziału w mobilizacji.