-
Rosja planuje wykorzystać broń antysatelitarną w przestrzeni kosmicznej, co może doprowadzić do zniszczenia tysięcy satelitów państw sojuszniczych Ukrainy.
-
Tajemnicze działania Kremla mogą wywołać globalny paraliż infrastruktury komunikacyjnej i technologicznej na Ziemi.
-
Mimo powtarzających się sabotaży, reakcja Zachodu na rosyjskie działania pozostaje ograniczona.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Amerykańskie agencje wywiadowcze ustaliły, że Kreml pracuje nad ściśle tajnym projektem rozmieszczenia w przestrzeni kosmicznej pocisków antysatelitarnych uzbrojonych w głowice nuklearne.
Komentując te doniesienia w rozmowie z „Forbesem”, ekspertka ds. rosyjskiej broni kosmicznej i operacji wywiadowczych w King’s College London Elena Grossfeld wskazuje, że działania Rosji mogą poskutkować katastrofą, którą określa mianem „orbitalnego Pearl Harbor”.
Tajne plany Putina w kosmosie. Kreml planuje gigantyczną akcję sabotażową?
Jednym ze scenariuszy rozważanym przez specjalistów jest akt sabotażu polegający na celowym wysadzeniu przez Rosjan swoich obiektów przenoszących pociski nuklearne. Rosjanie mieliby tego dokonać w pobliżu Pasa Van Allena, co wywołałoby reakcję łańcuchową skutkującą zniszczeniem znajdujących się tam satelitów.
– Jedna eksplozja i tysiące satelitów unieruchomionych. To jest zmiana we wszystkich regułach gry – tłumaczy Grossfeld, wskazując, że byłby to początkowy etap I wojny kosmicznej.
W ten sposób Putin osiągnąłby swój cel bez bezpośredniego ostrzału. Co więcej, ciężko byłoby o dowód na to, że działanie było celowe. – „Piękno” tego sabotażu polega na tym, że nie da się go udowodnić – mówi ekspertka, dodając że Moskwa zniszczyłaby satelity, jednocześnie wszystkiego się wypierając, by uniknąć w ten sposób zagrożenia bezpośrednią odpowiedzią NATO.
Oczywiście Rosja zniszczyłaby w ten sposób część własnej kosmicznej infrastruktury. Korzyści płynące z tego działania zdecydowanie przewyższają jednak poniesione straty. Tym bardziej, że Kreml liczy na „wyrównanie szans” przed rozpoczęciem prawdziwego kosmicznego konfliktu.
Atak na satelity wywołałby paraliż na Ziemi
Elena Grossfeld wskazuje, że Kreml już teraz inwestuje w różnego rodzaju broń antysatelitarną – rakiety, lasery, czy możliwości przeprowadzania ataków w cyberprzestrzeni. Naukowiec twierdzi, że w ten sposób przygotowuje się do kosmicznej wojny. Wybuch jądrowy stałby jednak na szczycie dotychczasowego pokazu siły Rosjan, stałby się istną wisienką na torcie.
Na skutki akcji sabotażowej narażone byłyby w dużej mierze satelity SpaceX. Nie bez powodu. To właśnie one zapewniają bowiem łączność Ukrainie, w tym jej rządowi i wojsku. W przeszłości Rosjanie atakowali już zresztą naziemne terminale Starlink.
Atak na sieć satelitarną doprowadziłby też do katastrofalnego paraliżu na różnych polach komunikacji w Europie i na świecie. Mowa m.in. o braku dostępu do internetu, sieci telefonicznej, zawieszeniu łączności między służbami, wygaszeniu sygnału GPS, a nawet blokadzie odbioru niektórych mediów tradycyjnych.
Specjalistka przypomina, że sabotaż stanowił integralną część krwiobiegu rosyjskiej strategii państwowej już od czasu powołania Związku Radzieckiego. Naturalną koleją rzeczy jest zatem – w jej przekonaniu – przeniesienie tych działań na kolejny poziom, poziom kosmiczny.
– Tu chodzi o odbudowę imperium. O to, by na zawsze zmienić reguły gry na orbicie – mówi Grossfeld.
Rosja atakuje, NATO milczy. Specjalistka o bezczynności Zachodu
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte wskazywał podczas szczytu ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich, że Rosja przeprowadzała akty sabotażu, próbując „zdestabilizować nasze kraje i podzielić nasze społeczeństwa”.
W istocie, na krótko przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji na Ukrainę Kreml przeprowadził tajną misję, której celem był cyberatak na nadajniki i odbiorniki amerykańskiej firmy komunikacyjnej Viasat łączące ukraiński rząd z sojusznikami w Europie i na świecie.
W maju 2022 r. przedstawiciele Unii Europejskiej, USA i Wielkiej Brytanii potępiły rosyjski sabotaż, a brytyjski minister spraw zagranicznych zagroził Rosji „poważnymi reperkusjami”.
Ostatecznie na tym się skończyło, a sankcje nakładane na Moskwę nie powstrzymały Putina od snucia kolejnych imperialistycznych planów. – Pomimo wielu operacji sabotażowych w Europie, ani USA, ani NATO nie podjęły żadnych działań przeciwko Rosji – podsumowuje Elena Grossfeld.
- Tragedia w turystycznym kraju. Dziecko wypadło z rąk ojca na zjeżdżalni
- Niemcy zapowiadają nowe uzbrojenie dla Ukrainy. Dostawy trzymane w sekrecie