-
Szef brytyjskiej dyplomacji alarmuje o rosyjskiej ingerencji na Bałkanach Zachodnich i apeluje o przyspieszenie akcesji sześciu państw do UE.
-
Zdaniem Davida Lammiego, Władimir Putin dąży do destabilizacji regionu przez działania hybrydowe i wojny cybernetyczne.
-
Kraje takie jak Serbia, Bośnia i Hercegowina czy Kosowo zmagają się z wewnętrznymi kryzysami i wzrastającymi napięciami politycznymi.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Bałkany Zachodnie są określane w Londynie jako „drugi punkt zapalny” na Starym Kontynencie. Rosja od lat ma wpływy w tym regionie, na co wpływ miały m.in. z wydarzenia z historii.
Wielka Brytania ma jasny cel: ustrzec kolejne państwa przed losem Ukraińców. – W tym czasie, gdy w Europie toczy się wojna i widać długą historię ingerencji Rosji w regionie, byłoby głupotą odwrócić wzrok od Bałkanów Zachodnich – mówił szef dyplomacji David Lammy, który przed kilkoma dniami złożył tam wizytę.
Jak podkreślił, w rejonie byłej Jugosławii jest wciąż wiele nieprzezwyciężonych problemów, będących efektem wojny z lat 90. XX wieku.
Rosja ma plan na Bałkany Zachodnie. „Utrzymanie destabilizacji”
– Putin ma na celu utrzymanie regionu w stanie destabilizacji. Leży w jego interesie utrzymanie krajów tworzących Bałkany Zachodnie w stanie napięcia, posiadanie zdestabilizowanej populacji i prowadzenie wojny cybernetycznej i hybrydowej – tłumaczył Lammy, cytowany przez portal Politico.
Londyn optuje za przyspieszoną ścieżką akcesji sześciu państw regionu do struktur Unii Europejskiej. Chodzi o Serbię, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę, Kosowo, Albanię oraz Macedonię Północną. Wejście do UE zmniejszyłoby możliwości oddziaływania Rosji.
Wymienione kraje stawiają czoła licznym kryzysom wewnętrznym. W Bośni i Hercegowinie nieposłuszeństwo wobec władz centralnych ogłosił przywódca Republiki Serbskiej (części składowej tego kraju – red.) Milorad Dodik. Z kolei rząd w Belgradzie mierzy się z potężnymi protestami po katastrofie budowlanej w Nowym Sadzie, gdzie zginęło 16 osób.
Kosowo. Problematyczny status państwa i spór z Serbią
Problematyczny jest status Kosowa. Państwo powstało w 2008 roku i ciągle jest nieuznawane na arenie międzynarodowej przez kilkadziesiąt rządów. Co istotne, najgłośniej protestują serbscy sąsiedzi, którzy uważają, że „Kosowo jest serbskie”.
David Lammy właśnie w Kosowie rozpoczął swoją bałkańską wizytę. To tam nastroje proeuropejskie i proamerykańskie są najsilniejsze. Prezydent tego kraju Vjosa Osmani o Serbii mówi wprost: „To szalony hegemoniczny sąsiad”.
– Muszą działać teraz, inaczej pozostaną placem zabaw Rosji. (…) Muszą przestać siedzieć okrakiem – powiedział o Bałkanach Zachodnich jeden z brytyjskich urzędników, który chciał zachować anonimowość.
– Paradoks jest tutaj żywy – tak Bałkany Zachodnie podsumował Lammy. Najlepiej widać to na przykładzie Serbii, która z jednej strony dyskretnie wysłała broń walczącej Ukrainie, a z drugiej – prowadzi interesy gospodarcze z Moskwą i Pekinem.