-
Generał Wiesław Kukuła ujawnia, że Białoruś ostrzegła Polskę o nadlatujących rosyjskich dronach, co było zaskakujące w kontekście napiętej sytuacji na granicy.
-
Polski system obrony powietrznej przeszedł jeden z największych testów w historii po zmasowanym rosyjskim ataku dronów i rakiet, z wykorzystaniem sojuszniczych samolotów F-35 i F-16.
-
Premier Donald Tusk potwierdził 19 naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, z których co najmniej trzy zostały zestrzelone.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
– Białorusini nas uprzedzali, że przez ich przestrzeń powietrzną w naszym kierunku zmierzają drony – powiedział generał Wiesław Kukuła w środowy wieczór w TVN24.
Wojskowy dopytywany o godzinę ostrzeżenia, powiedział, że „to wyprzedzenie było pomocne dla nas”. Podkreślił, że zaskakującym było, iż Białoruś, która eskaluje mocno sytuację na granicy lądowej, zdecydowała się na tego typu współpracę.
Generał Kukuła ujawnia: Białoruś nas uprzedzała
– Ale nie odrzuciliśmy jej – powiedział wojskowy. Jak dodał, nasza odpowiedź była pozytywna, czyli przekazaliśmy Białorusi dane o obiektach kierujących się w ich stronę.
Wcześniej w środę Białoruś poinformowała, że jej wojsko również zestrzeliło kilka dronów, które zboczyły z kursu podczas nocnej wymiany ataków między Rosją a Ukrainą.
Szef Sztabu Generalnego Białorusi generał major Paweł Murawiejko podkreślił również, że Polska i Litwa zostały poinformowane o zbliżaniu się tych maszyn do swoich granic.
„Jeden z największych testów polskiej obrony powietrznej”
Ostatni rosyjski atak z użyciem setek dronów i rakiet uruchomił jeden z największych w historii testów polskiej obrony powietrznej – powiedział gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego WP. Dodał, że kluczowe były samoloty, a decyzje podejmowano w czasie rzeczywistym.
Dowódca podkreślił, że system został aktywowany błyskawicznie, a polscy i sojuszniczy piloci mieli preautoryzację do zestrzeliwania celów zagrażających polskiemu terytorium. Według generała kluczowe było rozróżnianie celów – tzw. wabików od dronów bojowych z głowicami (np. Shahed, mogących przenosić 5-15 kg ładunku). – Nie marnujemy zasobów na najmniejsze obiekty testujące naszą obronę. Koncentrujemy się na rakietach i dronach z głowicami – wyjaśnił.
Wojskowy wskazał, że decyzje zapadały w Centrum Operacji Powietrznych. Jak mówił, szef DORSZ gen. Maciej Klisz analizował całość sytuacji i wskazywał priorytety, a politycy obecni w dowództwie operacyjnym nie wtrącali się do jego decyzji. – Piloci mieli już zgodę na niszczenie, jeśli pojawiło się zagrożenie dla RP. Powiedzieliśmy im: macie czysty strzał – róbcie to – zaznaczył.
Gen. Kukuła podkreślił, odpowiadając na pytanie o pojawiające się w przestrzeni publicznej zarzuty o strzelaniu do mało groźnych dronów „bardzo drogimi Rolls-Royceami”, że „to nie jest kompletnie nasz system wartości”. – Bo nie liczy się wartość tej rakiety, liczy się wartość tego, co ten dron może zniszczyć. Jeśli to ma być życie Polaka, to ono nie ma ceny. Użyjemy 100 razy droższej rakiety, jeśli uratujemy życie choć jednego Polaka – zaznaczył.
W opinii Kukuły szczególną rolę odegrały samoloty F-35, które – jak ujawnił – dzięki zaawansowanym sensorom potrafiły wykrywać obiekty niewidoczne dla naziemnych radarów. – To był game changer. Już teraz, wspierając nasze F-16, pokazały, jakie możliwości otrzymamy, gdy pierwsze polskie F-35 wylądują w Łasku w przyszłym roku – dodał.
Drony nad Polską. Rośnie liczba znalezionych bezzałogowców
Premier Donald Tusk poinformował, że w nocy z wtorku na środę namierzono 19 naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Zestrzelono te, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie. MSWiA poinformowało, że według stanu na godz. 20 znaleziono szczątki 16 dronów.
Szef polskiego rządu poinformował, że o godz. 22:06 we wtorek Wojsko Polskie miało informację o rozpoczęciu zmasowanego ataku powietrznego z użyciem dronów i rakiet ze strony Rosji na Ukrainę.
– W związku z tym Dowództwo Operacyjne podniosło gotowość sił i środków w operacji Wschodnia Zorza. Oprócz systemów naziemnych do działań w powietrzu aktywowano samoloty wczesnego ostrzegania typu Saab i AWACS. Było to działanie sojusznicze w ramach NATO. W przewidywany rejon działania skierowano dwa myśliwce F-35 i dwa F-16, śmigłowce Mi-24, M-17 i Black Hawk – przekazał premier.
Pierwsze naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej zanotowano około godz. 23:30 we wtorek, a ostatnie około godz. 6:30 w środę. Premier podkreślił, że po raz pierwszy w czasie tej wojny spora część dronów nadleciała nad Polskę bezpośrednio z Białorusi.
Drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie – co najmniej trzy – zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo – przekazał szef rządu, ale zastrzegł, że te dane mogą się zmienić. Ostatni dron został zniszczony o godz. 6:45.
-
„Realne ryzyko rozprzestrzenienia się wojny”. ONZ reaguje w sprawie Polski
-
„Padła komenda 'strzelać'”. Szef MSZ nie przebierał w słowach