Jak dotąd to jeden z głośniejszych i bardziej merytorycznych tematów kampanii. Rafał Trzaskowski zaproponował, by świadczenie 800 plus wypłacać tylko tym obywatelom Ukrainy i innych państw, którzy mieszkają i pracują w Polsce. Jego pomysł był zaskakujący, bo wiązał się konkretnym ryzykiem – ewentualną utratą zaufania własnego elektoratu. Propozycję szybko podchwycił premier Donald Tusk, który stwierdził, że zostanie ona w trybie pilnym rozpatrzona przez rząd.
Zagranie sztabu Trzaskowskiego wiązało się z pewną niewiadomą, bo KO wkroczyła na grunt mniej charakterystyczny dla tej formacji. Mnożyły się pytania o reakcje wyborców. Z odpowiedzią przyszedł sondaż przeprowadzony na zlecenie „Rzeczpospolitej”, z którego wynika, że 88 proc. respondentów popiera propozycje ograniczenia wypłaty świadczenia tylko dla Ukraińców, którzy pracują i płacą podatki w Polsce. Zdecydowane poparcie wyraża 44,4 proc. ankietowanych, a 43,6 proc. mówi o tej propozycji, że jest raczej dobra.
Co więcej, Trzaskowski tym ruchem wcale nie zraził do siebie wyborców własnej partii, bo 88 proc. wyborców obozu rządzącego popiera ten pomysł, a podobnego zdania jest 92 proc. wyborców opozycji. Trzaskowski trafił więc w punkt, bo jego propozycja okazała się wyjątkowo ponadpartyjna. W polityce znalezienie takiego tematu jest świętym Graalem, a sztabowi kandydata KO to się udało. Nic więc dziwnego, że dziś w Platformie szeroko się uśmiechają.
Rafał Trzaskowski postuluje: Zabrać 800 plus niepracującym obcokrajowcom
– To jest po prostu bardzo dobra propozycja. Rząd mówi jasno, że będzie szedł w tym kierunku. I takich pomysłów ja się po Trzaskowskim spodziewam – mówi Interii Cezary Tomczyk, wiceprzewodniczący PO.
– To pokazuje, że kierunek, który Rafał obrał, jest dobry. Szuka zdroworozsądkowego umiaru, pomysłów, które łączą nas wszystkich, niezależnie od politycznych barw. O to chodzi w wyścigu o prezydenturę – dodaje wiceminister obrony narodowej.
A to właśnie ma być pomysł na tę kampanię. Pięć lat temu Trzaskowski stanął do wyścigu prezydenckiego z marszu. Nie miał czasu na zbudowanie kompleksowej strategii, a mimo to otarł się o wygraną. W tych wyborach jest inaczej, bo prezydent Warszawy przygotowywał się do tego startu od dawna. Miał komfort, spokój, czas, by nakreślić, jak ma wyglądać jego kampania, a potem prezydentura.
Paradoksalnie wewnętrzna walka w partii o prezydencką nominację wyszła Trzaskowskiemu na dobre. Jego partyjny kolega i rywal – Radosław Sikorski – przekonywał, że główną osią kampanii powinno być bezpieczeństwo, a kluczem do zwycięstwa jest sięgnięcie po elektorat centrowy. Tyle że Sikorski prochu nie wymyślił, a raczej „podkręcił” to, co dla sztabu Trzaskowskiego było oczywiste – w tej kampanii trzeba inaczej rozłożyć akcenty.
Pojawiły się też okoliczności sprzyjające, bo Lewica w wyścigu prezydenckim postawiła na Magdalenę Biejat. To polityczka, która rzuciła rękawice Trzaskowskiemu w wyborach samorządowych, a prezydent Warszawy zostawił ją daleko za plecami. Na ten moment niewiele wskazuje na to, by tym razem miało być inaczej. W PO kalkulują więc, że elektorat lewicowy i tak zagłosuje na Trzaskowskiego, choć oficjalnie nikt nie chce tego powiedzieć głośno.
Wybory prezydenckie. Trzaskowski idzie po wyborców środka
– Działania Trzaskowskiego muszą być szerokie, od lewicy aż do głębokiego środka. Trzaskowski mówił w Szczecinie, że będzie walczył o prawa obywatelskie, prawa kobiet, legalną aborcję i wszystkie rzeczy podejmowane przez niego do tej pory. On tu nie musi niczego udowadniać. Ale nie można pozwolić sobie na to, żeby ktoś zabrał tematy związane z patriotyzmem. Patriotyzm nie jest prawicowy, ale jest polski, jest nasz wspólny – mówi nam polityk ze sztabu Trzaskowskiego.
Propozycja dotycząca ograniczenia 800 plus dla obcokrajowców jest pierwszą, która idealnie wpisuje się w tę strategię. W kampanii mają pojawić się też kolejne, które subtelnie wykroczą poza charakterystyczny dotąd dla PO elektorat. Takie, które pozwolą zagospodarować wyborcę środka wahającego się na kogo głosować – Trzaskowskiego, Nawrockiego, Hołownię czy Mentzena.
– Polityka nie musi opierać się na polaryzacji, ale na tym, by szukać racjonalnej, zdroworozsądkowej odpowiedzi, która będzie propozycją środka – słyszymy w KO.
Jakie propozycje w tej kampanii może przedstawić jeszcze Trzaskowski? Na dziś to oczywiście tajemnica, ale można się spodziewać, że nie będą to powtarzane w poprzednich kampaniach kalki dotyczące praw kobiet, lekcji religii w szkołach czy innych spraw światopoglądowych.
Po co to wszystko? Zwrot ku centrum może pomóc Trzaskowskiemu wyjść poza progresywny, twardy elektorat, który jest zdecydowany głosować na wiceszefa PO, ale jednocześnie zbyt wąski, by zagwarantować mu zwycięstwo. Trzaskowski chce więc eksponować wartości uniwersalne, które będą odbierane dobrze przez większe grupy społeczne, a co za tym idzie, odbiorą głosy Nawrockiemu, Hołowni i Mentzenowi. Dlatego też w jego kampanii coraz częściej będą pojawiać się sprawy dotyczące bezpieczeństwa, patriotyzmu gospodarczego czy rozwoju infrastruktury lokalnej.
PiS kontratakuje: To hipokryzja
Sztab Trzaskowskiego szuka więc rozwiązań zarówno z lewicy, ze środka, jak i spraw wolnościowych, które czasami są podejmowane np. przez Konfederację. W tym – kwestie dotyczące przedsiębiorców, które górnolotnie nazywane są patriotyzmem gospodarczym.
– Tylko to hipokryzja – pieklą się w PiS. – Jeśli postawi na patriotyzm gospodarczy, to dobrze dla nas. W bardzo łatwy sposób obnażymy jego hipokryzję, bo przecież nawet drzewa do Warszawy przywoził z Niemiec.
W PO jednak nic sobie nie robią z zarzutów największych rywali. – I tak będą tak mówić. Wiemy, że będą to robić, niezależnie od tego, czy jest to prawda. PiS użyje każdego argumentu – prawdziwego czy nie, bo robią to od lat. Trzaskowski jest dziś najbardziej atakowanym politykiem obozu demokratycznego, bo jest najsilniejszy. PiS atakuje najsilniejszego polityka na tej mapie. Z ich strony to zwykły cynizm wyborczy. Atakowali Rafała w 2020 roku, atakowali Donalda w 2023 roku, a cała machina propagandowa przeniosła się na Trzaskowskiego też teraz – słyszymy.
– Skoro tak mówią i tak reagują, to znaczy, że nasza strategia działa. I się obawiają. Wyniki sondażu o 800 plus tylko to potwierdzają – słyszymy od polityka z kierownictwa PO.
Kampania prezydencka, czyli objazdy, sondaże i trudne tematy
Przypomnijmy – to nawiązanie do słów Grzegorza Schetyny, który w 2015 roku oznajmił, że „wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”.
Dlatego też Trzaskowski w tej kampanii chce przejechać tysiące kilometrów i odwiedzić jak najwięcej mniejszych miasteczek. We wtorek ma duże spotkanie w Jarocinie, a w ciągu 30 dni ma odwiedzić 16 województw. Objazd trwa.
Kolejne sondaże pokazują natomiast, że to kampania Nawrockiego przebiega sprawniej, bo kandydat PiS raz po raz przeskakuje kolejne szczeble i zyskuje poparcie. Tyle tylko, że w PO od początku się z tym liczyli. Zresztą sam Trzaskowski przekonywał już pierwszego dnia kampanii, że kandydat PiS będzie miał poparcie zbliżone do formacji, która go wspiera. I Nawrocki systematycznie się do takiego pułapu zbliża.
– Wszyscy nasi specjaliści, wszystkie nasze badania to pokazywały. PiS wystawia kandydata, który nie był szeroko znany. Siłą rzeczy będzie zyskiwał popularność. Wiedzieliśmy, że sondaże będą się wyrównywały. To prawo challengera – słyszymy w partii.
Tymczasem sztab Trzaskowskiego zapowiada, że propozycji „zdroworozsądkowych” będzie więcej. Takich, które – jak ograniczenie 800 plus dla obcokrajowców – spodobają się wyborcom środka, a które może podchwycić też rząd. Wracamy do Cezarego Tomczyka, którego pytamy, czy chodzi w dużej mierze o tematy antyukraińskie.
– To nie jest temat przeciwko komuś – nie zgadza się z nami Tomczyk. – To objaw zwykłego pragmatyzmu. Jeżeli Nawrocki mówi, że nie chce Ukrainy w strukturach NATO, czyli nie chce, by stała się ona częścią Zachodu, to Trzaskowski jednoznacznie się temu przeciwstawił. Mamy prawo jako państwo ustalać kryteria pobierania świadczeń socjalnych. Kraje, które tego nie zrobiły, jak Niemcy czy Szwecja, bardzo na tym straciły – przekonuje.
– W ogóle nie widzę w tym nut przeciwko komuś. Trzaskowski mówił, że z ogromnym szacunkiem podchodzi do różnych nacji, które u nas ciężko pracują, by budować naszą wspólną gospodarkę. Ale dopóki są to obywatele innych krajów, mamy prawo ustalać własne zasady i kryteria – zaznacza.
Kolejne spotkanie Trzaskowskiego z wyborcami odbędzie się we wtorek, po godz. 16 w Jarocinie. Być może już wtedy pojawi się kolejna propozycja, która będzie potwierdzeniem zwrotu w stronę środka.