Po wetach prezydenta Karola Nawrockiego do ustaw reformujących energetykę rząd zapowiedział, że planuje „obejść” sprzeciw prezydenta, aby i tak wprowadzić ułatwienia dla OZE. Według ekspertów rządzący rzeczywiście mogą zrobić wiele, aby przyspieszyć i poprawić warunki do inwestycji w odnawialne źródła energii. Jednak niektóre działania i tak będą wymagać zgody prezydenta.
Rozwój energii odnawialnej w Polsce jest nierównomierny. Do 2016 roku stawiano przede wszystkim elektrownie wiatrowe, ale po wprowadzeniu przez PiS restrykcyjnych przepisów – nastąpiło znaczne ograniczenie tych inwestycji. W końcu wiatraków zaczęło przybywać, ale wolniej i mniej, niż byłoby to możliwe. Zasady złagodzono w 2023 roku, ale próbę ich dalszego poluzowania – i zmniejszenia minimalnej odległości wiatraków od zabudowań z obecnych 700 m do 500 m – zablokowało weto prezydenta.
Z kolei do 2018 roku fotowoltaika stanowiła margines naszego systemy energetycznego. Jednak boom na panele słoneczne w ostatnich latach sprawił, że teraz fotowoltaika odpowiada za około 15 proc. naszej rocznej produkcji energii, a w najbardziej słoneczne miesiące – aż 22 proc. prądu pochodzi ze słońca.
Inwestycje w energetyce mogłoby przebiegać szybciej i sprawniej, ale skomplikowane i czasochłonne procedury administracyjne spowalniają ten proces, generując wysokie koszty gospodarcze i społeczne – ocenia w swoim nowym raporcie think tank Instytut Reform. Autorzy opracowania wskazują na konkretnie rozwiązania, które może podjąć rząd. Część z nich jest tożsama z tym, co rząd wskazuje jako sposoby na „obejście” prezydenckiego weta wobec ustawy wiatrakowej.
– Sprawny system wydawania pozwoleń dla źródeł czystej energii należy traktować jako koło zamachowe rozwoju gospodarczego Polski. W erze wielkoskalowych inwestycji w OZE, magazyny oraz sieci, instytucje odpowiedzialne za wydawanie pozwoleń muszą być traktowane jako strategicznie ogniwo transformacji – mówi Marta Anczewska, starsza analityczka ds. polityki klimatyczno-energetycznej i współautorka raportu.
(Zbyt) długie procedury
Podstawowa diagnoza autorek raportu brzmi: budowanie odnawialnych źródeł energii jest w Polsce zbyt skomplikowane i zbyt długie. Jak piszą, pozyskanie kompletu pozwoleń dla farmy wiatrowej trwa nawet 7 lat, a dla farmy fotowoltaicznej ponad 3 lata. Podobne problemy dotyczą też magazynów energii oraz sieci, które są niezbędne dla rozwoju OZE.
– Bez systemowego usprawnienia procedur Polska nie wykorzysta pełnego potencjału transformacji energetycznej i nie osiągnie celów klimatycznych na 2030 i 2050 rok – podkreśla Maria Niewitała-Rej, główna autorka raportu. Rząd sam mówi o tym problemie i – jak zauważają autorki – wprowadza pewne rozwiązania, ale te mają one charakter „doraźny i fragmentaryczny”. Potrzebne są zaś działania systemowe.
Pierwszy problem leży w procedurach środowiskowych i prowadzeniu kolejno ich oraz procedur planistycznych. Według autorek raportu jednym z najbardziej znaczących usprawnień byłoby wprowadzenie możliwości równoległego prowadzenia procedur środowiskowych i planistycznych, Samo to skróciłoby cały proces o 2 lata. To „miałaby co najmniej takie samo znaczenie dla rozwoju OZE w Polsce jak skrócenie odległości od zabudowy do 500 m” – czytamy.
Problem w tym, że wprowadzenie takiego rozwiązania… także zostało zawetowane przez Karola Nawrockiego. Jednak już po decyzji o wecie Pałac Prezydencki sygnalizował, że jest otwarty na reformy i usprawnienia w energetyce, a sprzeciw budziła przede wszystkim kwestia 500 m – niewykluczone więc, że taką zmianę uda się ostatecznie wprowadzić.
Ale to tylko jedno z szeregu proponowanych rozwiązań, a część z nich można wprowadzić bez zmiany ustaw, a więc – zgodnie z założeniem rządu – „obchodząc” ewentualny dalszy sprzeciw prezydenta. Proces wydawania decyzji mogłaby znacząco usprawnić jego cyfryzacja i jednolite wytyczne dla inwestorów.
Potrzebne jest także wzmocnienie – finansowo i kadrowo – Regionalnych Dyrekcjach Ochrony Środowiska, które wydają decyzje środowiskowe. Dziś liczba pracowników jest tam zbyt mała wobec skali potrzeb, a ich wynagrodzenia są poniżej średniej.
Jednocześnie eksperci zastrzegają, że skrócenie procedur nie może oznaczać poluzowania zasad ochrony środowiska, ale zwiększenie ich przejrzystości i poprawę sprawności zaangażowanych w proces instytucji.
Do poprawy: sieci i planowanie
Wyzwaniem są kwestie planistyczne. Jednym z powodów, dla których lokalizacja wiatraków i minimalny dystans od zabudowań budzą w Polsce duże kontrowersje, jest chaos przestrzenny. Rozproszona zabudowa sprawia, że niewiele jest miejsc, gdzie w okolicy nie ma żadnych zabudowań i gdzie da się budować farmy wiatrowe.
Tym problemom może częściowo zaradzić już wdrażana reforma planowania przestrzennego. Na przykład uproszczona procedura ma pozwolić w niektórych przypadkach pominąć strategiczną ocenę oddziaływania na środowisko. Z kolei nowe narzędzie – zintegrowany plan inwestycyjny – będzie stanowić specjalny rodzaj planu miejscowego dla konkretnej inwestycji, tworzony z inicjatywy inwestora.
Rozwój OZE mogłyby też przyspieszyć zmiany dotyczące sieci elektroenergetycznych, dlatego rząd powinien m.in. wznowić prace nad ustawą sieciową. To zapowiadało niedawno Ministerstwo Energii oraz Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), ponieważ zmiany w ustawie są częścią proponowanego przez nich „pakietu antyblackoutowego”.
Ograniczona możliwość podłączenia części nowych inwestycji do sieci stanowi poważną barierę w rozwoju OZE. Poza rozbudową infrastruktury (na to PSE ma już plany na najbliższą dekadę) potrzebne są też zmiany przepisów.
Ekspertki opisały w raporcie także inne rekomendacje do poszczególnych instytucji. Na przykład nowe Ministerstwo Energii – uważają – powinno dokonać analizy aktów prawnych dotyczących energetyki i OZE. Te były wielokrotnie nowelizowane, a przepisy są rozproszone w różnych ustawach. Transformacja energetyki mogłaby okazać się łatwiejsza, gdyby np. przepisy dotyczące procedur administracyjnych skupić w jednym dokumencie – czytamy.