Wraca temat tzw. opłaty od czystych nośników, znanej również jako opłata reprograficzna. Jak przypomina „Rzeczpospolita”, opłata ta powinna uwzględniać artystom odszkodowanie za korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego. Dzieje się tak np. w sytuacji, gdy nabywca płyty CD kopiuje jej zawartość na tzw. czystą płytę. Opłata obejmuje właśnie czyste płyty, jak i inne nośniki, pozwalające kopiować nawet legalnie nabyte utwory. Nie obejmuje natomiast nowoczesnych form kopiowania np. przez smartfony, tablety czy telewizory z funkcją nagrywania. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce to zmienić, podkreślając, że lista urządzeń nie była aktualizowana od 17 lat.
Podatek od smartfonów? Zapłaci biznes
Resort kultury zapowiada reformę w zakresie systemu opłat reprograficznych. Wskutek zmian twórcy mają otrzymywać rocznie nawet 150–200 mln zł, czyli ponad czterokrotnie więcej niż obecnie. Ministerstwo podkreśla, że opłata nie obciąży konsumentów, a biznes, który powinien potraktować ją jako element „społecznej odpowiedzialności”. Szacuje się, że koszty obejmą blisko 260 firm – producentów i importerów urządzeń.
Resort proponuje, by nowa stawka opłaty dla większości nowoczesnych urządzeń wyniosła 1 proc. ceny sprzedaży. Dotyczyć będzie m.in. smartfonów z pamięcią powyżej 32 GB, tabletów, komputerów, telewizorów z funkcją nagrywania, dekoderów, dysków twardych, przenośnych odtwarzaczy, kart pamięci czy nagrywarek CD/DVD. Opłaty mają dotyczyć 19, a nie dotychczas 65 pozycji.
Z wyliczeń przedstawionych przez ministerstwo wynika, że przy średniej cenie smartfona na poziomie 1800 zł, opłata wyniosłaby 18 zł. Resort zwraca uwagę, że to mniej niż np. miesięczny koszt popularnych subskrypcji streamingowych. W części przypadków stawka ma zostać obniżona, dotyczyć ma to m.in. urządzeń wielofunkcyjnych (z 3 do 2 proc.), czy papieru biurowego A4 i A3 – z 1,25 do 0,75 proc.