Czy wykreślić zapis konstytucji mówiący, że kobieta ma obowiązki w domu? Czy poszerzyć definicję rodziny, tak by nie opierała się już tylko na małżeństwie, ale też „długotrwałych relacjach”? O tym zdecydowali w referendum mieszkańcy Irlandii. Cząstkowe rezultaty wskazują na wynik dwa razy „nie”.

Zobacz wideo
Katarzyna Miller: Reżim i chłód w domu nie dają dobrego wyjścia do ludzi

Referendum w Irlandii. Są cząstkowe wyniki. „Nie udało nam się przekonać ludzi”

– Przegraliśmy i bierzemy za to odpowiedzialność  – skomentował irlandzki premier Leo Varadkar o referendum ws. zmiany konstytucji. Cząstkowe rezultaty wskazują na wynik dwa razy „nie”. Rząd apelował o głosowanie dwa razy „tak”, podobnie jak wszystkie z wyjątkiem jednej partii opozycyjnej. Irlandzki minister ds. równości Roderic O’Gorman z kolei przyznał: – Nie udało nam się przekonać ludzi.

– Politycy w Irlandii stracili kontakt z wyborcami – tak wynik referendum skomentował dla Polskiego Radia szef niewielkiej, konserwatywnej partii Aontu – jedynej, która opowiadała się za odrzuceniem poprawek do konstytucji.

– Ludzie powiedzieli irlandzkiemu rządowi: nie wierzymy wam, nie mamy do was zaufania – powiedział Paedar Toibin, jedyny przedstawiciel partii w irlandzkim parlamencie. Jak dodał, establishment zamknął się w bańce. – To było starcie Dawida i Goliata. Moja partia jako jedyna chciała głosowania na „nie”. Mamy niesamowitą sytuację: nawet szefowie partii opozycyjnych okazali się być odcięci od swoich wyborców – mówił polityk.

Irlandczycy decydowali m.in. o poszerzeniu definicji rodziny

W sobotę 9 marca rozpoczęło się liczenie głosów w referendum w Irlandii. Frekwencja w wielu miejscach była niska. „Irish Times” informował, że budzi to niepokój wśród polityków partii rządzących, którzy apelowali, by mieszkańcy wyspy zagłosowali dwa razy „tak”.

Wprawdzie w niektórych miejscach w Limerick i pobliskim Ballybrown frekwencja na dwie godziny przed zamknięciem lokali zbliżyła się do pięćdziesięciu procent, to jednak w wielu innych miejscach wynosiła około trzydziestu procent. 

Irlandczycy odpowiadali na pytanie, czy poszerzyć definicję rodziny tak, by nie opierała się tylko na małżeństwie, ale też na „długotrwałych relacjach”. Krytycy – zwykle konserwatywni – pytali, jak właściwie definiować „długotrwałą relację” i obawiali się wpływu na prawo imigracyjne czy prawo dziedziczenia oraz podkopania tradycyjnych wartości. Zwolennicy przekonywali, że to po prostu odbicie rzeczywistości współczesnej Irlandii, na przykład sytuacji, gdy dziecko wychowuje samotna matka lub gdy dwoje ludzi nie chce brać ślubu.

Bardziej skomplikowana sytuacja jest przy pytaniu drugim. Czy wykreślić z konstytucji zaakcentowanie roli i obowiązków domowych kobiety oraz deklarację, że praca zarobkowa nie powinna jej przeszkadzać w wypełnianiu tych obowiązków? Konserwatyści sądzą, że to „wygumkowanie” z ustawy zasadniczej wzmianki o kobietach i macierzyństwie, a zapis podkreśla ich ważną rolę w społeczeństwie.

Według krytyków język ten jest przestarzały, seksistowski i uwłacza kobietom. Jednak w sprawie pytania na lewicy panują podziały. Wszystko przez to, że rząd połączył to pytanie z inną kwestią. Wykreślając wzmiankę o domowej roli kobiety, jednocześnie chciał dodać do konstytucji zapis, że opieka nad seniorami i osobami z niepełnosprawnościami to domena rodziny. Według części krytyków na lewicy państwo umywa w ten sposób ręce od pomocy najsłabszym. W efekcie część środowisk lewicowych apelowała, by oddać głos na „nie”. To skutkowałoby odrzuceniem całego pakietu i pozostawieniem w konstytucji zapisu o obowiązkach domowych kobiet.

Udział
Exit mobile version