„Rzeczpospolita” opisuje zajście, które miało mieć miejsce 6 sierpnia. Politycy PiS świętowali wówczas w restauracji w Nowym Domu Poselskim objęcie urzędu Prezydenta RP przez Karola Nawrockiego.
„Staszek piątka, Tomek dycha, a dwudziestka dla Giertycha” – mieli śpiewać politycy.
Gazeta precyzuje, że to nawiązanie do do pięciu lat pozbawienia wolności, na jakie został skazany senator KO Stanisław Gawłowski w związku z aferą melioracyjną. 10 lat to kara, jaka groziła byłemu marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu za rzekome przyjmowanie łapówek od pacjentów.
Z kolei 20 lat dla posła KO Romana Giertycha to – zdaniem śpiewających parlamentarzystów – kara jaka groziłaby prawnikowi za udział w aferze Polnordu. W rzeczywistości nigdy nie groził mu taki wyrok.
Według „Rz” piosenkę zaśpiewano w obecności Grodzkiego. Miało dojść do spięcia. Polityk odebrał to jako prowokację. Interweniować musiała Straż Marszałkowska, a notatkę skierowano do marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Awantura w Domu Poselskim. Doniesienia mediów
Dziennik zaznacza, że trudno ustalić, co rzeczywiście się stało. Obie strony sporu prezentują inną wersję wydarzeń.
„Pijana tłuszcza pod przywództwem Mateckiego, wspieranego przez (posła PiS – red.) Łukasza Mejzę, świętując zwycięstwo i zaprzysiężenie Nawrockiego, zaatakowała rynsztokowymi wulgaryzmami senatorki koalicji 15 października. Rozbawieni, prowokowali i zaczepiali, wyzywali i obrażali. Były wulgarne przyśpiewki. Bohaterowie ryczeli s… do kobiet. Mało brakowało, a doszłoby do rękoczynów” – napisał w sierpniu na Facebooku senator Wadim Tyszkiewicz, który był świadkiem zajścia.
– Siedziała tam grupa kilku osób, która początkowo nuciła przyśpiewki, wyrażające radość z zaprzysiężenia pana prezydenta. Było głośno, ale akurat tamtego dnia można było uznać to za coś normalnego – relacjonowała cytowana przez „Rz” senator KO Agnieszka Kołacz -Leszczyńska.
– Jednak to, co się stało później, normalne już nie było. W kierunku naszym i marszałka Grodzkiego padały wulgaryzmy, mówiąc wprost: kazano nam w… Wszystkie senatorki, będące świadkami tego zdarzenia, były po prostu przerażone – dodała. Stwierdziła ona jednak, że poseł Mejza nie brał udziału w zajściu, chociaż był w pobliżu. Polityków PiS próbowała uspokoić była wiceminister sportu Anna Krupka.
-Gdy po całym zamieszaniu wyszliśmy z hotelu sejmowego, nawet jeden z funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej powiedział, że jest zszokowany tym, jak często obecnie dochodzi do takich zdarzeń – podsumowała parlamentarzystka.
Inaczej całe zajście widzą członkowie największej partii opozycyjnej.
Dariusz Matecki w rozmowie z „Rz” stwierdził, że „spokojnie sobie siedzieli i śpiewali ładną piosenkę”.
– Jakieś wulgarne panie rzuciły się na nasz stolik z okrzykami. Jedno z nazwisk zapamiętałem, bo wyjątkowo mi się spodobało: senator Matecka z Platformy Obywatelskiej – powiedział poseł Matecki.
– Wszystkie strony na siebie pokrzyczały i panie sobie poszły. A następnie podeszła Straż Marszałkowska, by spytać, o co chodzi – dodał.
Awantura między Tyszkiewiczem a Mejzą
Gazeta opisała zajście, do którego doszło w tym samym lokalu w kwietniu. Miało dojść do awantury między Mejzą a Tyszkiewiczem, którzy dawniej ze sobą współpracowali, a teraz się nienawidzą.
„Do bufetu z jedzeniem, przy którym staliśmy, nakładając jedzenie wraz z żoną Agnieszką Tyszkiewicz, podszedł poseł Łukasz Mejza, trzymając dwu- trzyletnie dziecko na ręku. Prowokacyjnie zaczął zaczepiać mnie i moją żonę, używając słów obelżywych i zwrotów” – napisał Tyszkiewicz.
Mejza tłumaczył natomiast, że awanturę sprowokował senator, który miał go wielokrotnie zaczepiać i m.in. pluć mu pod nogi.
Seria incydentów w Sejmie. „Przypomina czasy Samoobrony”
Autor tekstu poruszył w tekście kilka awantur, do których doszło w tej kadencji Sejmu na terenie Domu Poselskiego. Dodał, że do pijackich ekscesów dochodzi ostatnio wyjątkowo często.
Wymienił incydenty, w których przewinęło się nazwisko posła Mateckiego m.in. jego spięcie z senatorem Lewicy Maciejem Kopcem i szarpaninę z aktorem, który gościł w Sejmie. On sam nie miał sobie nic do zarzucenia.
„Obecny Sejm coraz bardziej przypomina ten z czasów Samoobrony” – powiedział jeden z rozmówców gazety.