-
Obywatel Ukrainy Ihor H. został zatrzymany w Sopocie za zniszczenie infrastruktury wodociągowej i elektrycznej oraz kradzież dowodu osobistego.
-
Podejrzany częściowo przyznał się do winy, tłumacząc swoje czyny motywacją społeczną, jaką była chęć zwrócenia uwagi na nadmierne korzystanie z urządzeń elektronicznych i problemy osób bezdomnych.
-
Sprawą zainteresowała się ABW, która sprawdza, czy działania mężczyzny mogły być elementem sabotażu na zlecenie rosyjskich służb.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Do incydentu doszło końcem lipca. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przekazała w komunikacie sprzed ponad tygodnia, że w sprawie zatrzymano Ihora H. – 36-letniego obywatela Ukrainy, który podejrzany jest m.in. o włamanie się do studni głębinowej w Sopocie położonej na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Mężczyzna usłyszał zarzut popełnienia następujących przestępstw: zniszczenia w Sopocie elementów, wchodzących w skład sieci wodociągowej w dniu 15 lipca oraz dokonanie w nocy z 12 na 13 lipca zaboru w celu przywłaszczenia dowodu osobistego ustalonego pokrzywdzonego.
Z kolei w czerwcu 36-latek miał uszkodzić także pięć skrzynek elektrycznych na ogródkach działkowych. Ihor H. został aresztowany na trzy miesiące, a za zamach na urządzenie infrastruktury grozi mu do ośmiu lat więzienia. Sprawie przyjrzała się „Rzeczpospolita”, która ocenia, że działania mężczyzny mogły być czymś więcej.
Sopot. Ihor H. niszczył infrastrukturę wodną. „Usłyszałem, jak głośno mówi po rosyjsku”
W rozmowie z gazetą rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński przekazał, co zeznał 36-latek, który częściowo przyznał się do winy.
Jak czytamy, powodem popełnienia zarzucanych mu czynów „była chęć rozwiązania ujawnionego przez niego problemu społecznego, tj. spędzania przez ludzi zbyt dużo czasu przy urządzeniach elektronicznych, a przez to także ignorowania siebie nawzajem, a także osób bezdomnych”.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że tydzień przed włamaniem się do studni głębinowej, obywatel Ukrainy mógł dopuścić się do podobnego czynu. Podczas spaceru z psem mieszkaniec Sopotu zauważył mężczyznę w ciemnych ubraniach, który rozsuwał ogrodzenie i betonowe separatory. „Dziś już wiemy, że tą osobą na pewno był Ihor H.” – czytamy. Wskazywał na to rysopis podany przez mieszkańca Wybrzeża i prok. Duszyńskiego.
Świadek relacjonował, że mężczyzna nie uciekał, ale skierował się w jego stronę. Po chwili przeszedł koło niego. – Wtedy usłyszałem, jak głośno mówi po rosyjsku. Moje pierwsze skojarzenie? Że to sabotaż – mówił mieszkaniec Sopotu, który zawiadomił Straż Miejską.
Uszkodzony zostało jedynie ogrodzenie, jednak nie stwierdzono, aby doszło do wejścia na teren obiektu. Państwowy Wojewódzki Inspektorat Sanitarny w Gdańsku stwierdził natomiast, że woda nie została zanieczyszczona.
H. od kilku lat przebywa w Polsce. Nie wiadomo, kiedy dokładnie przyjechał
Okazuje się, że infrastruktura, do której próbował dostać się mężczyzna, to zbiornik wody. Marek Niziołek z biura prasowego Urzędu Miasta Sopot wyjaśnił w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że rolą zbiornika „jest zapewnienie prawidłowego ciśnienia w sieci wodociągowej”. Ponadto stanowi on rezerwę wody pitnej w momentach jej dużego zużycia.
„Obiekt, podobnie jak zniszczona przez Ukraińca infrastruktura, należy do tej samej miejskiej spółki – AQUA-Sopot Sp. z o.o” – czytamy.
Gazeta podaje, że 36-latek prawdopodobnie przebywa w Polsce od kilku lat – nie wiadomo, kiedy dokładnie przyjechał, ale w 2021 toku toczyło się postępowanie karne z jego zawiadomienia, które umorzono.
„Od 18 lutego do czerwca 2025 r. Ihor H. przebywał poza granicami Polski. Nie ustalono, czy ma status uchodźcy wojennego” – dodano w publikacji.
– Podejrzany sam podał prawdziwe personalia. Ponadto jego personalia były znane z innych postępowań karnych. Nie stwierdzono, aby podejrzany posługiwał się skradzionym dowodem tożsamości – przekazał prok. Duszyński. Dowód osobisty miał należeć do Polaka.
Możliwy sabotaż w Sopocie? Sprawie przygląda się ABW
Sprawą Ihora H. zainteresowało się ABW – służby sprawdzają, czy działania mężczyzny mogły być sabotażem na zlecenie rosyjskich służb.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie udzieliła jednak szczegółowej odpowiedzi w tej kwestii. Redakcji przekazano, że „na bieżąco prowadzą rozpoznanie, analizują i weryfikują informacje na temat tego typu zdarzeń pod kątem ewentualnej dywersji”.
Dodano też, że szczegółowe informacje przekazywane są wyłącznie odpowiednim organom.
- „Nic nie eksploduje”. Nietypowy początek posiedzenia rządu
- Potwierdzono narodowość sprawcy ataku. „Dedykuję tym, co szczują na ludzi”