Marta Hoszman-Kulisz jest farmaceutką. Pracuje w jednej aptece, a w drugiej na zasadzie współpracy wykonuje szczepienia. W sezonie grypowym codziennie do tej placówki zgłasza się kilkunastu pacjentów, miesięcznie szczepi się tu wówczas kilkadziesiąt osób.
– Na szczepienie można umówić się praktycznie od ręki. Do tego celu mamy przygotowane specjalne pomieszczenie spełniające wymogi określone prawem, jest przestrzeń do spokojnego przeprowadzenia wywiadu, a po szczepieniu pacjent oczekuje zazwyczaj kilkanaście minut, zanim opuści budynek – opowiada farmaceutka.
Jest zaniepokojona treścią stanowiska prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej.
Lekarze o szczepieniach w aptekach. „Ryzyko wystąpienia powikłań”
Dokument dotyczy projektu obwieszczenia ministra zdrowia ws. wykazu zalecanych szczepień ochronnych przeprowadzanych w aptece. Planowane bowiem są zmiany. Obecnie w blisko 2 tys. aptek można skorzystać ze szczepienia przeciwko 26 chorobom. Resort zdrowia ma w planach wprowadzenie finansowania szczepień przez NFZ.
Lekarze uważają jednak, że w pierwszej kolejności należy dokonać przeglądu istniejących wytycznych i wymogów organizacyjnych dla aptek.
„Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej stoi na stanowisku, że szczepienia powinny być wykonywane wyłącznie w placówkach ochrony zdrowia” – czytamy. Zdaniem NRL te placówki „jako jedyne dają rękojmię odpowiedniego przygotowania pod względem lokalowym i sprzętowym”.
Dalej lekarze zwracają uwagę na to, że farmaceuci nie mają dostępu do dokumentacji medycznej pacjenta, co „stwarza realne ryzyko wystąpienia powikłań poszczepiennych„. „W szczególności trzeba mieć na uwadze powyższe ryzyko w przypadku pacjentów z chorobami takimi jak m.in. cukrzyca, nowotwory, choroby autoimmunologiczne, HIV/AIDS. W wymienionych przypadkach należy uznać, że decyzja o poddaniu pacjenta szczepieniu powinna nadal należeć do lekarza posiadającego pełną wiedzę na temat stanu zdrowia pacjenta i prowadzonych terapii” – wskazuje NRL.
Na koniec zaznacza, że istnieje pilna potrzeba „propagowania działań o charakterze edukacyjnym w zakresie przekazywania przez pacjentów pełnej dokumentacji medycznej przed przystąpieniem do szczepienia”.
Marta Hoszman-Kulisz komentuje: – Apteki są pełnoprawnymi placówkami ochrony zdrowia, a farmaceuci to przedstawiciele zawodu medycznego działający w oparciu o te same standardy bezpieczeństwa, co inne placówki medyczne. Sugestia, że farmaceuci nie są w stanie prawidłowo kwalifikować do szczepień, może podważać zaufanie społeczne do naszego zawodu, wypracowywane przez lata rzetelnej pracy i opieki nad pacjentami.
– Warto też przypomnieć, że choroby przewlekłe, takie jak cukrzyca, nie stanowią przeciwwskazania do szczepień, a pacjenci z cukrzycą są wręcz grupą priorytetową, którą należy chronić poprzez szczepienia. Oczywiście w przypadku niewyrównanego stanu pacjenta, kierujemy go do POZ – podkreśla farmaceutka.
Farmaceutka: Próba ograniczenia wykonywania szczepień w aptekach
Katarzyna Jaroszewska-Andryszczak prowadzi punkt szczepień, ma 25-letnie doświadczenie w zawodzie. W ostatnim sezonie od września do marca w jej placówce zaszczepiono około tysiąc osób. O oświadczeniu mówi: – Odbieram tę sytuację tak, jakby lekarze chcieli odebrać nam część uprawnień, ograniczyć wykonywanie przez nas szczepień, których robimy bardzo dużo.
I dodaje: – Gdyby zabrano nam pacjentów z cukrzycą, nowotworami czy chorobami autoimmunologicznymi, to byłoby to duże zawężenie. Liczba wykonywanych przez nas szczepień drastycznie by spadła.
Wyjaśnia, jak farmaceuci postępują z takimi pacjentami. – Jak mamy osobę w zaostrzeniu choroby autoimmunologicznej, albo w trakcie chemioterapii, czy tuż po lub tuż przed, prowadzimy szczegółowy wywiad. Mamy ogromną wiedzę na temat leków, które ci pacjenci przyjmują. Jeśli jest jakakolwiek przesłanka do tego, żeby nie szczepić go w aptece, to tego nie robimy – tłumaczy.
Wówczas pacjent proszony jest o zakwalifikowanie do szczepienia przez lekarza. – Miałam takie sytuacje, gdzie odsyłałam pacjentów do lekarza. Żaden nie protestował. Oni są świadomi, wiedzą, że poważnie chorują i chętnie współpracują. Później z zaświadczeniem wracają.
– Dla każdego takiego pacjenta choroba zakaźna jest dużym ryzykiem. Lepiej, żeby się zaszczepił – wskazuje farmaceutka.
„Moim zdaniem chodzi o pieniądze”
– Szczepienia w aptekach są bardzo pozytywnie odbierane – dodaje jeszcze Katarzyna Andryszczak. – Pacjent nie musi iść do gabinetu lekarskiego, stać w kolejkach. Wchodzi i wychodzi. To bardzo duże ułatwienie – dodaje.
Ma też pewną teorię. – Moim zdaniem chodzi o pieniądze, pacjent jest tylko zasłoną. Wizyta w prywatnym gabinecie, kwalifikacja, szczepionka i marża za nią, to są dodatkowe koszty, często dwukrotnie wyższe niż w aptece. Dla prywatnych placówek medycznych odpływ takich pacjentów do aptek jest na pewno niekorzystny. Miałam kobietę w wieku 65+, która chciała zaszczepić się na grypę. Jeszcze wtedy nie wypisywaliśmy recept refundowanych na szczepionki, więc musiałaby za nią zapłacić cenę urzędową 53 zł. W prywatnym gabinecie za wizytę, kwalifikację, szczepionkę wyliczono jej 300 zł – opowiada.
O sprawie rozmawiamy jeszcze z Łukaszem Przewoźnikiem, od kilku lat prowadzi punkt szczepień w aptece. – Sytuacja odbiła się szerokim echem w naszym środowisku. Zapewne zostanie to wyjaśnione pomiędzy naszym samorządem a Naczelną Izbą Lekarską. Niemniej jednak niesmak w środowisku pozostał. Uważam, że to było niefortunne stanowisko, które nie powinno w taki sposób zostać przedstawione – komentuje. I dodaje: – To może godzić w nasz autorytet jako pracowników ochrony zdrowia, jak również podważać bezpieczeństwo samych szczepień. Mam nadzieję, że zostanie podjęty dialog i sytuacja szybko się wyjaśni.
Podnosi też wątek dostępu do dokumentacji medycznej. Wskazuje, że ułatwiłby on farmaceutom proces kwalifikacji i podjęcia decyzji co do zasadności szczepienia u danego pacjenta. – Może warto w końcu poddać dyskusji ten temat i umożliwić farmaceutom dostęp do dokumentacji medycznej. Tym bardziej, że nasze społeczeństwo się starzeje, borykamy się z problemem wielolekowości u pacjentów. A tego typu dane mogłyby stanowić filar nadzoru farmaceuty nad prawidłową farmakoterapią u pacjentów – wskazuje.
O dostępie do dokumentacji medycznej Katarzyna Andryszczak mówi tak: – Gdybyśmy mieli do niej dostęp byłby to duży plus. Pacjenci są różni – jedni bardziej, drudzy mniej świadomi, nie każdy o wszystkim pamięta. Ale prawda jest taka, że jeśli pacjent leczy się w kilku placówkach, w tym prywatnych, to lekarze też nie mają dostępu do pełnej dokumentacji. Ogólnie ten temat i dla nas i dla lekarzy wydaje się być problematyczny.
Aptekarze: Mamy wspólny cel
Konrad Madejczyk, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej, potwierdza słowa farmaceutów: – Apteki, zgodnie z ustawą, są placówkami ochrony zdrowia, a wykonywane w nich szczepienia odbywają się w pomieszczeniach spełniających rygorystyczne wymagania lokalowe, sanitarne i sprzętowe.
Przekazuje też, że do tej pory w aptekach wykonano już ponad 3,5 miliona szczepień, przy wskaźniku satysfakcji pacjentów przekraczającym 96 proc. – To pokazuje, że jest to rozwiązanie bezpieczne i cieszące się dużym zaufaniem społecznym – zaznacza.
– Podzielamy troskę Naczelnej Rady Lekarskiej o bezpieczeństwo pacjentów z poważnymi obciążeniami zdrowotnymi. W takich sytuacjach farmaceuci – zgodnie z obowiązującymi procedurami – kierują pacjenta do lekarza prowadzącego, który najlepiej zna jego historię leczenia – dodaje.
Na koniec wskazuje: – Naszym wspólnym celem powinno być zwiększenie liczby osób zaszczepionych i poprawa dostępności do profilaktyki. Dlatego jesteśmy otwarci na dalszy dialog i doprecyzowanie wytycznych, tak aby pacjenci – niezależnie od miejsca szczepienia – mieli zapewnioną maksymalną skuteczność i bezpieczeństwo tej procedury.
Lekarze się tłumaczą: Błąd komunikacyjny
Co na to wszystko Naczelna Izba Lekarska? Rzecznik prasowy NIL Jakub Kosikowski mówi Interii: – Absolutnie nie chcemy sabotować szczepień w aptekach. To stanowisko to był z naszej strony błąd komunikacyjny.
– Chodziło nam o pacjentów z najcięższymi, najbardziej obciążającymi chorobami, w trakcie immunoterapii, czy też leczenia onkologicznego i nawet my, lekarze, mając dostęp do ich dokumentacji medycznej, musimy zastanowić się czym, jak i kiedy ich szczepić. Szersza znajomość stanu pacjenta jest tu konieczna, żeby szczepienie przyniosło mu korzyść – wskazuje.
Kiedy mówimy, że farmaceuci, z którymi rozmawiamy odsyłają takich pacjentów do kwalifikacji lekarskiej, odpowiada: – Jeżeli farmaceuci udzielają takiej informacji, to odsyłają, ale prawda jest taka, że w Polsce część pacjentów jest niezorientowana co do istotności pewnych rzeczy, na które chorują.
– Oczywiście zależy nam na zwiększeniu wyszczepialności – podsumowuje.