W ostatnich tygodniach pojawiają się coraz częstsze informacje o powrocie do Polski brutalnej zorganizowanej przestępczości, za którą stoją migranci, przede wszystkim z Gruzji. Premier Donald Tusk na początku lutego zapowiedział stanowcze działania w tej kwestii, w tym deportacje.
Siemoniak odpowiada na zarzuty swojego wiceministra. Chodzi o gruzińskie mafie
O sprawę deportacji na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia był pytany szef MSWiA Tomasz Siemoniak.
– Będziemy o tym w ciągu najbliższych dni informować. Poziom ubiegłoroczny, blisko około 8 tysiąca deportacji, to jest skala pokazania naszej polityki. Zwłaszcza jeśli chodzi o tych ludzi, którzy popełniają przestępstwa, są związani z przestępstwami. Oczywiście ci, którzy popełniają przestępstwa, są aresztowani w Polsce i osądzani, oni nie są deportowani – stwierdził. – Natomiast ci wszyscy, którzy przekraczają różne przepisy, zasady, czy są związani z przestępstwami i wykroczeniami, potrafią wydalać. I tutaj nadal będziemy twardą politykę w tym obszarze prowadzić i informować opinię publiczną o działaniach po ich podjęciu, a nie przed – dodał.
Siemoniak był też pytany o słowa swojego zastępcy, Wiesława Szczepańskiego z Lewicy, który na pytanie dziennikarza potwierdził, że medialne nagłośnienie tematu przestępczości obcokrajowców „to jest straszenie migrantami w kampanii wyborczej”.
Siemoniak stwierdził, że zapowiedziane kwestie deportacji nie są związane z kampanią wyborczą. – Liczby nie odzwierciedlają całości sytuacji, pojawia się brutalna przestępczość z importu. Właściwie nie ma tygodnia, żeby nie było informacji o brutalnych porachunkach, brutalnych działaniach, najczęściej to są działania między członkami tych gangów, więc na to musimy reagować – stwierdził szef MSWiA. – Zagraniczne gangi próbują wejść do Polski, próbują opanowywać różne obszary przestępczości, handel narkotykami, handel bronią, wymuszenia i do tego posługują się brutalnymi metodami. I to żadnego związku z kampanią wyborczą nie ma, pewnie skoro trwa kampania wyborcza, będą się różni ludzie do tego odnosić, kandydaci czy politycy, natomiast policja o tym mówi od zeszłego roku, na kolejnych odprawach analizujemy z komendantami te kwestie, więc z mojego punktu widzenia nie ma to żadnego związku z kampanią wyborczą – podkreślił.
– Nie chcę polemizować tutaj z ministrem Szczepańskim, natomiast on mówił o czymś innym – stwierdził Siemoniak, wskazując, że o ile liczba różnych przestępstw z udziałem migrantów faktycznie spada, to rośnie liczba poważnych przestępstw. – Wystarczy pytać policję o dane w tym obszarze i te dane, czy chociażby się rozglądać. Kilka dni temu policja zadziałała błyskawicznie, sprawnie, mieliśmy w centrum Warszawy walkę na noże obywateli innego państwa, z ofiarą śmiertelną, z aresztowanymi. Może statystycznie to jest jedno zdarzenie, ale niesłychanie poważne i tak policja i MSWiA do tego podchodzi – dodał, przywołując bójkę Gruzinów na placu Konstytucji w Warszawie, w której zginął 31-latek.
Niemieckie radiowozy w Pruszkowie. Siemoniak odpowiada na fake newsy
Szef MSWiA został też zapytany, czy w związku z zapowiedziami kanclerza Niemiec ws. zaostrzenia polityki migracyjnej, mogą wystąpić konflikty z Polską na tym tle.
– 2024 rok przyniósł znaczący spadek liczby migrantów zawracanych z Niemiec do Polski – stwierdził Siemoniak. – Bardzo skrupulatnie sprawdzamy, czy są podstawy takiego działania. Przyjęliśmy bardzo restrykcyjną politykę sprawdzania tych sytuacji i stąd spadek, a w czwartym kwartale zeszłego roku radykalny spadek, jak odnieść kwartał do kwartału – dodał.
Minister nie chciał podać dokładnej liczby takich zdarzeń, ale stwierdził, „że to jest liczba malejąca, rząd setek”.
– Ja jestem świadom tego, że emocje są ogromne i sugerowanie, że jakiś proceder ma miejsce ostatnio. Sieć ożyła od tego, że niemieckie radiowozy stały w Pruszkowie. A Niemcy przyjechali na konferencję policyjną w związku z prezydencją po prostu swoimi radiowozami, przyjechali eksperci do dyskusji. Bardzo tych spraw pilnujemy – zapewnił.
Minister był też pytany, co dzieje się z takimi zawracanymi z Niemiec osobami. – Trafiają do ośrodków, bądź otwartych, bądź zamkniętych, w zależności od sytuacji i czekają na rozpatrzenie swojego statusu – przekazał. – Jeśli są w ośrodkach otwartych, to są wolnymi ludźmi i część z nich te ośrodki opuszcza. I być może znowu kieruje się na zachód Europy – dodał.