-
Szymon Hołownia znalazł się w poważnym kryzysie politycznym, a jego partia Polska 2050 mierzy się z wewnętrznymi problemami i spadkiem poparcia.
-
Działania i wypowiedzi Hołowni wywołały ostrą krytykę nie tylko ze strony politycznej konkurencji, ale także wśród własnych współpracowników i członków partii.
-
Eksperci zgodnie twierdzą, że największym wyzwaniem dla Hołowni jest teraz odbudowa zaufania i wiarygodności, a przyszłość jego formacji stoi pod znakiem zapytania.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Marszałek Sejmu znalazł się w głębokiej defensywie i przeżywa najtrudniejszy moment, odkąd w 2019 roku pojawił się w polityce. Atmosfera wokół niego zgęstniała, niemal każdy jego ruch jest krytykowany nie tylko przez politycznych rywali, ale nawet we własnej partii. Partii, która została zbudowana na sile lidera, a która w ostatnim czasie – za sprawą działań tegoż lidera – znalazła się pod ścianą. Pojawiły się zawieszenia i odejścia, choć oficjalnie wszyscy przekonują, że wiosłują w tym samym kierunku.
Hołownia jest w odwrocie nie tylko jeśli chodzi o świat polityki, ale także odbiór społeczeństwa. W najnowszym sondażu zaufania dla Onetu polityk zanotował gigantyczny zjazd o 9 pkt proc., tym samym notując najgorszy wynik w historii. A jeszcze nie tak dawno był nawet liderem takich rankingów.
Główne pytanie brzmi więc dzisiaj, czy oglądamy właśnie zmierzch tego barwnego polityka, czy jest on jeszcze w stanie się odbudować i ponownie zyskać znaczenie na polskiej scenie?
– To nie koniec jego obecności na scenie politycznej, ale Hołownia bez wątpienia znacząco utrudnił sobie dalsze funkcjonowanie w jej centrum. Nie jest typem człowieka, który łatwo się poddaje, ale bezsprzecznie nadwyrężył kapitał zaufania – zarówno społecznego, jak i, co może istotniejsze, politycznego. Teraz największym wyzwaniem nie będzie dla niego samo pozostanie w polityce, ale odzyskanie wiarygodności po serii nieprzemyślanych ruchów, które zachwiały jego wizerunkiem stabilnego lidera – ocenia w rozmowie z Interią dr Magdalena Nowak-Paralusz, politolog z WSB Merito w Toruniu.
Teraz największym wyzwaniem dla Hołowni nie będzie samo pozostanie w polityce, ale odzyskanie wiarygodności po serii nieprzemyślanych ruchów, które zachwiały jego wizerunkiem stabilnego lidera
Hołownia dwa lata temu i za dwa lata
Niemal przez dwa ostatnie lata Hołownia pełnił funkcję marszałka Sejmu. I ze swych obowiązków – a jest to raczej powszechna opinia wśród parlamentarzystów – wywiązywał się dobrze. Sęk w tym, że jesienią, zgodnie z umową koalicyjną, marszałkiem zostanie Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. Hołownia natomiast, jak przekonuje, zajmie się partią, bo nie chce wchodzić do rządu.
– Uważam, że wszyscy liderzy powinni być w rządzie w randze wicepremiera. Włącznie z Szymonem Hołownią i Włodzimierzem Czarzastym – mówi Interii poseł Polski 2050 Rafał Komarewicz.
– Marszałek musi określić, jak dalej widzi siebie w polityce. Pamiętajmy, że jesienią kończy marszałkowanie. Teraz jest czas na to, żeby się zastanowić. Nie jest to łatwy okres, ale marszałek ma dwa lata, żeby przekonać Polaków do siebie. Czy to koniec? Przekonamy się za dwa lata – dodaje Komarewicz.
Te dwa lata, o których mówi poseł, to horyzont następnych wyborów parlamentarnych. Na razie nie wiadomo przede wszystkim, czy do tego czasu Polska 2050 przetrwa. Wewnętrzne problemy w partii już się zaczęły: pojawiło się najpierw zawieszenie Tomasza Zimocha, a następnie z ugrupowania Hołowni odeszła Izabela Bodnar.
Marszałek musi określić, jak dalej widzi siebie w polityce
W Polsce 2050 panuje niepewność, zarówno co do przyszłości samego lidera, jak i formacji. Nie wiadomo, czy za chwilę nie rozpocznie się kolejny exodus parlamentarzystów do innych partii. Jak słyszymy nieoficjalnie w tym ugrupowaniu, „możliwe jest dosłownie jedno odejście z Polski 2050. Pozostali to osoby od początku związane z Hołownią. Mówię o stanie na dziś, za pół roku może wydarzyć się wszystko„.
Kluczowa w politycznym kalendarzu Polski 2050 będzie jesień. To w tym czasie Hołownia ustąpi z funkcji marszałka i to w tym okresie dojdzie do wyborów nowych władz partii. Dziś politycy tej formacji przekonują, że pozycja Hołowni jest niezagrożona, ale za dwa miesiące mogą zmienić optykę.
Donald Tusk i inni „poczuli krew”
Tymczasem optykę zmieniają polityczni przeciwnicy, którzy „poczuli krew”. Wiedzą, że Hołownia jest słabszy niż jeszcze kilka tygodni temu, a słabszego osobnika łatwiej zranić. I choć lider Polski 2050 obrywa niemal z każdej strony, największe cięgi zbiera od polityków Platformy Obywatelskiej.
Donald Tusk w TVN24: – Słowa, gesty, pewne nieprzemyślane decyzje, bo uważam, że wizyta nocna u pana Bielana i rozmowa z panem Kaczyńskim była czymś więcej… Moim zdaniem była poważnym błędem.
Małgorzata Kidawa-Błońska w Onecie: – Pan marszałek Hołownia najbardziej szkodzi samemu sobie. Jest marszałkiem z ramienia koalicji, jest częścią tej koalicji, więc powinien dbać o to, żeby ta koalicja sprawnie i dobrze działała (…). Jego ostatnie działania i wypowiedzi tak naprawdę najbardziej szkodzą marszałkowi Hołowni. Sam podejmuje takie działania i sam chyba widzi, że szkodzi samemu sobie
Bogdan Zdrojewski w „Fakcie”: – Pamiętamy wszyscy słynną nocną kolację Hołowni z Kaczyńskim u Adama Bielana. Hołownia jest oderwany od politycznej rzeczywistości, brakuje mu politycznego obycia, doświadczenia. Sądzę, że on jest poza koalicją rządzącą od samego początku, wydaje mi się, że on nie wstąpił do koalicji w ogóle. Lepiej mu wychodziło bycie szołmenem niż czysta polityka.
Podobnych komentarzy z obozu PO w kierunku Hołowni w ostatnim tygodniu płynęło mnóstwo. Najostrzejszych słów użył jednak Krzysztof Bosak z Konfederacji, który w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na kanale „Rymanowski Live” powiedział, że „Hołownia jest na politycznej liście śmierci Donalda Tuska”.
Za błędy trzeba płacić. Czy to koniec Hołowni?
W świecie polityki nikt więc nie ma wątpliwości, że koniec Hołowni się zbliża. Od niego samego będzie jednak zależało, czy uda mu się wybronić.
– Polityka jest taka, że jeśli ktoś popełnia błąd, to inni chcą to wykorzystać. Marszałek postąpił niefortunnie, więc nawet koledzy z PO chcą to wykorzystać. Tak to działa w polityce – wzrusza ramionami poseł Komarewicz.
Dr Nowak-Paralusz: – Hołownia osłabił już osłabioną Polskę 2050. Poza efektem świeżości i próbą pokazania, że jest się antyduopolem, gdzie zbija się kapitał polityczny na duopolu, to Polska 2050 nie wypracowała spójnej oferty programowej ani wiarygodnej tożsamości politycznej. Jeżeli dołożymy to, co dzieje się w ostatnim czasie, nie działa to na korzyść partii. Czy Donald Tusk to wykorzysta? Prawdopodobnie tak – ale nie od razu. Na razie Polska 2050 sama się dezintegruje, a mądrzy gracze czekają, aż kryzys dojrzeje.
Nasza rozmówczyni zastanawia się, czy Hołownia jest w stanie „otrząsnąć się” i wyciągnąć wniosku z porażki. Przypomina, że wszedł do polityki pięć lat temu z impetem, a w tym czasie zdarzały się momenty spektakularne, jak objęcie funkcji marszałka Sejmu, które przenosiły do polityki świeżość i celebrycki rozmach. Teraz jednak sytuacja wygląda inaczej, a wpłynęły na to błędy, które polityk popełnił.
– Słowa o „zamachu stanu” były emocjonalne i politycznie nieprofesjonalne. Nie do końca wiadomo, czyje zaufanie próbował w ten sposób zdobyć, ani jaki miał być strategiczny cel takiego komunikatu. Samo spotykanie się z politykami nie jest błędem – to część politycznej gry – ale forma, sposób komunikacji i późniejsze reakcje były, mówiąc wprost, nieprofesjonalne. To nie było tylko potknięcie, ale to był poważny błąd polityczny – ocenia.
Jaki może być tego efekt? – Wydaje się, że Hołownia nie zauważa błędów, które sam popełnił. Jeśli nie dokona autodiagnozy i nie przeformułuje swojego przywództwa, jego partia – jak wcześniej Nowoczesna czy Kukiz’15 – oparta na przywódcy – może podobnie rozpaść się w rytmie rozczarowań i niedotrzymanych obietnic – uważa dr Nowak-Paralusz.