-
Tablica alimentacyjna wywołała kontrowersje, m.in. ze względu na oparcie wyliczeń na pensjach brutto, a nie netto.
-
Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że tablica to jedynie narzędzie pomocnicze dla sędziów, a nie prawnie wiążące źródło.
-
Ekspert apeluje, aby sądy nie orzekały wysokości alimentów automatycznie według tabeli, lecz brały pod uwagę indywidualną sytuację rodzica i dziecka.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Tablicę alimentacyjną, która sugeruje, jakiej wysokości alimenty powinien płacić rodzic na jedno, dwoje lub troje i więcej dzieci, opublikowało w środę Ministerstwo Sprawiedliwości. Dla różnych grup wiekowych (0-7 lat, 8-11, 11-15, 15-18 oraz 18 plus) przygotowano osobne wyliczenia, a bazują one na wynagrodzeniu brutto, czyli dochodzie, a nie pensji po potrąceniu podatków, składek itd. Tymczasem wysokość alimentów podana jest, rzecz jasna, w formie netto.
Kwoty wypisane w tabelach wywołały niemałe kontrowersje – nie tylko wśród internautów, ale i polityków, także obozu rządzącego. Przykładowo poseł KO Marcin Józefaciuk zapowiedział złożenie interpelacji, ponieważ – jego zdaniem – tablica „określa sztywne kwoty na podstawie widełek dochodowych„, dlatego „może w praktyce prowadzić do skutków odwrotnych do zamierzonych”. „Tym bardziej że ministerstwo nie widzi różnicy między brutto i netto” – napisał na platformie X.
Wśród setek wpisów i komentarzy pojawiły się też obawy, że przewidziane w tabeli kwoty są zbyt wysokie względem wynagrodzenia, które realnie trafia do kieszeni płacącego alimenty rodzica. Ich autorzy wskazują ponadto, iż tablica nie uwzględnia indywidualnej sytuacji życiowej, tego, czy ktoś mieszka we własnym, a może wynajmowanym mieszkaniu, jak również rozbieżności w płacach między województwami.
Tablica alimentacyjna pomoże czy zaszkodzi? Resort broni pomysłu
Resort, którym w czwartek przestał kierować Adam Bodnar, a jego miejsce zajął Waldemar Żurek, przekazał dzień wcześniej w komunikacie dotyczącym tablicy: „Wartości w tabeli odzwierciedlają szacunkowe, miesięczne koszty zaspokojenia podstawowych potrzeb osoby uprawnionej (…)”. – Tablica będzie realnym wsparciem dla sędziego przy ustalaniu wysokości alimentów. Ułatwi ocenę sytuacji i pozwoli zachować większą przewidywalność orzeczeń – brzmi fragment cytatu z byłego już ministra.
MS zastrzega, że przewidziano odstępstwa od algorytmu naliczania alimentów. W opinii urzędników tablica sprawi, iż sytuacja rodziców i dzieci „znacząco się poprawi”. Prościej i szybciej ma być również w sądownictwie. – Tablica będzie ważnym narzędziem dla stron postępowania: zwiększy przejrzystość, ułatwi mediacje i pomoże osiągnąć porozumienie bez konieczności angażowania sądu (…) – zacytowano wiceministrę Zuzannę Rudzińską-Bluszcz.
Aby rozjaśnić sprawę alimentacyjnej tablicy, zapytaliśmy dr. Pawła Kobesa z Zakładu Prawa i Polityki Penitencjarnej Uniwersytetu Warszawskiego, czy projekt resortu rzeczywiście jest tak oderwany od rzeczywistości, a może został przygotowany na bazie całkiem przyziemnych danych i przesłanek. Na wstępie słyszymy: – Aby wyciszyć tę medialną burzę i obawy rodziców, trzeba powiedzieć jasno, że to nie jest żadna rewolucja, a raczej próba uporządkowania sytuacji, jaką mamy obecnie.
Sztywna wysokość alimentów w oparciu o tabelę? „Apelowałbym do sądów”
Jak dodaje ekspert, tabela nie jest źródłem prawa, „a jedynie instrumentem, który ma pomóc sądom rodzinnym właściwie orzekać w sprawie alimentów”. – Ich średnia wysokość orzekana wobec dzieci w 2024 roku to niecałe 1,5 tys. zł. Średnia, czyli alimenty są wyższe i niższe. Jeżeli popatrzymy na zawarte na tablicy kwoty, nie ma tam dużych rozbieżności względem tego, co orzekają sądy. Takie tabele są ponadto znane w innych krajach – nadmienia.
Według dr. Pawła Kobesa ministerstwo postąpiło słusznie, wprowadzając na alimentacyjnej matrycy progi wiekowe. – W zależności od tego, ile dziecko ma lat, różne są jego potrzeby. Inne wydatki ponosi rodzic, gdy dziecko chodzi do żłobka czy przedszkola, a inne – kiedy do szkoły. Choć alimenty służą zabezpieczeniu potrzeb dzieci, apelowałbym jednak do sądów, by nie orzekały o ich wysokości jedynie w oparciu o tabelę – mówi.
Uzupełnia przy tym, iż sądy nie powinny też traktować tablicy jako „nieformalnej dyrektywy” i z tego powodu zasądzać alimentów „niejako z automatu”, zgodnie ze wskazanymi na niej kwotami. – Nierzadko zdarzają się sytuacje, gdy alimenty nie służą zaspokojeniu potrzeb dziecka, lecz rodzic gra nimi przeciwko drugiemu rodzicowi, aby go wręcz zrujnować – zauważa dr Paweł Kobes.
Tablica alimentacyjna wywołała burzę. „Musimy dać sądom swobodę”
Ekspert spotkał się z sytuacjami, gdy ktoś – dla podwyższenia alimentów – „był w stanie przedłożyć przed sądem wydatki nieadekwatne dla wieku rozwojowego„. Do takich rodzicielskich wyliczeń, jak kontynuuje, sądy powinny „podchodzić rozważnie, badając ich zasadność”.
Zwraca ponadto uwagę na jeszcze jeden aspekt sytuacji, czyli wspomnianą różnicę między wynagrodzeniami w regionach Polski. – Niewątpliwie można byłoby zrobić, aby tabela to uwzględniała. Oczywiście nie stanie się tak, że nagle od jutra w uboższym regionie będą podwyższane alimenty, ponieważ pensja tam też nie wzrośnie. Musimy dać sądom pewną swobodę w tym zakresie, nie zwalniając ich od zdrowego rozsądku – zastrzega.
Przypomina co więcej, że decyzja o zasądzeniu alimentów powinna uwzględniać nie tylko samo wynagrodzenie płacącego, „ale i fakt, że na każde dziecko przypada, chociażby 800 plus„. – Jak również osobiste przyczynianie się do zaspokajania potrzeb dziecka, niezależnie od obowiązku alimentacyjnego – podkreśla dr Paweł Kobes.
Dr Paweł Kobes: Wynagrodzenia na tablicy powinny być netto, a nie brutto
Rozmówca Interii zgadza się z podnoszonym w sieci zarzutem, iż w tabeli powinna być podana kwota wynagrodzenia netto, a nie brutto osoby zobowiązanej do alimentacji. – Miejmy jednak nadzieję, że sądy to uwzględnią. Dajmy sobie czas, aby praktyka wykazała, jak funkcjonuje ta tablica i na ile okazała się pomocna – stwierdza.
A czy wprowadzenie alimentacyjnej tabeli uprości procedury w sądach, jak spodziewa się tego resort sprawiedliwości? Tu dr Paweł Kobes pozostawia znak zapytania. – Jeżeli rodzic złoży wniosek o wysokość alimentów, sąd i tak będzie musiał rozpatrzeć zasadność przedstawionych potrzeb i wydatków. Zobowiązany rodzic będzie nadal miał prawo je zakwestionować, ta procedura się nie zmienia – zapewnia.
W ocenie naszego rozmówcy najpewniej znajdą się osoby, które wniosą o podwyższenie alimentów (gdy je otrzymują) lub ich obniżenie (kiedy to one płacą), podpierając się ministerialną tablicą. – Lecz nie wiemy jeszcze, jaka będzie praktyka – uznaje dr Paweł Kobes.
Biuro RPO dla Interii: Rzecznik ma nadzieję, że tablica przyniesie zakładany cel
Z wątpliwościami dotyczącymi tego, co wydarzy się w sądach, kierujemy się także do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Reprezentanci RPO, obok przedstawicieli m.in. Rzeczniczki Praw Dziecka, organizacji pozarządowych i środowisk sędziowskich, naukowych oraz adwokackich, wzięli udział w eksperckim seminarium dotyczącym tablicy alimentacyjnej, o którym Ministerstwo Sprawiedliwości wspomina w komunikacie.
Jak czytamy w przesłanym Interii oświadczeniu, RPO – którym obecnie jest prof. Marcin Wiącek – wielokrotnie przekonywał, „iż w celu usprawnienia i przyspieszenia postępowań sądowych w sprawach dotyczących alimentów na rzecz dzieci warte rozważenia jest wprowadzenie” takich tablic. Biuro Rzecznika wskazało, że o potrzebie naprawy problemu „rozbieżności w zasądzanych przez sądy rodzinne alimentach” sygnalizowało resortowi sprawiedliwości jeszcze w latach 2016-2020 – a więc w czasach, gdy RPO był Adam Bodnar, a ministerstwem kierował Zbigniew Ziobro.
„W związku z tym Rzecznik z satysfakcją przyjmuje opracowanie takiego narzędzia przez Ministerstwo Sprawiedliwości i wyraża nadzieję, że osiągnie ono zakładany cel. Należy podkreślić, że tablice alimentacyjne (…) nie ograniczają ustawowego zakresu swobodnej oceny sądu (…). Ostatecznie to sąd będzie zawsze decydował o wysokości przyznanych alimentów w oparciu o okoliczności konkretnej sprawy” – przypomniano w piśmie.
Tablice alimentacyjne. Na razie nie ma skarg do Rzecznika Praw Obywatelskich
Interia dowiaduje się także od Biura RPO, iż Rzecznik „nie analizował zasadności przyjęcia przez ministerstwo określonych wielkości kwot alimentów w relacji do dochodów osoby zobowiązanej do ich płacenia”. Dlaczego? Wyjaśniono, że RPO nie posiada inicjatywy ustawodawczej, a więc nie ma tym samym „kompetencji do prowadzenia tego typu analiz”. „Dlatego aktualnie RPO nie widzi zasadności podejmowania działań w związku z przygotowanymi tablicami, tym bardziej, że dotychczas do jego biura nie wpłynęły żadne skargi od obywateli dotyczące zaprojektowanego narzędzia” – podano.
W oświadczeniu poinformowano jednocześnie, że Rzecznik „zamierza monitorować kształtowanie się orzecznictwa sądów rodzinnych w sprawach alimentacyjnych z wykorzystaniem przygotowanych tablic”. „I jeśli w przyszłości uzna, że ochrona praw i wolności obywatelskich wymaga podjęcia przez niego w tym zakresie działań, z pewnością nie pozostanie bierny” – deklaruje Biuro RPO.
Głos na łamach Interii zabiera również Paulina Nowosielska, rzeczniczka prasowa Rzeczniczki Praw Dziecka. Jak mówi, zdaniem Moniki Horny-Cieślak wprowadzenie tablic alimentacyjnych jest pożądane, ale dla sędziów nadal są one pomocniczym narzędziem. – W kontekście poprawy sytuacji ekonomicznej dzieci konieczne jest jednak nie tylko usprawnienie procesu ustalania przez sąd wysokości świadczeń alimentacyjnych, ale też nieuchronność i skuteczność ich egzekwowania – dodaje.
Resort sprawiedliwości: Tablice alimentacyjne skonsultujemy jeszcze raz
Od Pauliny Nowosielskiej dowiadujemy się ponadto, iż RPD „nie miała możliwości wcześniejszego zapoznania się z konkretnymi rozwiązaniami przedstawionymi przez resort” i stoi na stanowisku, że tablice alimentacyjne „powinny jak najszerzej brać pod uwagę sytuację rodzinną wszystkich uczestników postępowania„.
– Uwzględniać takie czynniki jak dochód (w tym różnice wysokości dochodu zależnie od regionu kraju), wiek dziecka, liczbę dzieci pozostających na utrzymaniu osoby zobowiązanej do alimentacji, a także rodzaj ustalonych kontaktów z dzieckiem. Biuro RPD analizuje obecnie tablice przekazane w środę przez Ministerstwo Sprawiedliwości – także pod kątem toczących się i nowych postępowań – podsumowuje Paulina Nowosielska.
O komentarz poprosiliśmy również Ministerstwo Sprawiedliwości, lecz do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na zadane przez nas pytania. Nie udały się również próby kontaktu z wiceministrą Zuzanną Rudzińską-Bluszcz oraz rzeczniczką resortu Karoliną Wasilewską.
Po godz. 19:00 w czwartek Rudzińska-Bluszcz opublikowała wpis na platformie X. „Tablice alimentacyjne mają pomagać, a nie wzbudzać kontrowersje. Dobro dziecka jest wartością nadrzędną, ale nie możemy pomijać głosu rodziców. Wsłuchując się w Państwa uwagi ponownie je przeanalizujemy, skonsultujemy tablice raz jeszcze z ekspertami i organizacjami społecznymi” – zapowiedziała.
Wiktor Kazanecki, Interia
Kontakt do autora: [email protected]