W rozmowie z Gazeta.pl dr Anna Szwed-Walczak, politolożka z Wydziału Politologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, opowiedziała, w jaki sposób politycy próbują wpłynąć na wyborców – omówiła różnorodne chwyty erystyczne i retoryczne stosowane przez nich, szczególnie podczas obecnej kampanii wyborczej. Ekspertka zwróciła uwagę m.in. na strategiczne aspekty jej prowadzenia i brutalizację języka, a także skomentowała ostatnie zachowania polityków.
Manipulacje i perswazje. Co powinniśmy wiedzieć o politycznych przekazach?
Ekspertka wyjaśniła, że obecne przekazy wyborcze wyróżniają się przede wszystkim „intensywną emocjonalizacją, generując tym samym wzmożone zainteresowanie wyborców”. Łatwo też zauważyć, jak podkreśla politolożka, że politycy „kreślą wyraziste obrazy przyszłości w sytuacji ich wygranej (wówczas przyszłość jawi się niczym eldorado), ale też i skrajnie negatywne w przypadku ich przegranej”.
Dr Anna Szwed-Walczak zwróciła uwagę, że „w prezydenckiej kampanii wyborczej w 2025 r. możemy dostrzec całą gamę różnych chwytów erystycznych, ale także i przejawy reguł manipulacji (np. wykorzystanie autorytetu, społecznego dowodu słuszności, sympatii i lubienia, zaangażowania i konsekwencji)”.
Co ciekawe, zdaniem politolożki sztaby wyborcze czekają z wieloma „niespodziankami” do ostatnich dni przed wyborami. – Zwlekanie to jest celowe, żeby sztab wyborczy przeciwnika nie miał zbytnich możliwości na zdementowanie pewnych treści, reakcję na krytyczny materiał czy zarzut – przekazała dr Szwed-Walczak.
Jak dodała, „w obecnej kampanii wyborczej występują stałe schematy, które od wieków są wykorzystywane w kampaniach politycznych. Można je ogólnie zdefiniować, odwołując się do arystotelesowskiej triady komunikowania – mówcy, słuchacza i mowy”. Zatem politycy muszą pamiętać o „używaniu metafor, prostych porównań, odniesienia do życia codziennego, odwołania do autorytetów, do wartości, a także do pewnych procesów, zjawisk, które miały miejsce w historii, które mogą wzmacniać poczucie wspólnotowości” – wymieniła ekspertka.
Język kampanii wyborczej. Ekspertka wskazuje na zastanawiający aspekt
W trwającej kampanii wyborczej dostrzegana jest przede wszystkim brutalizacja języka. Zdaniem ekspertki, wraz ze zbliżaniem się terminu wyborów, będzie ona postępowała. – Mogą ponownie pojawić się określenia dehumanizujące, które do tej pory stanowiły margines życia publicznego. Zastanawiające jest jednak, że język wulgarny pojawia się u elity politycznej oraz u osób, które do niej aspirują i nie wzbudza sprzeciwu opinii publicznej. Przeciwnie, można zauważyć, że ten język pozwala mobilizować własny elektorat i demobilizować elektorat przeciwnika. Świadczą o tym choćby powielane w mediach społecznościowych cytaty – zauważyła ekspertka.
Dzięki odpowiedniemu doborowi słów politycy dyskredytują oponenta – najczęściej tego, który bezpośrednio im zagraża. Zdaniem politolożki politycy, którzy używają wulgarnego języka generują zainteresowanie. – Zyskują legitymizację katodyczną, ale też swoistą wiarygodność, ponieważ przypominają zwykłego człowieka. Ludzie częściej uczęszczają na spotkania z nimi, oczekując kontrowersji – podkreśliła Szwed-Walczak.
Chwyty erystyczne wykorzystywane w kampanii wyborczej
Politolożka wymieniła, jakimi chwytami erystycznymi posługują się politycy. Jednymi z najpopularniejszych są uogólnienia, które są stosowane w przypadku prezentowania swoich dokonań lub środowiska politycznego. – Posługują się chwytliwymi hasłami, w których dokonują podziału na „swoich” i „obcych”. Odnoszą się one zarówno do sympatyków kandydata (integrują), jak i do przekonania niezdecydowanych do poparcia kandydata np.: „każdy prawdziwy patriota wie, że mój program służy Polsce” lub „tylko zdrajcy głosują na…” – wyjaśniła rozmówczyni.
Kolejnym jest odwoływanie się do autorytetów – często liderów politycznych, także tych zagranicznych, którzy cieszą się szacunkiem danego środowiska politycznego. Przykładem mogą być odwołania konserwatystów do Winstona Churchilla, Margaret Thatcher czy Ronalda Reagana.
Politycy korzystają też z tezy i antytezy. Są one wykorzystywane w sytuacjach mobilizacji np. do włączenia się w zbiórkę podpisów czy uczestniczenia w głosowaniu. – Kandydaci formułują tezę, co się stanie jeśli ich kandydat nie zostanie zarejestrowany, nie wejdzie do drugiej tury, czy nie wygra. Następnie ukazują pozytywną wizję przyszłości, jeśli uda się zmobilizować elektorat do poparcia kandydata w akcie głosowania – wyjaśniła ekspertka.
Politolożka zwróciła też uwagę na polaryzację kandydatów, co sprzyja kolejnemu chwytowi erystycznemu –fabrykowaniu konsekwencji. Chodzi w nim np. o wskazanie, co społeczeństwo może stracić, jeśli prezydentem zostanie oponent. – W tej kampanii wyborczej takie stwierdzenia dotyczą bezpieczeństwa, pojawiają się sugestie, że „Polska zostanie uwikłana w konflikt”, a „Polacy będą musieli zbrojnie uczestniczyć w wojnie” i tylko autor tych słów (przestróg) może uchronić Polskę przed zagrożeniem wojennym – przekazała Szwed-Walczak. Tego typu zabiegi można dostrzec między wieloma politykami. – Szymon Hołownia kontrastuje się względem Sławomira Mentzena (z powodu przepływu elektoratu), podobnie jak Grzegorz Braun. Z kolei Sławomir Mentzen pozycjonuje się do Karola Nawrockiego. Podobnie jest na lewicy, mam tutaj na myśli, chociażby Magdalenę Biejat oraz Adriana Zandberga – dodała.
Donald Tusk pytał w serwisie X: „Czy chcecie prezydenta budującego bezpieczną i silną Europę, czy takiego, który wspólnie z Putinem i jego sojusznikami będzie ją rozwalał?”.
Z kolei Karol Nawrocki zapewniał: „staję przed Państwem jako gwarancja bezpieczeństwa Polski”.
Dr Anna Szwed-Walczak przypomniała także, że charakterystyczne w kampanii wyborczej jest to, że rywale nie atakują bezpośrednio siebie nawzajem. Często robią to inni członkowie ich ugrupowań politycznych.
– Są to działania przemyślane, ponieważ może dojść do tzw. efektu bumerangowego. W takiej sytuacji kandydat, który atakuje rywala, może zostać oceniony negatywnie przez własny elektorat np. jako zbyt emocjonalny, nerwowy, agresywny – zauważyła nasza rozmówczyni.
Jednym z przykładów może być jedna z publikacji Janusza Kowalskiego. „Nawrocki jest gwarantem polskiego bezpieczeństwa, a Trzaskowski – gwarantem niestabilności” – napisał w serwisie X.
Dodała również, że „do działań na granicy etyki są wykorzystywani tzw. spin doktorzy, którzy są określani 'lekarzami wizerunku'”. – Są nimi konsultanci medialni, ale też na przykład tę rolę mogą wypełniać członkowie sztabu wyborczego. W ramach ich aktywności może też pojawić się „podszczypywanie” konkurentów reprezentowanego podmiotu politycznego. Choćby poprzez dyskredytację sztandaru, czyli krytykę środowiska z którego dany polityk się wywodzi, lub które go popiera. I to ma stanowić asumpt do pozbawienia go zaufania społecznego – przekazała Szwed-Walczak.
Politycy korzystają też z etykietowania negatywnego, czyli nadawania pewnych „znamion określeń” danemu kandydatowi oraz jego środowisku. – Częste stosowanie etykiet sprawia, że dany podmiot polityczny jest przez ich pryzmat postrzegany, a następnie modyfikacji ulegają zachowania względem niego – wyjaśniła nasza rozmówczyni.
Stosowane są też argumenty ad personam, czyli „krytykowanie danego kandydata, przypisywanie mu negatywnych cech, odmawianie kompetencji, podważanie dokonań, ośmieszanie sukcesów” – wylicza ekspertka. Jak podkreśliła, „tego typu 'wymiana zdań’ wzbudza zainteresowanie publiczności, a przywołane sformułowania wpisują się w logikę mediów przez co są powielane, są także clickbaitowe„.
Przykładem może być wypowiedź Szymona Hołowni z 25 lutego na temat Sławomira Mentzena: – To jest szkodnik, to jest pasożyt. Na tym, co dziś chcemy w Polsce budować. W odpowiedzi na te słowa polityk Konfederacji w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” stwierdził: „gdyby pan redaktor zobaczył przerażoną, skamlącą chihuahuę, która na pana szczeka, to nie byłby pan przerażony albo zdenerwowany, tylko raczej byłoby panu żal tej chihuahua”.
Pojawiają się też argumenty ad auditorem, które odnoszą się do publiczności. – Na przykład: „czy Państwo chcielibyście, aby ponownie wzrosły podatki?”, „czy chcielibyście Państwo ginąć na froncie?”, „jeśli nie, to jedynym wyborem jest…” i tutaj pojawiają się personalia danego kandydata – wyjaśniła Szwed-Walczak.
„Jeśli D. Tuskowi uda się zainstalować w pałacu prezydenckim R. Trzaskowskiego, to puszczą im wszystkie hamulce. Dlatego musimy wygrać” – zwracał się do swoich wyborców Karol Nawrocki.
Zdaniem ekspertki wspomniane chwyty erystyczne najlepiej wykorzystuje europoseł Grzegorz Braun. – Jest świadomym mówcą, podczas przemówień potrafi tworzyć odpowiednią atmosferę, dostosowaną do publiczności. Podobnie Szymon Hołownia, który wyróżnia się znajomością logiki medialnej, a także potrafi dostosować wypowiedź do odpowiedniego kanału przekazu. Emocjonalizację przekazu można dostrzec u Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego, Sławomira Mentzena, którzy także starają się wczuwać w nastroje zgromadzonej publiczności. Jednakże ich doświadczenie polityczne jest zróżnicowanie, to z kolei przekłada się na wystąpienia publiczne – przekazała politolożka.
Konieczne pokazywanie „zwykłego życia”
Coraz częściej w trawającej kampanii możemy również zauważyć, że politycy pokazują swoją codzienność – jak robią zakupy, ćwiczą czy są na wycieczce z rodziną. Dzięki temu kandydat chce przedstawić siebie, jako osobę, która mimo swojego stanowiska, zna problemy życia codziennego. – Te działania są celowe, mają one zbliżyć kandydata do jego wyborców. Z jednej strony kandydat ma mieć status gwiazdy, ale z drugiej zaś musi udowodnić, że boryka się z takimi samymi problemami jak jego wyborcy. Zatem ujawnianie sfery prywatnej pozwala mu się zbliżyć do elektoratu (…). To ociepla wizerunek – wyjaśniła ekspertka.
Karol Nawrocki publikował nagrania ze swoich treningów:
Magdalena Biejat pokazywała, jak próbuje zapiekanek z Placu Nowego w Krakowie:
Kluczowe spotkania z wyborcami
Politycy dbają również o poparcie różnych grup społecznych. Udowadniają to m.in. na swoich konwencjach wyborczych. Jak zauważyła ekspertka, można na nich spotkać m.in. „przedstawicieli różnych zawodów w strojach galowych (identyfikowalnych przez szerszą publiczność) oraz całe rodziny, czyli przekrój społeczeństwa 'w pigułce'”. Nastepnie ujęcia z tego typu spotkań są prezentowane w spotach wyborczych lub w postach umieszczanych w mediach społecznościowych. – Sugerują one, że dany podmiot polityczny zasługuje na dane stanowisko, bo ma poparcie 'całego’ społeczeństwa – podkreśliła politolożka.
Konfederacja udostępnia specjalne broszury dla osób starszych, które mają przybliżyć kandydata osobom, które mogą nie mieć możliwości uczestnictwa w spotkaniach. „Seniorzy głosują na Mentzena” to hasło tej akcji.
Ważne jest też pokazywania wsparcia rodziny. „Jestem dumna i wiem, że wygrasz, bo Polska Ciebie potrzebuje” – przekazała Marta Nawrocka w jednym ze swoich wpisów na Instagramie.
Co istotne, obrazy przekazują większy ładunek emocjonalny niż słowa, zatem są też bardziej przekonujące. – Wiece wyborcze czy konwencje są pewnymi spektaklami, gdzie kandydat, jego sztab i goście pełnią określoną rolę. Pojawiają się też rekwizyty np. publiczności rozdawane są gadżety kandydata, tablice ze sloganami, flagi (…). Można zauważyć, że kandydaci w mediach społecznościowych zamieszczają zarówno materiały (filmy, zdjęcia) ze spotkań w dużych miastach, jak w małych miejscowościach. Zabiegają, aby odwiedzić większość powiatów, nawiązując tym samym do strategii wyborczej Andrzeja Dudy z 2015 r. Pojawienie się kandydata na urząd Prezydenta RP stanowi więc ważne wydarzenie, ale też i pewną nobilitację dla społeczności. Prezydent ma bowiem bardzo silny mandat społeczny, jest wybierany w wyborach bezpośrednich – przekazała Szwed-Walczak.
Karol Nawrocki opublikował materiał ze spotkania w zakładzie wędliniarskim:
Magdalena Biejat pojawiła się z kolei w „kawiarni społecznej Kaffka”, która zatrudnia osoby z zespołem Downa.
Sławomir Mentzen pokazał swoją wizytę w fabryce Bolesławiec. „Wspierajmy polskie firmy!” – napisał w serwisie X.
Karol Nawrocki robił zakupy w jednym ze sklepów spożywczych. Zapewniał, że wspiera polska gospodarkę i płaci gotówką: