Przeszło 20 tysięcy przedstawicieli „widmowych komitetów” członkami obwodowych komisji
Komitety wyborcze miały pierwszeństwo w wyznaczaniu osób, które wchodziły w skład obwodowych komisji wyborczych podczas wyborów prezydenckich. Dotyczyło to nie tylko 13 komitetów, które zarejestrowały swoich kandydatów, ale również tych, które nie wystawiły własnego reprezentanta. Media nazywają je „widmowymi komitetami”. Łącznie w wyborach prezydenckich zarejestrowały się 44 komitety. Ponad 20 tysięcy przedstawicieli „widmowych komitetów” zostało członkami obwodowych komisji wyborczych, około czterech tysięcy pełniło funkcje przewodniczących komisji.
Kalisz. Radni PiS weszli do komisji jako reprezentanci „widmowych komitetów”
„Gazeta Wyborcza” zauważyła, że „widmowe komitety” często były powiązane z PiS oraz innymi prawicowymi ugrupowaniami, których działacze w drugiej turze poparli w większości Karola Nawrockiego. Jako przykład podano sytuację w Kaliszu. W obwodowej komisji wyborczej nr 51 znalazło się dwoje radnych PiS – Sławomir Lasiecki, który reprezentował komitet wyborczy Krzysztofa Andrzeja Sitko, a także Małgorzata Mosińska-Busz, zasiadająca w komisji z ramienia komitetu wyborczego Katarzyny Anny Łysik.
Polityk PiS: Mamy za zadanie kontrolować wybory
Działacze PiS przyznali „Gazecie Wyborczej”, że rejestrowali się jako przedstawiciele komitetów nieposiadających swoich kandydatów, aby zwiększyć liczbę członków obwodowych komisji powiązanych z Prawem i Sprawiedliwością. – Mamy za zadanie kontrolować wybory. Nie ma nic lepszego do kontroli wyborów niż praca w komisjach. Chodziło nam o zwiększenie szans naszych kandydatów do obwodowych komisji wyborczych. Do każdej komisji możemy zgłosić jednego kandydata. Jeżeli jest więcej chętnych niż kandydatów, to decyduje losowanie. W Kaliszu w komisjach jest od 5 do 11 członków, a mamy w mieście 15 komitetów – powiedział jeden z działaczy PiS.
Wybory prezydenckie 2025. Radny PiS: Nie reprezentujemy kandydatów, tylko komitety
Małgorzata Mosińska-Busz stwierdziła, że opisane działania były zgodne z prawem, a PiS postępował w ten sposób, „bo nie ufa koalicji 13 grudnia„. Radna PiS zaznaczyła, że nie jest związana z Katarzyną Łysik, której komitet reprezentowała. Podobnie sprawę przedstawił Sławomir Lasiecki. – Nie reprezentujemy kandydatów, tylko komitety, które są zgłoszone, a nie mają kandydatów – powiedział „Gazecie Wyborczej” radny PiS.
Więcej: Przeczytaj też artykuł „Bodnar zabrał głos ws. protestów wyborczych. Jest wniosek o przeliczenie kolejnych głosów”.
Źródło:Gazeta Wyborcza