Derby Madrytu były jednym z największych hitów tego weekendu nie tylko w Hiszpanii, ale i na całym świecie. Atletico, które miało na koncie już trzy remisy mierzyło się na własnym stadionie z Realem. Obie ekipy nie przegrały jeszcze meczu. Perfekcyjny bilans bez porażki zachowają do ostatniej kolejki, gdyż w bezpośrednim starciu doszło do remisu 1:1. To jednak nie o samym wyniku mówi się najwięcej, ale o zachowaniu fanów gospodarzy, którzy doprowadzili do długiej przerwy w meczu.
Torba z odchodami poleciała w kierunku bramkarza Realu
W pierwszej połowie pojedynku nie wykształtował się klarowny faworyt. Real miał minimalnie większe posiadanie piłki, ale nie wyszło za tym nic wielkiego, bowiem oba zespoły stworzyły sobie identyczną liczbę sytuacji bramkowych. Większość emocji – tych pozytywnych i negatywnych – miało miejsce w drugiej części spotkania, w szczególności po pierwszej bramce. W 64. minucie Eder Militao wyprowadził ekipę Królewskich na prowadzenie.
Chwilę później kibice Atletico coraz mocniej nie dawali spokoju bramkarzowi Realu Thibaut Courtois. W Belga rzucano różnymi przedmiotami. Na nic zdał się komunikat skipera apelujący o zachowanie spokoju, więc arbiter przerwał mecz na 10 minut. Do fanów ruszyli piłkarze ekipy Diego Simeone oraz sam argentyński opiekun. W międzyczasie wyszło na jaw, że bramkarz mistrza Hiszpanii musiał zmierzyć się z… torbą z odchodami. „To jest przegięcie” – mówił podczas transmisji polski komentator.
Finalnie przerwa potrwała 20 minut. Real już patrzył na tabelę z trzema punktami w kieszeni, lecz w 95. minucie wyrównał Angel Correa. Atletico broniło wyniku do końca, przez co w 99. minucie z boiska wyleciał Marcos Llorente. Wynik 1:1 utrzymał się jednak do końca spotkania.
Real i Atletico Madryt gonią FC Barcelonę
W tabeli La Liga prowadzi FC Barcelona, która jednak nieoczekiwania przegrała w ostatniej kolejce w Osasuną. Real plasuje się na drugiej, a Atletico Madryt na trzeciej pozycji.