Pytany o przeszukanie w klasztorze dominikanów Bartosz Arłukowicz z Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że „służby muszą wykonywać swoją pracę, wchodzić i sprawdzać”. – Kościół czy kuria ani pałac biskupi nie są czymś innym niż dom zwykłego obywatela. Nie widzę powodu, aby jakieś miejsce było jakąś enklawą – mówił polityk.
Ta wypowiedź nie spodobała się byłej ministrze edukacji Annie Zalewskiej z Prawa i Sprawiedliwości, która stwierdziła, że Arłukowicz „zapomina o konkordacie”. – To było naruszenie – oceniła. – Mamy komunikat komendanta, jak mówił, że pana Romanowskiego nie ma w Polsce, więc zabiegali o ENA. Współczuję służbom, że działają w takim reżimie nienawiści i wykonują decyzje wbrew prawu – mówiła polityczka na antenie Radia Zet.
– To jest reżim nienawiści. My codziennie słyszymy, czy Tusk się na kogoś wściekł, czy nie. Śledzimy, co Giertych napisze na X i co zrobi Bodnar. W związku z tym są inne metody na sprawdzanie tych wiarygodnych źródeł, czy ktoś znajduje się na terenie klasztoru – dodała.
Przeszukanie w klasztorze dominikanów w Lublinie
Przeszukanie klasztoru Św. Stanisława OO. Dominikanów w Lublinie miało miejsce 19 grudnia i miało związek z poszukiwaniami posła Marcina Romanowskiego, który ścigany jest w związku z 11 zarzutami, w tym udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz manipulowania konkursami dotyczącymi środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Działania służb wywołały skandal. „Zdecydowanie nie zgadzamy się na traktowanie naszego zakonu jako narzędzia do prowadzenia sporów międzypartyjnych przez którąkolwiek ze stron” – pisał w oświadczeniu przekazanym PAP o. Szymon Popławski, socjusz prowincjała dominikanów.
„Zaistniała sytuacja pokazuje wyraźnie, jak bardzo potrzebujemy dochodzenia do prawdy i sprawiedliwości, ale posługując się przy tym godziwymi metodami, dbając o wzajemny szacunek i kulturę życia społecznego” – oceniał zakonnik.
Szef MSWiA stanął w obronie służb
Odnosząc się do sprawy Prokuratura Krajowa poinformowała, że podstawą do przeszukania była informacja, która wpłynęła do służb dzień wcześniej, 18 grudnia, a zgodnie z którą poszukiwany poseł miał ukrywać się właśnie w tym klasztorze.
„Z informacji tej wynikało, iż polityk PiS miał być widziany w tym klasztorze »w ubiegłą niedzielę«. Informacja dotyczyła konkretnej celi, w której miał przebywać podejrzany, oraz zawierała opis zmian w jego wyglądzie” – przekazano.
W obronie funkcjonariuszy, którzy przeszukali klasztor, stanął Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji. – Zawsze będę bronił policjantów, robią swoje, mają postanowienie prokuratury. Działają według swojej najlepszej wiedzy, pamiętajmy, że tu chodzi o poszukiwanie osoby podejrzanej o bardzo poważne przestępstwa i jak sądzę, te działania miały swoje źródło w jakiejś uprawdopodobnionej informacji, że może być tam Marcin Romanowski – mówił na antenie Polsat News polityk.