Co się dzieje: Ojciec zatrzymanego w sprawie wypadku na Trasie Łazienkowskiej Aleksandra G. twierdzi, że w noc wypadku mężczyzna nie miał kontaktu z Łukaszem Ż. – To jakiś koszmar. Przyszli po syna i go aresztowali. On nie miał z tym nic wspólnego. Mówią, że pomagał mu w ucieczce. To jakiś absurd – oświadczył w rozmowie z „Faktem”. Jak podkreślił, tej nocy syn przebywał „ze swoją ukochaną”. – W budynku są kamery i można to zweryfikować. Osobiście nie wierzę w to, że Aleksander pomagał sprawcy wypadku w ucieczce – dodał.
Jakie jest tło: Aleksander G. został zatrzymany w czwartek 19 września. Według ustaleń policji feralnego wieczoru wspólnie z Łukaszem Ż. miał uczestniczyć w imprezie zorganizowanej w lokalu przy ul. Koszykowej w Warszawie. Następnie uczestnicy wydarzenia mieli wsiąść do dwóch samochodów z wypożyczalni, którą prowadził Kamil K. Łukasz Ż. miał wtedy prowadzić Volkswagena Arteona, a Kamil K. cuprę. Mężczyźni najprawdopodobniej ścigali się na Trasie Łazienkowskiej, kiedy doszło do wypadku.
Ucieczka: Kamil K., który był świadkiem wypadku, miał zatrzymać się na Trasie Łazienkowskiej, by zabrać Łukasza Ż. do swojego samochodu. Później miał pojechać z nim do jednego z mieszkań na ul. Romaszewskiego na Bielanach, gdzie, jak ustalono, obmyślali plan ucieczki sprawcy zdarzenia. We wszystkim miał pomagać mężczyznom obecny w mieszkaniu Aleksander G.
Zatrzymania: W sprawie oprócz Aleksandra G., Kamila K. oraz Łukasza Ż. zatrzymano trzy inne osoby – pasażerów volkswagena, którzy zostali oskarżeni o nieudzielenie pomocy oraz utrudnianie postępowania karnego (mataczenie oraz poplecznictwo). Łukasz Ż. czeka w Niemczech na ekstradycję. Według śledczych w sprawę śmiertelnego wypadku zamieszanych mogło być łącznie nawet 10 osób.
Więcej: O wypadku na warszawskiej Trasie Łazienkowskiej przeczytasz także w artykule: „Łukasz Ż. zanim uciekł do Niemiec, miał jechać na imprezę. 'Świetnie się bawił'”.
Przeczytaj źródła: „Fakt”, „Gazeta Wyborcza”