– Nie znam szczegółów tej sprawy, ale jak o niej usłyszałem, miałem refleksję, że wracają stare metody, którymi ja też byłem traktowany. Nie wiem, na ile jest to niesprawiedliwe w stosunku do Karola Nawrockiego, ale z pewnością to temat nośny społecznie i może zaważyć na wyniku wyborów. Ludzie reagują na takie sprawy bardzo emocjonalnie. Gdyby tak nie było, nikt nie robiłby z tego „wielkiego halo” – ocenia w rozmowie z „Wprost” Paweł Kukiz, poseł.
Jak dodaje parlamentarzysta, „nie jest to do końca wina dziennikarzy, ale ludzi, którzy bezkrytycznie przyswajają dziennikarską wersję wydarzenia”.
– Wina leży też po stronie Nawrockiego, który od początku nie powiedział, ile dokładnie ma mieszkań. I tyle. Gdy wszystko jest czyste, nikt się nie przeczepi – mówi twórca Kukiz’15.
Kukiz: Karma wraca
– Cóż, karma wraca. Pamiętam, gdy kilka lat temu to mnie atakowało środowisko PiS-owskie w sprawie mojego mieszkania. Chodziło wówczas o wykup za 25 tys. złotych 37-metrowego mieszkania po mojej babci na warszawskim Mokotowie. To był totalny odlot, bo byłem zameldowany w tym lokalu od lat 80., mieszkałem tam przez całe studia i w czasie pracy z zespołem AYA RL, a później mieszkała tam moja córka. I to właśnie ludzie z PiS najprawdopodobniej doprowadzili do powstania publikacji w „Super Expressie” na mój temat. Dowiedziałem się o tym później w kuluarach. Żenada – ocenia artysta.