Według umowy koalicyjnej, podpisanej w listopadzie 2023 r. pomiędzy liderami rządzącej koalicji, senator KO Małgorzata Kidawa-Błońska ma pełnić funkcję marszałka Senatu do 13 listopada 2025 roku. Po 14 listopada kandydata na gospodarza izby wyższej ma wskazać również Koalicja Obywatelska.
Grodzki pytany o powrót na fotel marszałka Senatu. „Nie odmówiłbym”
Grodzki – który był marszałkiem Senatu w poprzedniej kadencji – w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że do listopada jest dużo czasu, a wewnątrz izby „nie ma na razie szczególnego napięcia czy rozmów na ten temat”.
Dopytywany, czy może być tak, że Kidawa-Błońska pozostanie na tym stanowisku do końca kadencji, odparł, że jest to możliwe. Został też zapytany, czy przyjąłby propozycję powrotu na fotel marszałka Senatu.
– Jeżeli taka propozycja by padła, to nie sposób odmówić w poczuciu odpowiedzialności i służby – odpowiedział senator KO. Zastrzegł jednocześnie, że decyzja w tej sprawie jest w gestii ugrupowania.
Parlamentarzysta powiedział też, że nie widzi powodów, by umowa koalicyjna była zmieniona. Ocenił, że głosy niektórych koalicjantów uderzające w innych koalicjantów świadczą o tym, że „nie rozumieją oni istoty kontraktu politycznego czy zwykłej przyzwoitości”.
Senator KO o rekonstrukcji: Rząd ma być mniejszy
Grodzki zaznaczył, że rozmowy o rekonstrukcji rządu są domeną szefów partii.
– Oczywiście, korytarzowo krążą przeróżne plotki, ale istota rzeczy jest prosta. Ten rząd ma być mniejszy, ma działać szybciej, ma być po prostu lepszy. Poważni politycy rozmawiają, zwłaszcza o personaliach, w dyskrecji, a tu trzeba powiedzieć, że nie chodzi w pierwszej kolejności o personalia, tylko o sprawność tego rządu. Więc specjalnie te negocjacje są dość szczelne – powiedział polityk KO.
– Różni negocjatorzy zajmują różne pozycje negocjacyjne, ale pozycje negocjacyjne a finalny efekt rozmów, to są naprawdę dwie różne rzeczy – dodał.
Odnosząc się do wyborów prezydenckich były marszałek Senatu ocenił, że ponowne przeliczenie głosów z 5 proc. komisji wyborczych, czyli ok. 1500 komisji, pokazałoby trend, czy nieprawidłowości były trywialnymi pomyłkami, czy celową manipulacją.
– Im bardziej się bada komisje wyborcze, tym więcej wychodzi nieprawidłowości. (…) Żeby mieć pełne przekonanie, że nie rządzi nami uzurpator czy człowiek, który wygrał dzięki oszustwu, byłbym szczęśliwy, gdyby te głosy ponownie przeliczono – stwierdził Grodzki.