Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała komunikat, w którym poinformowała o zastosowaniu tymczasowego aresztu dla poszukiwanego listem gończym Kacpra D. W oświadczeniu stwierdzono, że jego poszukiwania były długotrwałe, ostatecznie udało się go jednak odnaleźć i postawić mu zarzuty.
„Kacprowi D. zarzucono, że w dniu 15 września 2024 roku na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, poprzez przejazd z Warszawy do przejścia granicznego w Świecku, utrudniał postępowanie karne, pomagając uniknąć odpowiedzialności karnej Łukaszowi Ż. (…) w ten sposób, że kierując samochodem osobowym marki Cupra Formentor, umożliwił Łukaszowi Ż. wyjazd z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i w konsekwencji ucieczkę na terytorium Republiki Federalnej Niemiec oraz ukrycie się przed organami ścigania” – czytamy.
Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Aresztowano kolejnego podejrzanego
Zatrzymany jest już dziewiątym podejrzanym w sprawie tragedii, do której doszło w nocy z 14 na 15 września 2024 roku. Wcześniej oskarżenie skierowano przeciwko Łukaszowi Ż., Mikołajowi N., Damianowi J., Maciejowi O., Adamowi K., Kacprowi K. i Aleksandrowi G.
Postępowanie toczyło się również wobec poszkodowanej w zdarzeniu Sary S., która przebywała w aucie z Łukaszem Ż., jednak prokuratura zawnioskowała o jego warunkowe umorzenie.
Prokuratura ustaliła, że Kacper D. był osobą, której Łukasz Ż. i Aleksander G. przekazali samochód pozyskany wcześniej od Kacpra K. 15 września o poranku wszyscy troje wraz z nieustalonym dotąd mężczyzną udali się na przejście graniczne w Świecku.
Tam ok. 12:20 wjechali na terytorium Niemiec, gdzie Ż. ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości do 17 września, gdy został zatrzymany przez lokalne służby.
Kacper D. nie przyznaje się do winy. Decyzją Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia został aresztowany na okres dwóch miesięcy. Za czyny, o które jest podejrzany, grozi mu kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Sprawa Łukasza Ż. Oskarżony ukrywał się w Niemczech
Do tragedii z połowy września ubiegłego roku doszło, gdy volkswagen, którym kierował Łukasz Ż. najechał na tył forda, a ten uderzył w bariery energochłonne. Drugim z wymienionych aut podróżowała czteroosobowa rodzina.
W zdarzeniu zginął 37-letni pasażer forda, a pozostałe trzy osoby – dwoje dzieci w wieku czterech i ośmiu lat oraz kierująca 37-letnia kobieta – trafiły do szpitala. Pomocy medycznej wymagała również kobieta, która podróżowała volkswagenem, partnerka Łukasza Ż. (Sara S.). Do szpitala trafiła w stanie krytycznym. Przez wiele dni była w śpiączce.
W połowie listopada Łukasz Ż. usłyszał zarzut „spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym i ciężkimi obrażeniami u części pasażerów w związku z ucieczką z miejsca zdarzenia, jak również złamania zakazu prowadzenia pojazdów”. Wcześniej mężczyzna został przewieziony do Polski z Niemiec.
– Podejrzany przyznał się do winy i odmówił składania zeznań. Samochód Ż. w czasie wypadku poruszał się z prędkością nawet 226 km/h. Ograniczenie na tej trasie wynosi 80 km/h – wskazywał wówczas prok. Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.